'Wszędzie pełno płatków najróżniejszych kwiatów. To było piękne. Noc. Dasz wielkiego wieżowca. Wszędzie pełno świateł.
-Podoba ci się ? - zapytał Andy.
-Jest pięknie..
Złapaliśmy się za ręce.
-Chodź coś ci pokażę.
Podeszliśmy do krawędzi dachu.
-Popatrz w dół.. - popatrzył się na mnie.
Zapatrzyłam się w miliony światełek. Odwróciłam się w stronę Andy'iego, ale jego już tam nie było. Był tam Oliver. Znowu popatrzyłam się w dół.
-Boże Andy ! Oliver co ty zrobiłeś ?! Boże ! Andy ! Andy !'
Otworzyłam oczy. Leżałam w wielkim łóżku. Biała pościel ślicznie pachniała płynem do prania. Koło mnie siedział zapatrzony w okno Andy. Było widać, że strasznie się denerwuje.
-Andy..
Natychmiast odwrócił się w moją stronę.
-Taylor.. Ja cię tak przepraszam.. Naprawdę.. Strasznie.. Taylor..
-Andy, przecież to nie twoja wina - wstałam i usiadłam obok niego.
Miałam na sobie za dużą, szarą piżamę.
-Ale coś przeczuwałem, przecież..
-Andy. Nic się takiego nie stało.. Wszystko już jest ok - nie chciałam go już martwić.
Myślałam, że głowa mi zaraz wybuchnie. Czułam się jak.. Jak.. Sama nie wiem. Tego nie da się opisać.
-A co z waszym koncertem ? - dodałam po chwili.
-Dzisiaj ma być wieczorem, ale nie wiem..
-Będzie, będzie ! Ja też tam się pojawię !
-No co ty.. A co jak znowu on tam będzie ?
-Będę wszędzie z tobą chodziła. I tak w ogóle, to bardzo ci dziękuję za pomoc. Gdyby nie ty, to może bym tam nadal leżała, albo.. Kto wie.. Dziękuję ci bardzo.
Andy popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Przytuliłam go. Odwzajemnił mój gest.
-Jak Juliet mogła to zrobić.. - dodał po chwili.
-Andy.. Było, minęło. Po prostu w Lost it all zamiast niej będzie wymiatał Ashley ! - chciałam rozluźnić nerwową atmosferę.
-Bardzo możliwe. Będę rozważał tą opcję, ale mam lepszy pomysł. Chodź. Zjemy coś.
Andy zaprowadził mnie to wielkiej kuchni. Poczęstował mnie pysznym posiłkiem. Następne poszłam się ogarnąć. Przebrałam się w moją 'pechową' kreację i uczesałam. Następnie zeszłam na dół.
-Andy.. Masz coś na głowę ?
Bałam się, że znowu będzie się martwił, ale on spokojnie podał mi jakieś leki.
-Na pewno chcesz iść na ten koncert ? - zapytał troskliwie.
-Na pewno. Pokażę temu całemu Harry'emu, że nie pozwolę sobie na takie żarty.
W klubie musieliśmy być trochę wcześniej. Kiedy dojechaliśmy, czekali na nas pozostali członkowie zespołu. Wszyscy troskliwie pytali się mnie, czy już wszystko dobrze, jak się czuję itp. Byli dla mnie jak rodzina, pomimo, że znaliśmy się tak krótko. Troszczyli się o mnie. To wystarczało.
Ciągle uparcie sprawdzałam telefon, ale Oliver nic się nie odezwał. Żadnego sms'a.. Nic. To bolało.
Zapraszam do głosowania : http://www.blogroku.pl/2012/kategorie/-b-taylor-b-evans,50i,blog.html ^^
I bardzo dziękuję za nominację :)) <3 ;*
Nie wiem co powiedzieć.. To jest świetne. Kocham tego bloga.:-*
OdpowiedzUsuńjejciu, dziękuję ci bardzo ;*
UsuńUwielbiam tą piosenkę. Jest żywiołowa i można się przy niej wyszaleć!
OdpowiedzUsuńA co do notki to podoba mi się zachowanie Biersacka. ;*
Czekam na ciąg dalszy. ;*
dziękuję bardzo ;*
Usuńhttp://directionerzy24.blogspot.com/2013/01/59-liebster-adwards.html <-- zostałaś nominowana do Liebster Adwards :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńKurczaki, nie za bardzo ogarniam to wszystko -.-
OdpowiedzUsuń