niedziela, 14 września 2014

NOWY BLOG!!

Tak, jak już wcześniej wspominałam powstał nowy blog, który (mam nadzieję) nie będzie gorszy od tego.

Za dużo nie będę zdradzać, ale powiem, że wielką rolę będzie odgrywał tym razem Oliver Sykes, który w życiu głównej bohaterki zmieni bardzo dużo.
Opowiadanie o Laurze Rose, będzie bardzo różniło się od Taylor, ale mam nadzieję, że się wam spodoba :)

Jeśli chodzi o posty, to będą one krótsze, ale postaram się by pojawiały się częściej. Wiadomo, że rozpoczął się rok szkolny i czasu jest mało, więc nie będą one wychodzić codziennie, ale minimum dwa w tygodniu pojawią się na pewno :)

Tak więc zapraszam do czytania, komentowania, oceniania i w ogóle ♥



Nowy rozdział o Taylor - już niedługo!!

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Smutna|Wesoła wiadomość

Kochani!
 Po długim namyśle, uważam, że blog powinien w końcu dobiec końca. Opowiadanie o Tay istnieje już od października 2012 roku, czyli już prawie dwa lata. Jest to naprawdę bardzo, bardzo długo i większość osób, przestała już je czytać. Pod postami pojawia się 1 do 3 komentarzy, a kiedyś było ich o wiele, wiele więcej. Nie ukrywam, że będzie mi bardzo szkoda skończyć tego bloga, bo się do niego przywiązałam, no ale kiedyś trzeba.
 Pojawi się za to nowy blog! Główną bohaterką będzie dziewczyna, która całkowicie różni się od Taylor, ale jedno będzie je łączyć - obydwie niebawem będą obracać się wśród gwiazd, w tym Black Veil Brides czy Bring Me The Horizon :)

Przewiduję, że na blogu pojawią się jeszcze jakoś dwa rozdziały, które zmienią, tak naprawdę, wszystko, a nowy blog pojawi się niebawem.
 Mam nadzieję, że nikt się nie gniewa, że to już koniec, a tym którzy wytrwali do końca - bardzo, ale to bardzo dziękuję! Jesteście wielcy!

EDIT
Jeśli chcecie, by jednak coś tu się jeszcze działo - czekam na komentarze :)
Jak mam dla kogo kontynuować - to nowe rozdziały będą się pojawiać :)
Więc.. To zależy od Was! ♥

sobota, 2 sierpnia 2014

I don't wanna choose

-Powiem ci, że ja nigdy nie znalazłem tej... 'Prawdziwej miłości'.
 Razem z Geo siedzieliśmy na końcu małego molo, nad jeziorem. Powoli robiło się ciemno, ale i bardzo przyjemnie. Pogoda była wręcz idealna, nie chciało się nawet wracać do domu.
-Ty?! Nie żartuj sobie - zaczęłam się śmiać.
-Co nie żartuj?! To prawda. Zawsze jak była ładna to głupia, a jak głupia to ładna... No.. Wiesz o co chodzi.
-Tak, rozumiem. Ale to dziwne. Przecież jesteś mega przystojny no i... - zabrakło mi słowa.
-No i jaki? - zaczął się śmiać.
-No taki, że dziewczyny powinny za tobą latać!
-Ale, wiesz... Mi chyba wcale nie o to chodzi.. - zasmucił się i popatrzył przed siebie.
-A o co?
-Zawsze mi czegoś brakuje.
  Odwrócił się w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął.
Nie znałam go zbyt dobrze. Mimo to, zawsze czułam się przy nim miło, bezpiecznie i swobodnie. Zawsze był taki tajemniczy. Ukrywał coś, ale nigdy nie miałam śmiałości zapytać. On także nie wypytywał.
-Serio myślisz, że on da sobie z tobą spokój? - zapytał.
-Bo ja szczerze w to wątpię - dodał.
-Myślę, że tak. On wyjechał Geo. Nie ma o czym rozmyślać.
 Po tych słowach dość długo siedzieliśmy w cieszy. Nikomu z nas nigdzie się nie śpieszyło. Ja mimo to wciąż rozmyślałam o tym wszystkim. Jejku.. Nigdy nie sądziłam, że moje życie może tak wyglądać. Byłam bardzo ciekawa, czy rodzice byliby ze mnie dumni, że sobie tak radzę.. Czy może wręcz przeciwnie? Tego chyba nigdy się nie dowiem.
-Chyba czas wracać.


