Następnego dnia, wstałam wyjątkowo wcześnie. Spojrzałam na zegarek. 7.oo . Po cichu, zeszłam na dół. Nie byłam zbyt głodna. Z jabłkiem w ręku, wyszłam na spacer. Na ulicach nie było zbyt wielu ludzi. Jak ktoś chodzi do pracy, to jeździ tu samochodem. Tylko ja, ciągle siedzę w domu swojego chłopaka i nic nie robię.
Zrobiło mi się głupio. Andy zarabiał pieniądze, a ja nie robiłam nic. Jeszcze tylko, sprawiałam mu problemy i zmuszałam go do dodatkowych wydatków.
Po drodze do mojej ulubionej kawiarenki, kupiłam gazetę 'The New York Times'. Usiadłam przy stoliku i z kawą w ręku, zaczęłam czytać.
Madison Square Garden
Potrzebujemy ludzi odpowiedzialnych, za załatwianie koncertów.. [...]
Zapraszamy do Madison Square Garden w godzinach..
Szybko rzuciłam wszystko i pobiegłam do najbardziej znanej hali koncertowej na świecie.
-Dzień dobry. Ja w sprawie ogłoszenia.. - zaczęłam tłumaczyć jakiemuś ochroniarzowi.
-Witamy, w tamtą stronę - wskazał mi palcem na drzwi na końcu korytarza.
-Dziękuję.
Chwilę później byłam już pod drzwiami. Uświadomiłam sobie, że przecież nie mam żadnego doświadczenia. Kto by mnie..
Nagle ktoś uderzył mnie drzwiami.
-Ojej, przepraszam.. - powiedziała jakaś uśmiechnięta pani.
-Co panienkę do nas sprowadza ?
-Ja.. W sprawie pracy..
-To zapraszam - uśmiechnięta pani usiadła za biurkiem.
-Jest panienka ładna, młoda.. Ma pani do czynienia z muzyką ?
-To znaczy nie zupełnie.. Interesuje się tym.. Pomagam zespołowi Black Veil Brides i raz śpiewała z Bring Me The Horizon.. Ale to nie ma nic wspólnego z organizowaniem..
-Jak nie ?! Panienka zna te zespoły ! Ma pani z nimi dobry kontakt ! Proszę tylko swoje dane wypełnić - pani podała mi jakąś kartkę.
Zaczęłam wypełniać wszystkie swoje dane.
-Proszę.
-No i świetnie ! Bierzemy cię !
-Ale.. Tak od razu ?
-Jasne ! Na razie na okres próbny, ale to nie ma się czym martwić. Zaczyna panienka od jutra !
-Tylko, że jest mały problem.. Bo ja wyjeżdżam za tydzień..
-Przykro mi, ale musi panienka zacząć od jutra.
Przytaknęłam.
-Widzimy się o 9 ! Teraz bardzo przepraszam, ale bardzo się śpieszę. Do tej pory, to ja zajmowałam się tymi koncertami. Lecę, bo dzisiaj gra u nas Iron Maiden i wszystko trzeba przygotować.. Włącznie ze zrobieniem im kawy.. - pani zrobiła skwaszoną minę.
Uśmiechnęłam się.
-A tak w ogóle to jestem Izabelle. Jak będzie miała panienka jakiś problem, czy coś to proszę do mnie. Nie jestem tu od zwalniania, tylko pomagania - powiedziała z uśmiechem.
Zrozumiałam, że to ona tutaj rządzi.
-Mogę się do panienki zwracać po imieniu ?
-Tak proszę.
-A więc Taylor, nie lubię, jak się do mnie mówi 'pani' , więc jestem Izabelle.
-Miło mi - uśmiechnęłam się.
-Mi także. Teraz bardzo przepraszam, na prawdę muszę już lecieć. Do jutra !
-Do jutra..
Zakłopotana, kierowałam się w stronę domu. Po cichutki otworzyłam drzwi. Wyglądało na to, że wszyscy jeszcze śpią. No, w sumie to nie ma się co dziwić. Było po 9. Weszłam do sypialni Andy'iego.
