Weszłam do domu. Rzuciłam swoje rzeczy w kąt. Wszędzie było ciemno.. No w sumie, to nie ma się co dziwić.. Nikogo w domu oprócz mnie nie było. Włączyłam telewizję i rozłożyłam się na kanapie. Był piątkowy wieczór. Chwilkę przysnęłam. Nagle obudził mnie telefon.
-Sssłucham ? - zapytałam zaspanym głosem.
-Tu Oliver.. Spałaś ?
-Nie.. No co ty.. - trochę się zakłopotałam.
-Słuchaj, dzisiaj jest o 21 koncert BVB w klubie.. Wiem, że chciałaś iść..
-Ale oni chyba mieli później..
-Ten jest jakby taki.. 'zamknięty', ale mam dwie wejściówki. To jak ?
-Pewnie ! - szybko się zerwałam.
-Będę za pół godzinki po ciebie.
-Dobra. Na razie !
Szybko rzuciłam telefon. Za bardzo nie wiedziałam jak się ubrać. Założyłam lekko błyszczące 'legginsy' z ćwiekami, oczywiście czarne, na to rockową sukienkę także w wielu miejscach z ćwiekami. Bąbkowata sukienka, legginsy, lekko związane w wysoki kucyk włosy, tak że wychodziły niektóre kosmyki, oraz glany.. to wszystko prezentowało się wspaniale. Nie malowałam się z bym bardzo. Nie lubię tego. Człowiek wygląda wtedy tak sztucznie. Na wszelki wypadek zadzwoniłam do rodziców.
-Hej mamo ! Gdzie jesteście ?
-Kochanie.. Słuchaj my mamy taki problem. Jutro jedziemy do Anglii.
-Co ?!
-To znaczy tylko my. Masz już 17, a zaraz 18 lat. Dasz sobie radę. Prawda ?
-Jasne..
-To my będziemy za chwilkę w domu. Pożegnać się.
-Yyy... dobra.
Odłożyłam słuchawkę.
-Fuck.
Szybko przebrałam się w jakieś zwykłe ciuchy. Poo chwili rodzice już byli. 'No nieźle trafiłam. W sumie to dobrze, że chociaż zadzwoniłam.. Byłoby źle..'
-Cześć kochanie ! - zawołała mama.
-Hej !
Przytuliłam rodziców. Modliłam się tylko, żeby Oliver nie przyjechał teraz.
-To jak to jest w tą Anglią ? - zapytałam.
Usiedliśmy na kanapie.
-My tylko na chwilkę przyjechaliśmy, żeby ci to wytłumaczyć. Musimy jechać do pracy w Anglii.. Niestety. Nie chcemy też żebyś ciągle zmieniała szkołę. Siostra mamy mieszka niedaleko i będzie cię co jakiś czas odwiedzać, płacić rachunki.. Możesz także do niej przychodzić na obiady. Jesteś jej ulubienicą przecież !
-Ciocia Amy, tak ? - zapytałam.
-Tak.
-To spoko.
-Będziemy tam pracować.. Najprawdopodobniej za jakieś 4 miesiące przyjedziemy na tydzień cię odwiedzić i oczywiście dzwonić.
-Dasz sobie radę ? - wtrąciła się mama.
-Jasne. Niczym się nie martwcie. Wszystko będzie dobrze.
Przytuliłam ich.
-Bardzo cię kochamy.
-Ja was też. Będę tęskniła..
-My za tobą też - powiedziała mama.
-Ale mamy coś dla ciebie ! - powiedział z uśmiechem tata i podał mi koszyk.
Z ciekawością do niego zajrzałam. Był tam słodki, czarno-biały kotek ! Zupełnie taki, jak ma Andy Biersack !
-Nazwę cie.. Oli !
Rodzice uśmiechnęli się.
-Dziękuję wam ! Jest śliczny !
-Nie ma za co. To takie wynagrodzenie.. Tam w środku koszyka są jeszcze jakieś zabaweczki, karma i tak dalej.. - powiedziała mama.
-Dziękuję.