-No w końcu jesteście! - krzyknął Will i delikatnie mnie przytulił.
-Za wcześnie? - zaśmiał się Geo.
-Chciałbyś!
-Dobra, to ja zmykam! - odpowiedział.
-Wpadnij jutro - powiedzieliśmy równo.
-Haha, postaram się! Trzymajcie się!

 Gdy usiedliśmy razem na kanapie, zaczęłam opowiadać Will'owi o tym wszystkim. Widać było, że był bardzo zdziwiony. Pewnie spodziewał się czegoś innego.
-Wiesz.. Ja chyba pójdę się przespać. A jutro może wrócę do domu..
-Co? Dlaczego?! Po co? Źle ci u mnie? - zapytał i delikatnie się uśmiechnął.
-Skąd, ale to jest przecież też problem dla ciebie i jakieś dodatkowe...
-Tak, tak.. Idź już lepiej spać! - pomachał do mnie dłonią, a ja w tym momencie nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
  Gdy doszłam do swojego pokoju, czym prędzej rzuciłam torbę na łóżko i zdjęłam bluzę. Wtedy wypadł mi telefon. Byłam pewna, ze cały się potłukł, ale myliłam się (na szczęście!). Wtedy zobaczyłam, że dzwonił do mnie Andy..
-Will! Will! Myliłam się! Andy chce żebym do niego pojechała! Chce żebyśmy do siebie wrócili! Słyszysz?! - zbiegłam ze schodów, prosto do salonu.
-Jejku! Skąd wiesz?!
-Zostawił mi wiadomość! Bilety na samolot są w studiu do którego mam klucze!
-Taylor.. Zastanów się.
-Nad czym? - uśmiech powoli schodził z mojej twarzy.
-Ty już wiesz nad czym.. - zesmutniał i wyszedł na taras.


'Geo mam ci coś mega ważnego do przekazania!! Nie uwierzysz!! Andy dzwonił do mnie i prosił, żebym do niego pojechała!! Mam dwa bilety w studiu na samolot i zupełnie nie wiem co z tym zrobić.. Will jest jakiś dziwny od momentu gdy mu o tym powiedziałam.. Zadzwoń :)'

 Następnego ranka, gdy zeszłam na dół, Will czekał już ze śniadaniem. Był w dużo lepszym nastroju niż wczoraj.
Usiadłam naprzeciwko i zaczęłam konsumować pyszną kanapkę.

-Przepraszam za wczoraj - lekko się uśmiechnął.
-W porządku. W sumie to cie rozumiem. Jednego dnia przez niego płaczę, a gdy tylko coś się odezwie, to pędzę jak oszalała. To głupie, ale po prostu przeczuwam, że jeśli teraz nie zadziałam, to to już będzie koniec.
 Lekko zesmutniał.
-Chociaż wiesz, że bardzo mi na tobie zależy, to sądzę tak samo i chciałbym żebyś pojechała i była po prostu z nim szczęśliwa. Zadzwoniłem do Geo i jutro wieczorem macie samolot.
 Bardzo mi ulżyło. Chciałam do niego pojechać i w końcu zakończyć ten koszmar, ale to co wyznał mi Will było.. Wyjątkowe? Może to dlatego, że nigdy bym się nie spodziewała, że wyzna mi to prosto z mostu. Było mi jednocześnie trochę głupio, że zostawiam go samego.
-A ty nie wolisz ze mną jechać? - zapytałam.
-Nie. Wolałbym, żeby był to Geo. Wiesz, że moje stosunki z Andy'im.. No.. Po prostu Geo jest starszy i lepiej zna Andy'iego. Przepraszam, ale wolałbym, żeby to on pojechał.
 Nastała chwila ciszy. Will wstał od stołu i zaczął wkładać naczynia do zmywarki. podeszłam do niego i popatrzyłam mu prosto w oczy.
-Będę za tobą bardzo tęskniła. Całą noc zastanawiałam się co z tym wszystkim zrobić.. Z Andy'im przeszłam tak wiele.. Kocham go, ale od kiedy ty się pojawiłeś to nie wiedziałam co czuje. Do niego i do ciebie. Chciałabym, żebyś wiedział, że coś do ciebie czuje, pomimo, że mam Andy'iego. Kiedy się z nim pokłóciłam ty byłeś przy mnie, pomogłeś mi. Teraz wybieram pomiędzy wami, a tego wcale nie chce. Nie chcę wybierać. Przepraszam cię.
 Will nic się nie odzywał. Widać było, że był bardzo zdziwiony. Czemu mu to wyznałam? Czemu mu wyznałam, że on TEŻ mi się podoba? Po prostu wiedziałam, że kiedy wrócę do Andy'iego nie będe go za bardzo widywać. Dla dobra naszego związku. Chciałam, żeby wiedział..
 W pewnym momencie objął mnie w talii i pocałował. Całował inaczej.. Delikatniej.