Wtulony w białą pościel, sprawiał wrażenie, jakby śniło mu się coś naprawdę przyjemnego. Delikatnie uśmiechał się. Szkoda mi było go budzić.
-Nie wychodź.. - powiedział zaspanym głosem.
Musiałam mu powiedzieć, że nie mogę jechać na Hawaje, ale jak to zrobić ? Co miałam mu powiedzieć ? Praca jest od ciebie ważniejsza ? Po pierwsze byłoby to nieprawdą, a po drugie.. Nigdy w życiu bym mu tak nie powiedziała.
-Coś się stało ? - nim się obejrzałam, stał przy mnie.
Lekko mnie do siebie przyciągnął. Przytuliłam go.
-Dostałam pracę..
-Co ?! Jaką ?!
-W Madison Square Garden. Organizuje koncerty..
-To wspaniale ! Będziesz mogła nas załatwić.. Hmmm.. Zagranie przed jakimś legendarnym zespołem.. A potem.. To już może nas własny koncert ! - rozmarzył się.
-Tylko, że zaczynam od jutra..
-I co takiego ?
-A Hawaje.. ?
Nastała chwila ciszy.
-Zadzwonię tam.. Albo Oliver zadzwoni. On dzisiaj gra tam koncert, przed Iron Maiden, załatwi to.
Uśmiechnęłam się.
-Kochany jesteś ! - dałam mu buziaka prosto w usta i zeszłam robić śniadanie.
-Muszę jechać do studia - westchnął Andy.
-Nie ma sprawy - powiedziałam sprzątając po posiłku.
-Zostaw to, odkurzacz zaraz przyjdzie.
-Co ?
-No ta.. Od sprzątania kobita.
-Sprzątaczka - poprawiłam go z uśmiechem.
-A co z Ash'em ? - zasmucił się.
-Pozwolisz, że ja to załatwię ? - zapytałam.
-No.. Jak uważasz..
-Jedz z nim, Taylor - wtrącił się zaspany Oliver.
-Sam będziesz tu siedział ?
-No, a czemu nie ? Dzisiaj już pojadę do domu..
-Zostań już u nas do wyjazdu - zaproponował Andy.
-Nie.. No co ty..
-Tak, tak.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-A dzisiaj idziemy na imprezę !
-Jutro zaczynam pracę.. - przypomniałam Andy'iemu.
-Imprezę u mnie w studiu ! Dzisiaj jest premiera In The End !
Razem z Oliver'em zaczęliśmy bić brawo.
-To ty jedz do studia, a my z Oliver'em zajmiemy się sprawą z Ash'em..
-A może lepiej sam to załatwię ?
-Załatwisz to sam z małą pomocą. A na imprezie, będziecie już pogodzeni !
Hahaha, z tą panienką to nie wiem skąd mi się to wzięło ^^ Dziękuję ;3
OdpowiedzUsuńJejku świetny rozdział.Z reszta jak zawsze. i Ash się z Andy'm pogodzii???;*
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^ Już piszę rozdział w którym się wszystko okaże :)
UsuńJeju kocham twoje opowiadanie i na tym rozdziale się nie zawiodłam. Codziennie sprawdzam czy nie dodałaś nowego rozdziału.:) Mam nadzieje że następny już niedługo.
OdpowiedzUsuńNie pytam o nic bo nie chce nic wiedzieć przed następnym to oczekiwanie jest lepsze xd :D
Zapraszam też do mnie http://bcopowiadanie.blogspot.com/ (sorki za spam :*)
Bardzo dziękuję ^^ Zajrzę :)
UsuńNooo i teraz przerwałaś?! Ja chcę wiedzieć co z Ash'em! Jeez, martwię się o niego po tym ostatnim, a ty mi jeszcze każesz czekać?! Serca nie masz... Tylko dlatego, że uwielbiam tego bloga daję ci fory ;)
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na ciąg dalszy ♥
Buziaki ;*
Bardzo dziękuję ;* Dzisiaj powinnam dodać nowy rozdział ^^
Usuń