-Zastanawiam się, czy to ma jeszcze jakiś sens.. - odpowiedziałam biorąc kubek.
-Dziękuję - dodałam.
-Nie ma sprawy. Wiesz.. Jeśli mogę coś powiedzieć, to wydaje mi się, że powinnaś się z nim po prostu spotkać i otwarcie porozmawiać.
-Ale ja sama nie wiem, czy to jeszcze ma jakiś sens. Ten nasz związek... Ja chyba nie nadaje się do tego..
-Do związku?
-Do związku z kimś takim. On był moim idolem, chciałam zawsze brać z niego przykład, podążać za marzeniami i w ogóle.. Może po prostu nie było nam pisane. Może on miał być moim idolem, nikim więcej.
-Jesteś dla niego bardzo ważna. On dla ciebie też.
-Niby tak, ale..
-Ja po prostu nie chcę, żebyś później tego żałowała.
-Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny - dokończyłam.
Will popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Ty dla mnie też - w końcu się uśmiechnął.
-Dziękuję ci bardzo za wszystko - powiedziałam.
-Nie ma za co.
-Właśnie jest! Pomogłeś mi i zawsze jesteś przy mnie, kiedy cię potrzebuje.
-Od tego jestem - wzruszył ramionami.
-Chyba już wiem, czego chcę! - czym prędzej ruszyłam w stronę telefonu, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
Odwróciłam się w stronę Will'a i popatrzyłam na niego wystraszonym wzrokiem. On natomiast był bardzo spokojny i powoli ruszył w kierunki drzwi.
-Co jeśli to Andy?! - zapytałam.
-Nie, spokojnie.
Will szybciutko zszedł po schodach i po chwili był przy wejściu.
-Siema! - usłyszałam, jak przybił z kimś to swoje 'męskie powitanie'.
Zaciekawiona podeszłam bliżej, by zobaczyć kto stoi za drzwiami.. Był to Ashley.
-Co ty tutaj robisz?! - krzyknęłam.
-Niezbyt miłe powitanie - odpowiedział.
-Ymm.. Przepraszam. Po prostu myślałam, że nikt nie wie, że tutaj jestem.
-Spokojnie. Will powiedział mi to w tajemnicy.
-Skąd wy się tak w ogóle znacie?
-Kiedyś z Will'em byliśmy kumplami.
-Serio? Wy? Kumplami?
-No tak - odpowiedzieli jednocześnie i się zaśmiali.
-Chodziliśmy razem do szkoły. Zaprzyjaźniliśmy się i w ogóle... Kiedy mi opowiedział, że poznał jakąś fajną dziewczynę i zaczął mi ją opisywać. Nie pomyślałem, że chodzi o ciebie. Dopiero kiedy Andy mi powiedział, że uciekłaś stwierdziłem, że do niego zadzwonię.
-Andy wie o tym?
-Nie.
-Uff...
-To może wejdziemy do środka? - wtrącił się Will.
-Chyba nie będziemy rozmawiać w drzwiach.
Na zewnątrz było bardzo przyjemnie. Ani nie za gorąco, ani nie za zimno. Wręcz idealnie, by posiedzieć nad jeziorem i napić się ciepłej kawy.. Lub tak jak zrobili to chłopcy - drinka.
-Nie chcę być nie miła, ani coś z tych rzeczy, ale czemu tutaj przyjechałeś?
-Chciałem dowiedzieć się, co się stało. Dzwoniłem do Andy'iego, ale on nie chce o tym rozmawiać. Jest tym wszystkim bardzo załamany - w tym momencie zadzwonił mu telefon.
-Andy? - zapytał.
Popatrzyłam na niego z ciekawością. Chciałam słyszeć wszystko o czym rozmawiali.
-Zadzwoń do niej, a nie do mnie! Możesz mnie w to wszystko nie mieszać?!
Chwila ciszy.
-To nie twoja sprawa, gdzie teraz jestem! I możesz się tak nie drzeć?!
-Porozmawiaj z nim, błagam cię, bo nie da mi spokoju - Ashley podał mi telefon.
Odeszłam od stołu, by pogadać z nim na osobności.
-Tu Taylor.
-O! Raczyłaś się do mnie odezwać. Wiesz co? Mam tego dosyć! Dlaczego to ty masz rządzić naszym związkiem?! Dlaczego to zawsze ty decydujesz, czy jesteśmy razem, albo też nie?! Zachowujesz się jak rozpieszczona dziewczynka, jak egoistka, która ma wszystko i zawsze musi być w centrum uwagi! Zawsze myślisz tylko o sobie! Uciekasz od problemu, masz w dupie to co ja czuje! Może tym razem to ja podejmę decyzję?!
-Andy, błagam cię.. Uspokój się. Spotkajmy się i porozmawiajmy spokojnie - powiedziałam lekko płacząc.
Dobrze wiedziałam, co Andy chce zrobić, ale nigdy taki nie był. Nigdy, ale to nigdy nie powiedział na mnie tyle złych rzeczy. W końcu mógł mi przekazać, co tak naprawdę o mnie myśli, ale to niesamowicie bolało.
-Nie. Nie będziemy się umawiać, spotykać i robić jakiś dziwnych pierdolonych scen na pokaz, żebyś mogła powiedzieć tym swoim kochasiom, jak ci jest ciężko! To nie ja zniszczyłem to, co miedzy nami było, tylko ty! Nie pocałowałem Alexandrii, tylko ona mnie, żeby doprowadzić właśnie do tego! A tak z innej beczki, to skąd ja mam wiedzieć, że ty nie obściskujesz się z tymi swoimi koleszkami i nie puszczasz się z nimi, kiedy tylko mnie nie ma?! Will i George to niezłe ciacha. Czemu miałabyś tego z nimi nie robić?!