***
Bardzo przepraszam, że dodaje tak rzadko i rozdział jest w dodatku krótki.. Są wakacje - ciągle mnie nie ma i zupełnie nie ma czasu. Przez najbliższe dwa tygodnie także mnie nie będzie, także nie wiem, kiedy pojawi się następny :c Bardzo przepraszam..
A tym co czytają - bardzo, bardzo, bardzo dziękuję! Jesteście kochani! ♥ 


czwartek, 17 lipca 2014

Together forever

-Andy to dupek - podeszłam do Will'a, który przygotowywał właśnie kolację.
-No co ty.. - odpowiedział sarkastycznie.
-Zobacz, co mi napisał - pokazałam mu telefon.
-Chcesz się z nim spotkać? - zapytał.
-Sama nie wiem.
-Wiesz.. - odwrócił się w moją stronę i oparł o blat.
-Ja nie chcę się wtrącać pomiędzy ciebie, a Andy'iego, ponieważ to nie moja sprawa, ale jeśli mogę coś powiedzieć, to zastanów się Tay i to bardzo poważnie. Wasz związek wisi na włosku.
-To co ja mam zrobić?
-Przeszliście z Andy'im bardzo dużo... Przez pewien czas, tylko on istniał dla ciebie. Gdy nie miałaś nikogo - on zawsze był przy tobie.
-Czyli mam się z nim spotkać?
-Uważam, że tak.



 Gdy zbliżałam się do kawiarni, zobaczyłam jego zaparkowany samochód. Musiał być w środku. Byłam bardzo, ale to bardzo zdenerwowana. Powoli otworzyłam drzwi i w końcu go zauważyłam.
Usiadłam na przeciwko.
-Cześć Taylor - powiedział bez żadnego entuzjazmu.
-Hej.
-Chcesz coś do picia?
-Nie, dziękuję.
-Musimy pogadać - zrobił się bardzo poważny.
Kiwnęłam głową.
-Ostatnio ostro przegiąłem i zdaję sobie tego sprawę. Nigdy nie powinienem tak o tobie mówić, ale wpadłem w szał, jak się dowiedziałem, że jesteś z Will'em.
-Dlaczego?
-Jak to dlaczego?! Pokłóciłaś się ze mną, po czym poszłaś do innego faceta! - krzyknął na całą kawiarnię.
-Przepraszam - dodał, ale tym razem cichym tonem.
-Wyjeżdżamy i po prostu chciałem się z tobą spotkać, by rozstać się w zgodzie.
-Co?! - tym razem, to ja podniosłam głos.
-Mamy trasę koncertową po Europie. Black Veil Brides wraca do pracy - delikatnie się uśmiechnął.
-Gratuluję.
-To kiedy się znowu zobaczymy?
-Myślę, że powinniśmy dać sobie spokój. Będziemy dawać koncerty przez jakieś dwa miesiące, po czym jeszcze na miesiąc zostajemy w Londynie, bo tam zaczniemy przygotowania do następnej płyty i chcemy nagrać teledysk.
-Więc zobaczymy się dopiero za trzy miesiące?!
-Masz przecież Will'a i kochasz go. Ja to wiem. Czuję to, gdy o nim mówisz, bo tak samo mówiłaś o mnie. Broniłaś mnie, tak jak i teraz jego. Nie ma osoby, który by cię lepiej znała. Zapomnijmy o sobie i ułóżmy sobie życie od nowa - w tym momencie wstał, podszedł do mnie, delikatnie dał buziaka w policzek i odszedł.
 Ja siedziałam, jak wryta. To był już koniec.

