niedziela, 11 maja 2014

#peace #trust #love

-Ashley, proszę cię... Nie teraz. Nie chce mi się z tobą kłócić... - zaczęłam.
-Nie, Taylor zaczekaj chwilkę. Ja czuję się winny za to co się stało. Ostatnio zachowywałem się jak ostatni dupek. Ja nie wiem co się ze mną stało. Byłem chyba zły na to wszystko co się stało z naszym zespołem. Potrzebowałem się na kimś wyżyć, ale nie powinienem. Tym bardziej na tobie.
 Lekko się uśmiechnęłam, a Andy puścił do mnie oczko.
-Ash, ja.. - próbowałam się wtrącić.
 Byłam jednocześnie na niego zła, za to jak się zachowywał w stosunku do mnie, ale teraz zrobiło mi się go szkoda.
-Jesteś moją przyjaciółką Taylor. Zachowałem się jak debil, dupek, frajer, idiota i tak dalej.. Ale ja cie kocham i jesteś dla mnie bardzo ważna.
 Andy popatrzył na niego z uniesioną brwią.
-Kocham, jak siostrę - zaczęli się śmiać.
Uśmiechnęłam się, a wtedy podszedł do mnie Ashley i wręczył mi mały prezent.
-To na przeprosiny. Będzie jak dawniej? - zapytał.
-Tak. Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny i bardzo, ale to bardzo mi cię brakowało.
 Delikatnie się zaśmiał.
-Otwórz - poprosił.
-Ash, nie musiałeś mi nic kupować.
-Nic nie kupiłem. Mój budżet ostatnio lekko spadł - zażartował.
-A tak serio, to nic nie kupiłem. Zaraz zobaczysz.
 Z ciekawością odwiązałam wstążkę znajdującą się na pudełku. W środku było zdjęcie. Ja, moja mama, mój tata i Ash. Mieliśmy na tym zdjęciu może sześć, osiem lat. Staliśmy przed rodzicami, którzy byli niezwykle uśmiechnięci i przytulaliśmy się.
 Łzy napłynęły mi do oczu.
-Nie pamiętam tego - odparłam, pocierając oczy.
-Miałaś chyba pięć lat. Ja byłem lekko starszy.
-Dziękuję - szepnęłam.
-Nie ma za co - lekko mnie przytulił.
-Ja chyba muszę już lecieć - dodał ze smutkiem.
-Ash, my też potem musimy pogadać o nas. O zespole - dodał Andy.
-Tak. I to dość szybko. Tracimy fanów...
-Wiem.

_________________________________________________________________________________

-Myślałaś, że pójdzie tak łatwo?
Nie widziałam kto zadał to pytanie. Po głosie mogłam tylko przypuszczać, że był to mężczyzna.
-Nie rozumiem.. - odpowiedziałam.
Wokół było bardzo ciemno. Bałam się ruszyć, bo nic nie widziałam. W każdym momencie mogłam na coś wpaść.
-Black Veil Brides znowu będzie tak znanym zespołem, ty będziesz z Andy'im, Oliver wróci i Ashley będzie twoim najlepszym przyjacielem. Nie uważasz, że zbyt szybko to wszystko odzyskałaś?
-Mieliśmy trudne chwile, ale wszystko można naprawić.
-Oczywiście.
 W tym momencie z ciemności wyłowiło się światło latarki.
Był to George.
-Geo, co ty tu robisz? - podeszłam do niego.
Chyba chciałam go przytulic, bo obawiałam się gorszej osoby. On jednak powoli się odsunął.
-Chcę ci pomóc.
-Ale czemu? Przecież wszystko jest w porządku - niepewnie się uśmiechnęłam.
-Nie mieszaj się w to ponownie. Zaufaj mi. Nie chcę dla ciebie źle. Zauroczyłaś Will'a. On się w tobie zakochał, a ty go wyraźnie olewasz. Zostawiłaś go. On załatwia ci pracę, martwi się, zależy mu na tobie, a ty po prostu go zostawiasz. Przez ten cały czas pomyślałaś o nim? Chociaż jeden raz? Zastanów się Taylor.
-Chyba za bardzo nie wiem o co ci chodzi. Wróciłam do Andy'iego, jestem z nim szczęśliwa. Will o tym wie.
-Skąd wiesz?