-Andy, przestań! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam i dalej nie byłam w stanie już nic powiedzieć.
Łzy leciały mi z oczu, jak z jakiegoś wodospadu. Odwróciłam się do Will'a i Ash'a. Wpatrywali się we mnie współczującym wzrokiem, ale widziałam, że Will był jednocześnie strasznie wściekły.
-Fajne to tak niszczyć kogoś?! Nie rób scen Taylor. Tym razem przegięłaś! Od miesiąca codziennie rano myślę o tym, co zrobić, aby się z tobą pogodzić, aby było jak dawniej! Nie mogę spać w nocy, gdy ty chodzisz sobie na jakieś pierdolone kolacyjki! Z nimi koniec, rozumiesz?! Nie dzwoń do mnie nigdy więcej! Nie chcę cię więcej wiedzieć! Siedź sobie na jakiś zadupiu z Will'em! Ten pedał na pewno z wielka przyjemnością cię przygarnie! - w tym momencie ktoś wyrwał mi telefon.
-Tak! Ten pedał z wielką, ale to wielką przyjemnością ją przygarnie i w końcu będzie miała spokojne, szczęśliwe życie - Will rozłączył się i podał telefon Ashley'owi.
-Taylor, już dobrze - podszedł do mnie ponownie i przejechał mi dłonią po policzku.
Mocno go przytuliłam i nie chciałam, by kiedykolwiek mnie puścił.
-Tay, przepraszam.. - do mojego pokoju wszedł Ashley.
Był już wieczór. Byłam strasznie, ale to strasznie przygnębiona, po tym wszystkim co się stało.
-Nie masz za co przepraszać - popatrzyłam się w jego stronę.
-Nie powinienem dawać ci tego telefonu. Gdybym tego nie zrobił, może spokojnie porozmawialibyście sonie i w ogóle.Ja jak zwykle musiałem się wtrącić... Nie chciałem.
-Coś ty Ash! To nie jest twoja wina, tylko moja - posmutniałam.
-Będzie dobrze, obiecuje ci to. Masz mnie, George, no i oczywiście Will'a. Nie zmarnuj tego - puścił mi oczko.
-Ja już będę się zbierał, ale mam coś dla ciebie. Zostawiłaś to w szpitalu - podał mi telefon i dał buziaka na pożegnanie.
Z nudów odblokowałam ekran. Było tam chyba z dziesięć wiadomości od Andy'iego.
Andy: Taylor, jeśli to czytasz, to proszę cię, odezwij się.
Andy: Wiem, że zostawiłaś telefon, ale jak już go odzyskasz, to wiedz, że bardzo cię kocham i zależy mi na tobie...
Andy: Proszę cię, zadzwoń do mnie.
Andy: Kocham cie.
Andy: Nie niszczmy tego wszystkiego. Popatrz ile razem przeszliśmy.
Andy: Brakuje mi ciebie.
....
Ostatnia wiadomość była wysłana dzisiaj - pół godziny temu.
Andy: Taylor, ja wiem, że nie chcesz mnie znać... W sumie, sam cię o to poprosiłem. Ale proszę cie - spotkajmy się po jutrze w naszej kawiarni na rogu. Bardzo cie przepraszam za te wszystkie słowa, nie wiem co we mnie wstąpiło. One nie były prawdą... Byłem wściekły. Ja nie potrafię bez ciebie żyć.
***
Bardzo przepraszam, za dość krótki rozdział ,ale jak wiecie maj = poprawy i tak dalej... :/
Tak z innej beczki, to chciałabym z całego serca podziękować WSZYSTKIM, którzy czytają te moje wypociny. Jesteście wielcy! ♥
Jedynym minusem jest to, że pojawia się coraz mniej komentarzy :c Nie wiem wtedy, czy podoba Wam się to co pisze, czy też nie.
Czekam na komentarze, a żeby Was zachęcić, to następny rozdział ukarze się, jak pod tym postem, będzie minimum 5 komentarzy. To nie jest dużo, więc liczę na Was! ♥
Jeszcze raz bardzo dziękuję!
5 komentarzy = następny rozdział
Andy zaczyna mnie już wkurwiać. Jego humorki wszystko niszczą, no.
OdpowiedzUsuńWill, Will, Will <3 Jezu kocham go. Muszę przyznać, że cieszyłabym się, gdyby Tay była z nim, ale rób jak uważasz. Tak, więc czekam z niecierpliwością na następny i weny :)
To było naprawdę dobre :-)
OdpowiedzUsuńAndy to IDIOTA!! Kurwa jak on mógł coś takiego powiedzieć do Tay? KRETYN!! Do Willa dalej nie jestem przekonana i raczej nie będę :3 Niech oni się w końcu pogodzą bo ja mam dość tych kłótni i rozstań, ja pierdole, mózg rozjebany!! XDD Niech ludzie komentują bo ja chcę rozdział i to szybko kurde XDD Buziaki i do następnego <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;))
OdpowiedzUsuńCzekam ;33
Boshh.. Co za Andrzej. Mam go już dość. Z jednej strony rozumiem jak on się czuje ale z drugiej nie powinien takich słów mówić Tay. Albo mają się pogodzić, albo definitywnie rozstać bo te wieczne kłótnie ich wyniszczą...
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a, proszę informuj i zapraszam do siebie http://intheendblackveilbrides.blogspot.com/
Chciałam Ci tylko powiedzieć, że świetnie piszesz. Styl, ortografia, interpunkcja - wszystko super. Naprawdę bardzo łatwo się wciągnąć. Wszystko jest takie... idealne <3 masz talent, ale hej! Zapomniałaś już o blogu, czy co? :( Wracaj jak najszybciej. Czekam ^^
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam do siebie :) http://hellomydarkparadise.blogspot.com/