Przez dłuższy czas nie byłam w stanie nawet wyjść z kawiarni. Nigdy tak się nie czułam. Nie byłam smutna, zła, wesoła, byłam nijaka.
 Nagle ktoś usiadł naprzeciwko mnie. Uniosłam wzrok. Był to George.
-Hej! Przechodziłem obok i zauważyłem jak sama siedzisz! Czekasz na kogoś?
-Nie - w tym momencie poczułam, że łza cieknie mi po policzku.
-Coś się stało? - zapytał.
 Pokręciłam przecząco głową.
-Nie, raczej chyba nie - wytarłam policzek i sztucznie się uśmiechnęłam.
-Mhm. Czy ja wyglądam na idiotę? Co jest? Andy? Słuchaj on cię kocha serio. Rozmawiałem z nim i...
-On odszedł.
-Co? Nie za bardzo rozumiem.
-Wyjechał z zespołem w trasę. Ja go już straciłam - zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z kawiarni.
 Słyszałam, jak Geo za mną szedł. Mimo to, nie zatrzymałam się. Nie chciałam o tym rozmawiać.
-To niemożliwe. On wróci - zaczął do mnie mówić.
 Łzy leciały mi z oczu jak z jakiegoś wodospadu. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć.
-Geo ty nie rozumiesz! To wszystko to moja wina! Ja robiłam mu awantury o byle co! Może Alexandria go pocałowała, może on ją, ale w sumie to ja spędzałam czas z Will'em! To ja poszłam do niego i zostałam u niego na noc po tym jak pokłóciłam się z Andy'im! On by tego nie zrobił! Chciał to naprawić, a ja uważałam się za jakąś świętość! Nie wysłuchałam, więc on też dał sobie spokój! Ja nie mam już nic! Nie żartuje! Co z tego, że mam pieniądze, nie muszę pracować?! Mam je po rodzicach, którzy zginęli! Ale kto był wtedy przy mnie?! Z kim miałam dzielić te pieniądze?!
-Tay! Uspokój się! - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Nie! To jest moja wina! Spieprzyłam sprawę! - zaczęłam strasznie płakać i wyrywać się z jego objęć.
-Zostałam sama.. Zupełnie.. - powoli zaczęłam się uspokajać i wtuliłam się w jego ramie.
-Nie mów tak. Masz mnie, masz Will'a i odzyskasz tez Andy'iego. Obiecuję.
-Ale on wyjechał... Powiedział, żebyśmy ułożyli sobie życie osobno.
-Ty też tego chcesz?
-Ja go kocham. Cokolwiek by zrobił. Kocham go.


Perspektywa Andy'iego

-Kiedy mamy samolot? 
 W studiu panował jeden wielki bałagan. Wszyscy się pakowali, ale ja byłem 'w chmurach'. Cały czas myślałem o Taylor. Powinienem ją zrozumieć. Poza mną praktycznie nie ma nikogo. Kogo? Will'a?
-Nie mogę tego tak zostawić... - szepnąłem.
-To weź to ze sobą - powiedział Ash.
-Co? - 'wróciłem na Ziemie'.
-No to weź tą bluzkę ze sobą - wskazał na koszulkę, którą miałem w rękach.
-Stary, co jest z tobą? Weź się ogarnij! Jedziemy w trasę, a ty przeżywasz co masz zabrać!
-Tak. Tak, wezmę to ze sobą! Nie pozwolę tego zostawić! Ash jesteś moim Bogiem! - mocno go przytuliłem po czym wybiegłem.
-On coś pił? - usłyszałem za plecami.

-Halo Taylor? Taylor ja wiem, że mnie nienawidzisz. Ja to wszystko rozumiem i domyślam się, że nie chcesz mnie teraz widzieć, ale proszę cie, wysłuchaj! Jedziemy teraz do Londynu, za trzy godziny mam samolot. W Londynie będziemy do piątku, potem jedziemy do Niemczech. Ymm.. Do poniedziałku. We wtorek Polska do czwartku. Ja nie mogę odwołać trasy, ale błagam cie. W studiu zostawiam bilet, błagam przyjedz! Ja nie mogę bez ciebie żyć, rozumiesz? Kocham cie.
-Myślisz, że przyjedzie? - podszedł do mnie Jeremy.
-Jeśli mnie kocha to przyjedzie.
-A co jeśli nie?
-To upadniemy.
-Razem?
-My zawsze będziemy razem.



wtorek, 15 lipca 2014

Przeprosiny i następny rozdział ♥

Kochani! Są wakacje, więc postanowiłam kontynuować bloga! Bardzo przepraszam za długą przerwę (znowu), ale pod koniec roku miałam strasznie dużo popraw i nauki, a na początku wakacji musiałam wszystko ogarnąć i co chwilę gdzieś wyjeżdżałam. Mniejsza z tym! Rozdziały (pomimo moich starań) nie będą się pewnie pokazywać regularnie ze względu, że w wakacje często mnie nie ma, ale postaram się by były dosyć często.
 Także mam nadzieję, że mi wybaczycie i będziecie kontynuować czytanie bloga! ♥