_________________________________________________________________________________


-Już pojutrze idziesz do domu Taylor! - do pokoju wpadł zadowolony Andy.
Dni w szpitalu mijały bardzo, ale to bardzo wolno, ale nie sądziłam, że spędziłam tu już tyle czasu.
-Lekarz powiedział, że wszystko idzie w najlepszym kierunku, więc będziemy co drugi dzień wpadać tylko na obserwacje i tyle.
-Jejku, jak się ciesze! - mocno go przytuliłam.
-Wszystko gra? - zapytał po chwili.
-Widzę, że coś cię gryzie - dodał.
-Nie, wszystko w porządku. Po prostu cały czas miewam jakieś dziwne sny i potem mnie męczą... Nic wielkiego.
-No to na przykład dzisiaj co ci się śniło? - usiadł z zaciekawieniem na brzegu łóżka.
-Nic takiego. Nie pamiętam do końca.
-No dawaj! Mów. Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic.
-Dobra. Śnił mi się George, który próbował mi coś powiedzieć. Ale nie do końca go rozumiałam.
-Co mówił? - spoważniał.
-Coś o tym, że źle potraktowałam Will'a, że nie postępuję właściwie.
-W jakim sensie?
-W takim, że wszystko zbyt szybko wróciło do normy.
-Wiesz... Sny są jakby odzwierciedleniem tego, co mamy w głowie. To nie George tak uważa, lecz ty.
-Ale ja wcale tak nie uważam! Cieszę się z tego, jak jest teraz. Mówiłam mu to.
 Zapadła cisza.
-Dobra. Nie przejmujmy się moimi głupimi snami.
-Masz rację.
 Nagle ktoś wszedł do sali. Był to George.
-Chyba moje sny są prorocze - szepnęłam.
-Chyba tak - odpowiedział szeptem Andy.
-Słucham? - zapytał speszony Geo.
-Nic, nic. Wchodź! Coś się stało?
 Popatrzył podejrzliwie na Andy'iego. Zaczęłam się bać.
-Możemy porozmawiać na osobności? - poprosił.
-Ym.. Tak, jasne.
-To ja będę na korytarzu - powiedział Andy, po czym wyszedł.
George usiadł obok mnie.
-O co chodzi Geo?
-Wiesz, ja nie wiem czy dobrze robię, że ci o tym mówię, ale.. Po prostu wczoraj, jak szedłem na zakupy, zauważyłem Andy'iego. W pewnym momencie podeszła do niego jakaś dziewczyna. Długie, takie jakby czerwone włosy, lekko kręcone, tatuaże...
-Alexandria. I co dalej?
-No ona podeszła do niego i tak jakby.. No... Chciała go pocałować.
Serce zaczęło bić mi tak mocno, że byłam pewna, że zaraz nie wytrzyma. Chciałam jak najszybciej stąd wybiec i ją znaleźć.
-Pocałowała go? - zapytałam lekko drżącym głosem.
-Prawie, ale Andy ją odepchnął i zaczął na nią krzyczeć. Wtedy podbiegł do nich Ashley, o ile dobrze pamiętam jego imię, i wydarł się na tą dziewczynę, że chyba jej kompletnie odbiło i to wszystko to jest jej wina. Potem ktoś do nich podszedł i poprosił, żeby się uspokoili i wyglądało to niezbyt ciekawie.
-Czemu Andy mi o tym nie powiedział? - zapytałam sama siebie.
-Może się bał.
-Czego?
-No nie wiem, tak tylko mówię.
-Jak ją dorwę to nie wiem co jej zrobię.
-Spokojnie.
-Wiesz.. Śniłeś mi się dzisiaj - lekko się uśmiechnęłam.
-Serio? - zaczął się śmiać.
-Już się boję! - dodał.
-Chciałeś mi coś powiedzieć, że wszystko idzie za szybko, że zbyt prędko wszystko się ułożyło.
-Czyli wyszedłem na tego mądrego?
-Dokładnie.
 Zapadła niezręczna cisza.
-Dziękuję, że przyszedłeś i mi o tym powiedziałeś. Nie lubię, jak ludzie maja przede mną tajemnice.
-Ja też nie - odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
-Ja już chyba będę szedł - lekko zesmutniał.
-Wszystko w porządku? - zapytałam.
-Tak. Chyba tak.
-Będę już się zbierał.