Po chwili rodzice wstali. Wzięłam Oli'ego na ręce.
-To my jedziemy..
Rodzice mocno mnie przytulili.
-Do zobaczenie kochanie ! - krzyknęli jednocześnie.
I pojechali.. Poleciała łezka.. No, ale co się zrobi. Od małego byłam przyzwyczajona do tego, że ciągle byłam sama. W sumie.. To nawet spoko. Mogę robić co chcę, ciocia będzie tylko co jakiś czas zaglądała.
Przebrałam się w moją 'kreację'. Po chwili przyjechał Oliver.
-Hej ! - dałam mu buziaka w policzek.
Lekko się zawstydził, to było widać.
-Hej ! Wsiadaj !
Po drodze wyjaśniłam Oliver'owi moją sytuację. Powiedział, że będzie 'drugą ciocią Amy'. Ucieszyłam się. Znałam go tylko jeden dzień, a już tyle dla mnie znaczy.
-Wiesz.. Gdyby nie ty.. Siedziałabym teraz przed telewizorem, pod kocem i oglądałabym jakieś durne filmy. Dziękuję ci bardzo.
-Nie na za co. Nie wykluczone, że robiłbym to samo. Nie miałbym z kim iść. Nie przypuszczałem, że poznam kogoś tak sympatycznego.
Teraz to ja się zawstydziłam. Czy to było widać ? Tego to już nie wiem.
W końcu dojechaliśmy.
-Taylor.. W razie czego, to mów, że jesteś ze mną, bo nie wiadomo kto może być w tym klubie.. - powiedział poważnie Oliver.
Czy on się o mnie martwi ? Jejciu.. W tym momencie uświadomiłam sobie, że chyba jestem..
-Idziesz ? - zapytał z uśmiechem.
-Jasne - szybko wysiadłam i do niego podbiegłam.
Szliśmy w stronę wejścia. Wszędzie były plakaty Black Veil brides. Stanęliśmy przed drzwiami.
-Kur*a ! Nie ma bilety, ale macie mnie do cho*ery wpuścić ! - awanturował się jakiś facet.
-Macie wejściówki ? - zapytał ochroniarz.
-Oooo Oliver ! - dodał po chwili.
-Siema !
-Nie poznałem cię chłopie ! Proszę wchodźcie ! - uśmiechnął się ochroniarz.
W klubie nie było aż tak dużo ludzi. Aż się zdziwiłam.
-Mówiłem, że to prywatna impreza.
-Jejciu..
Usiedliśmy przy wysokim stoliku z barowymi krzesłami.
-Ślicznie wyglądasz.. - powiedział Oliver.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zawstydzona, uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dziękuję.. - w końcu z siebie wydusiłam.
Oliver odwzajemnił uśmiech.
-Przyniosę coś do picia.. - zaproponował Oliver.
-Nie.. Ja zamówię coś specjalnego ! - wtrąciłam się.
-Nie czekając na jego odpowiedz, szybko podeszłam do baru. Przede mną stał, wysoki chłopak, miał średniej długości, czarne włosy, zaczesane na jeden bok, tatuaże na rękach.. Wpatrując się w jego 'rysunki', nawet nie zauważyłam, że czekam już 10 minut.
-Przepraszam, czy mogłabym coś zamówić, bo troszkę mi się śpie..
Nagle uświadomiłam sobie, że przede mną stoi...
PS : zapraszam do polubienia mojej nowej strony na facebook'u :
http://www.facebook.com/pages/You-are-my-motherfucker/558957060783480?skip_nax_wizard=true
PSS : jeśli ktoś chce być na bieżąco informowany o nowych notkach to proszę pisać : 42637601 ^^
świetny rozdział tylko mogłabyś pisać trochę dłużej.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://this-is-our-sweet-blasphemy.blogspot.com/
ok, postaram się. dzięki
UsuńWow, notka jest o wiele dłuższa... I to mi się podoba!!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kto to jest. No dobra wiem kto to jest, ale to niespodzianka. Matko jaka głupia jestem. ;/ No nic czekam na ciąg dalszy. :*