niedziela, 18 maja 2014

I will be with you

-I jak tam? - do pokoju wszedł Will ze szklanką gorącej czekolady.
-Zastanawiam się, czy to ma jeszcze jakiś sens.. - odpowiedziałam biorąc kubek.
-Dziękuję - dodałam.
-Nie ma sprawy. Wiesz.. Jeśli mogę coś powiedzieć, to wydaje mi się, że powinnaś się z nim po prostu spotkać i otwarcie porozmawiać.
-Ale ja sama nie wiem, czy to jeszcze ma jakiś sens. Ten nasz związek... Ja chyba nie nadaje się do tego..
-Do związku?
-Do związku z kimś takim. On był moim idolem, chciałam zawsze brać z niego przykład, podążać za marzeniami i w ogóle.. Może po prostu nie było nam pisane. Może on miał być moim idolem, nikim więcej.
-Jesteś dla niego bardzo ważna. On dla ciebie też.
-Niby tak, ale..
-Ja po prostu nie chcę, żebyś później tego żałowała.
-Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny - dokończyłam.
 Will popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Ty dla mnie też - w końcu się uśmiechnął.
-Dziękuję ci bardzo za wszystko - powiedziałam.
-Nie ma za co.
-Właśnie jest! Pomogłeś mi i zawsze jesteś przy mnie, kiedy cię potrzebuje.
-Od tego jestem - wzruszył ramionami.
-Chyba już wiem, czego chcę! - czym prędzej ruszyłam w stronę telefonu, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
Odwróciłam się w stronę Will'a i popatrzyłam na niego wystraszonym wzrokiem. On natomiast był bardzo spokojny i powoli ruszył w kierunki drzwi.
-Co jeśli to Andy?! - zapytałam.
-Nie, spokojnie.
 Will szybciutko zszedł po schodach i po chwili był przy wejściu.
-Siema! - usłyszałam, jak przybił z kimś to swoje 'męskie powitanie'.
Zaciekawiona podeszłam bliżej, by zobaczyć kto stoi za drzwiami.. Był to Ashley.
-Co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam.
-Niezbyt miłe powitanie - odpowiedział.
-Ymm.. Przepraszam. Po prostu myślałam, że nikt nie wie, że tutaj jestem.
-Spokojnie. Will powiedział mi to w tajemnicy.
-Skąd wy się tak w ogóle znacie?
-Kiedyś z Will'em byliśmy kumplami.
-Serio? Wy? Kumplami?
-No tak - odpowiedzieli jednocześnie i się zaśmiali.
-Chodziliśmy razem do szkoły. Zaprzyjaźniliśmy się i w ogóle... Kiedy mi opowiedział, że poznał jakąś fajną dziewczynę i zaczął mi ją opisywać. Nie pomyślałem, że chodzi o ciebie. Dopiero kiedy Andy mi powiedział, że uciekłaś stwierdziłem, że do niego zadzwonię.
-Andy wie o tym?
-Nie.
-Uff...
-To może wejdziemy do środka? - wtrącił się Will.
-Chyba nie będziemy rozmawiać w drzwiach.