Perspektywa Andy'iego

 Dobrze wiedziałem, co ten cały George chce powiedzieć Taylor. Widziałem go wtedy. Ale chyba miałem nadzieję, że nie będzie mieszał się w nie swoje sprawy. 
Wtedy właśnie 'wielki pan bohater' wyszedł na korytarz.
-Sam miałem jej o tym powiedzieć - podszedłem do niego.
-Troszkę się spóźniłeś. Ładnie to tak mieć tajemnice przed swoją dziewczyną? 
-A co cie to tak interesuje? 
-Chcesz ją skrzywdzić ponownie? 
-To nie twoja sprawa. 
-Nie wydaje mi się. Spróbuj tylko ją skrzywdzić, a to będzie ostatnia rzecz jaką zrobisz.
-Grozisz mi? - podszedłem bliżej.
-Być może. 
-Panowie, czy wszystko w porządku? - podszedł do nas lekarz.
-Jasne. 
-To dobrze. Wejdę teraz do Taylor, na badania i jak wszystko będzie dobrze, to pojutrze będzie w domu - uśmiechnął się i wszedł do środka. 
-Zadowolony? - zapytałem złośliwie.
-Nie, wcale nie. Jakoś nie sprawia mi to wszystko przyjemności.
-Gdzie jest Taylor?! 
-Jak to gdzie? Była w środku jak od niej wychodziłem! krzyknął George.
Obydwoje weszliśmy do środka. Pościel leżała na podłodze, a ubrania Taylor zniknęły.
-Wyszła przez okno - podszedłem spojrzałem przez otwartą szybę.
-Wiecie dokąd mogła pójść?! Ona nie może wychodzić jeszcze ze szpitala! Wy nawet nie wiecie czym to jej może grozić! To, że powiedziałem, że może pojutrze już wyjść, nie znaczy że jest w stu procentach zdrowa!
-Musimy ją znaleźć - popatrzyłem na George.
-Wiesz gdzie poszła? - sam nie wierzyłem, że pytałem o to akurat jego.
-Być może.. - opowiedział.

4 komentarze:

  1. Ough... Nienawidzę cię za kończenie w takich momentach :/
    Poszła do Will'a albo Alexandrii, prawda?
    A właśnie Alexandria... Boże głupia picza z niej. Niech da Andy'emu i Tay spokój.
    Co by tu jeszcze? Świetny rozdział no. Czekam na nexta i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie Ashley ją przeprosił! :D Ogarnoł się ciołek XD I czemu Taylor kurwa uciekła z tego jebanego szpitala?! XD Oj coś czuję, że pojechała do Will'a albo do Alexandri :3 No wystarczy mi tylko czekać ;* Pisz szybko następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No ej ;c nie lubię cie za takie zakończenie ;//
    Gdzie Tay ?! ;o
    rozdział świetny i czekam na nexta ; ))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaaaaacie alieny jom podjebały :c
    Jak mogły :c
    Alexandriaaaaaaaa dupo -.- dżust kim jorself -_-
    ...
    Wiem ze nie powinnam jeść tyle czekolady....
    Moja wina
    Moja wina
    Moja bardzo wielka wina :D

    OdpowiedzUsuń