 Na zewnątrz było bardzo przyjemnie. Ani nie za gorąco, ani nie za zimno. Wręcz idealnie, by posiedzieć nad jeziorem i napić się ciepłej kawy.. Lub tak jak zrobili to chłopcy - drinka.
-Nie chcę być nie miła, ani coś z tych rzeczy, ale czemu tutaj przyjechałeś?
-Chciałem dowiedzieć się, co się stało. Dzwoniłem do Andy'iego, ale on nie chce o tym rozmawiać. Jest tym wszystkim bardzo załamany - w tym momencie zadzwonił mu telefon.
-Andy? - zapytał.
 Popatrzyłam na niego z ciekawością. Chciałam słyszeć wszystko o czym rozmawiali.
-Zadzwoń do niej, a nie do mnie! Możesz mnie w to wszystko nie mieszać?!
 Chwila ciszy.
-To nie twoja sprawa, gdzie teraz jestem! I możesz się tak nie drzeć?!
-Porozmawiaj z nim, błagam cię, bo nie da mi spokoju - Ashley podał mi telefon.
Odeszłam od stołu, by pogadać z nim na osobności.
-Tu Taylor.
-O! Raczyłaś się do mnie odezwać. Wiesz co? Mam tego dosyć! Dlaczego to ty masz rządzić naszym związkiem?! Dlaczego to zawsze ty decydujesz, czy jesteśmy razem, albo też nie?! Zachowujesz się jak rozpieszczona dziewczynka, jak egoistka, która ma wszystko i zawsze musi być w centrum uwagi! Zawsze myślisz tylko o sobie! Uciekasz od problemu, masz w dupie to co ja czuje! Może tym razem to ja podejmę decyzję?!
-Andy, błagam cię.. Uspokój się. Spotkajmy się i porozmawiajmy spokojnie - powiedziałam lekko płacząc.
Dobrze wiedziałam, co Andy chce zrobić, ale nigdy taki nie był. Nigdy, ale to nigdy nie powiedział na mnie tyle złych rzeczy. W końcu mógł mi przekazać, co tak naprawdę o mnie myśli, ale to niesamowicie bolało.
-Nie. Nie będziemy się umawiać, spotykać i robić jakiś dziwnych pierdolonych scen na pokaz, żebyś mogła powiedzieć tym swoim kochasiom, jak ci jest ciężko! To nie ja zniszczyłem to, co miedzy nami było, tylko ty! Nie pocałowałem Alexandrii, tylko ona mnie, żeby doprowadzić właśnie do tego! A tak z innej beczki, to skąd ja mam wiedzieć, że ty nie obściskujesz się z tymi swoimi koleszkami i nie puszczasz się z nimi, kiedy tylko mnie nie ma?! Will i George to niezłe ciacha. Czemu miałabyś tego z nimi nie robić?!
-Andy, przestań! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam i dalej nie byłam w stanie już nic powiedzieć.
Łzy leciały mi z oczu, jak z jakiegoś wodospadu. Odwróciłam się do Will'a i Ash'a. Wpatrywali się we mnie współczującym wzrokiem, ale widziałam, że Will był jednocześnie strasznie wściekły.
-Fajne to tak niszczyć kogoś?! Nie rób scen Taylor. Tym razem przegięłaś! Od miesiąca codziennie rano myślę o tym, co zrobić, aby się z tobą pogodzić, aby było jak dawniej! Nie mogę spać w nocy, gdy ty chodzisz sobie na jakieś pierdolone kolacyjki! Z nimi koniec, rozumiesz?! Nie dzwoń do mnie nigdy więcej! Nie chcę cię więcej wiedzieć! Siedź sobie na jakiś zadupiu z Will'em! Ten pedał na pewno z wielka przyjemnością cię przygarnie! - w tym momencie ktoś wyrwał mi telefon.
-Tak! Ten pedał z wielką, ale to wielką przyjemnością ją przygarnie i w końcu będzie miała spokojne, szczęśliwe życie - Will rozłączył się i podał telefon Ashley'owi.
-Taylor, już dobrze - podszedł do mnie ponownie i przejechał mi dłonią po policzku.
Mocno go przytuliłam i nie chciałam, by kiedykolwiek mnie puścił.



-Tay, przepraszam.. - do mojego pokoju wszedł Ashley.
 Był już wieczór. Byłam strasznie, ale to strasznie przygnębiona, po tym wszystkim co się stało.
-Nie masz za co przepraszać - popatrzyłam się w jego stronę.
-Nie powinienem dawać ci tego telefonu. Gdybym tego nie zrobił, może spokojnie porozmawialibyście sonie i w ogóle.Ja jak zwykle musiałem się wtrącić... Nie chciałem.
-Coś ty Ash! To nie jest twoja wina, tylko moja - posmutniałam.
-Będzie dobrze, obiecuje ci to. Masz mnie, George, no i oczywiście Will'a. Nie zmarnuj tego - puścił mi oczko.
-Ja już będę się zbierał, ale mam coś dla ciebie. Zostawiłaś to w szpitalu - podał mi telefon i dał buziaka na pożegnanie.
Z nudów odblokowałam ekran. Było tam chyba z dziesięć wiadomości od Andy'iego.

Andy: Taylor, jeśli to czytasz, to proszę cię, odezwij się. 

Andy: Wiem, że zostawiłaś telefon, ale jak już go odzyskasz, to wiedz, że bardzo cię kocham i zależy mi na tobie...

Andy: Proszę cię, zadzwoń do mnie. 

Andy: Kocham cie. 

Andy: Nie niszczmy tego wszystkiego. Popatrz ile razem przeszliśmy. 

Andy: Brakuje mi ciebie. 

....


Ostatnia wiadomość była wysłana dzisiaj - pół godziny temu.
Andy: Taylor, ja wiem, że nie chcesz mnie znać... W sumie, sam cię o to poprosiłem. Ale proszę cie - spotkajmy się po jutrze w naszej kawiarni na rogu. Bardzo cie przepraszam za te wszystkie słowa, nie wiem co we mnie wstąpiło. One nie były prawdą... Byłem wściekły. Ja nie potrafię bez ciebie żyć.




***
Bardzo przepraszam, za dość krótki rozdział ,ale jak wiecie maj = poprawy i tak dalej... :/
Tak z innej beczki, to chciałabym z całego serca podziękować WSZYSTKIM, którzy czytają te moje wypociny. Jesteście wielcy! ♥
Jedynym minusem jest to, że pojawia się coraz mniej komentarzy :c Nie wiem wtedy, czy podoba Wam się to co pisze, czy też nie. 
Czekam na komentarze, a żeby Was zachęcić, to następny rozdział ukarze się, jak pod tym postem, będzie minimum 5 komentarzy. To nie jest dużo, więc liczę na Was! ♥ 
Jeszcze raz bardzo dziękuję!

5 komentarzy = następny rozdział


środa, 14 maja 2014

Don't lie again, Andy...

-Taylor? - za drzwiami stał Will.
-Wchodź! Zaraz zrobię ci coś ciepłego do picia. Chyba przemarzłaś...
Nic nie odpowiedziałam, tylko podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.

-Wszystko w porządku? - usiedliśmy na kanapie, a Will dał mi kubek gorącej herbaty.
-Nie do końca - odpowiedziałam.
-Czemu się nie odzywałaś przez te dwa tygodnie? 
-Jak to czemu. Andy do ciebie nie dzwonił?
-Nie... Czemu miałby dzwonić?
-To ty nic nie wiesz?! 
-Ale o czym? 
-Byłam w szpitalu..
-Co?! 
-Miałam wypadek. Potrąciła mnie ciężarówka i cudem z tego wyszłam.
-Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałem..?
-Kiedy się ocknęłam, uwierz mi od razu zapytałam go czy do ciebie dzwonił, a on stwierdził, że cię powiadomił.
-Niestety...
 To było troszkę dziwne. Czemu Andy miałby mnie okłamywać?
-Nic już nie rozumiem.. - podsumowałam.
-Ale skoro miałaś tak poważny wypadek, to dlaczego nie jesteś w szpitalu?
-Uciekłam - odpowiedziałam szeptem.
-Słucham?! Nie ma mowy! Natychmiast wracamy!
-Nie, Will proszę - chwyciłam go za rękę.
-Wszystko jest już w porządku. Po jutrze miałam i tak wracać do domu.
-A Andy wie o wszystkim?
-A czy to ważne? Okłamywał mnie. Nie dotrzymał słowa. Mieliśmy sobie o wszystkim, ale to wszystkim mówić.
-Ale i tak cię tu znajdą. I co jak będę miał jakieś problemy? Albo co gorsza tobie się coś stanie? Zachorujesz, czy cokolwiek i będzie to moja wina..
-Obiecuję, że nic się nie stanie. Biorę wszystko na siebie. Wszystko możliwe konsekwencje.
-Miejmy nadzieję, że nic się nie stanie. Mimo to, nie możesz tutaj zostać, bo przecież Andy się domyśli.
-Wspominałeś kiedyś o jakimś domku nad jeziorem...

 Szybko pojechaliśmy do mojego domu, po jakieś ciuchy. Will stał przed domem i obserwował, czy nikt nie nadjeżdża. Na szczęście na ulicy wiało pustkami. Czym prędzej zabrałam wszystko co potrzebne i pojechaliśmy.
-Ucieczka nie jest rozwiązaniem Tay.
-Wiem. Ja nie uciekam.
-A co robisz?
-Chcę spędzić z tobą trochę czasu.
-Jasne - zaczął się śmiać.
-Nie ufasz mi?
-Tobie? Oczywiście, że ufam.
 Uśmiechnęłam się.
 Może i była to w pewnym sensie ucieczka, ale nie do końca. Chciałam oderwać się od tego wszystkiego, Pobyć z kimś, kto naprawdę mnie rozumie, a w tej sytuacji czułam, że to jest Will.


 Domek był przepiękny. Daleko od wszystkiego. Tylko cisza i spokój. Duży, drewniany, ale w tym bardzo nowoczesny, dom przy samiutkim jeziorze. Tego właśnie było mi trzeba.

-To jest twój pokój - Will wskazał mi drzwi na piętrze.
-Rozgość się. Ja jestem za ścianą, jakby coś...
-Dziękuję bardzo.
 Pokój był dość duży i jak zwykle urządzony w bardzo nowoczesnym stylu. Po środku, znajdowało sie ogromne dwuosobowe łóżko, na którym leżała biała pościel. Wszystkie meble także były podobnych jasnych odcieni. Było po prostu ślicznie i przytulnie.

-Może zadzwonisz do Andy'iego? - zapytał Will.
 Usiadł obok mnie, na malutkim 'molo' przy jego domku.
-Sama nie wiem..
-A tak w ogóle.. Jeśli oczywiście mogę wiedzieć, to dlaczego uciekłaś? Co się stało?
-Niby wszystko było już w porządku, ale wtedy pojawiła się moja była przyjaciółka. Jej zazdrość, co do mojego związku z Andy'im, chyba ja lekko przerosła. Nie udało jej się nigdy znaleźć tej jedynej osoby. Chciała pocałować Andy'iego.
-Ale.. Ale pocałowała?
-Tak.
-Jesteś tego pewna?
-George jak mi o tym mówił, stwierdził, że prawie go pocałowała. Ale jak tu jechaliśmy, pisałam z Ashley'em. Powiedział mi prawdę.
-A.. A jak na ten pocałunek zareagował Andy?
-Ash twierdzi, że ją odepchnął, ale...
-Ale?
-Ja sama nie wiem. Najbardziej boli mnie to, ze on mi nie powiedział.
-A skąd wiesz kto mówi prawdę. George, czy Ashley?
-Widziałam w oczach Geo, jak mi o tym mówił, że coś kręci. W pewnym momencie zaczął się mieszać. Myślę, że nie chciał mnie zranić, bo wiedział co przeszłam.



Perspektywa Andy'iego
-Nie ma jej nigdzie... - zmęczony, usiadłem na kanapie w swoim domu.
-Serio nie wiesz, gdzie mieszka ten cały Will? - zapytał siedzący obok George.
-No mówiłem ci już, że nie... Zaraz przez wypadkiem się o nim dowiedziałem. Nie rozmawialiśmy. 
-A w jej telefonie nie ma jego numeru? 
-Zabrała kartę i baterie. Nie jest taka głupia - odpowiedziałem.
-Ja tak nie twierdzę. 
-Byłem pewien, że pójdzie do Alexandrii. Chyba nie znam jej zbyt dobrze.
-Może jest u Will'a.
-Ale jak to sprawdzimy?!
-Nie wiem. Możesz się nie wydzierać?
-Przepraszam. Po prostu... Ona nie jest jeszcze na tyle zdrowa, żeby gdzieś uciekać... W ogóle po co jej o tym gadałeś?! To twoja wina!
-Ciesz się, że nie powiedziałem jej o tym, że naprawdę ją pocałowałeś!
-A co jej powiedziałeś? - uspokoiłem się.
-Że ona chciała, ale ty ją w porę odepchnąłeś i takie tam. 
-Dzięki. 
-Ale to i tak nie ma znaczenia. Nie ma jej. 
-Może trzeba powiadomić policję? 
 W tym momencie ktoś do mnie zadzwonił. Był to nieznany numer. 
-Odbieraj! - krzyknął George.
-Już, spoko. Halo? 
-Andy? 
-Tak... Kto.. Taylor?! 
-Tak. 
-Co się z tobą do cholery dzieje?! Czy ty jesteś poważna?! Jesteś chora, nie powinnaś wychodzić ze szpitala! Gdzie jesteś?! Zaraz po ciebie jadę!
-Nie. Andy.. Jestem bezpieczna i chcę odpocząć od tego wszystkiego.
-Ale co się stało?! 
-Wiem, że całowałeś się z Alexandrią. Nie od Geo, więc go nie ochrzaniaj. 
-Nie całowałem się! Ona mnie pocałowała.
-To nie ma znaczenia.
-Jak nie ma?! Taylor! Ogarnij się! Dopiero co do siebie wróciliśmy, a ty robisz sobie jakieś żarty!
-Nie prawda. Andy, ja zadzwoniłam tylko po to, żeby ci powiedzieć, że wszystko jest w porządku. Jestem tu bezpieczna i jest mi dobrze. Nie martw się o mnie.
-A dlaczego nie możesz mi powiedzieć gdzie jesteś? No i z kim jesteś?
-Jestem z kimś, kto bardzo dobrze mnie rozumie i jest dla mnie bardzo ważny - wyczułem w jej głosie, że do kogoś się uśmiechnęła.
-Proszę cię, nie martw się. Uznaj to za jakąś... Przerwę?
-Dopiero co mieliśmy przerwę... Taylor, jeśli nie chcesz być ze mną to powiedz mi to prosto w twarz.
-To nie jest tak. Oszukałeś mnie Andy. Mieliśmy nie mieć przed sobą żadnych tajemnic.