wtorek, 30 kwietnia 2013

Heart




-Gdzie ja jestem ? 
   Niby zupełnie znane mi miejsce, ale dziwnie niebezpieczne. Wszędzie było ciemno, za oknem szaro.. Weszłam do salonu. Na kanapie siedział zamyślony Andy. Wyglądał, jak rzeźba. Nic się nie odzywał, w ogóle się nie ruszał. 
-Wszystko jest w porządku - zza mojego ramienia, usłyszałam głos Oliver'a. 
-Co.. ? - nagle Andy zniknął.
-Na dachu - wskazał mi Jinxx.
 Przed moimi oczami pojawiła się drabina, prowadząca na dach. Bez zastanowienia na nią weszłam. Ujrzałam piękny krajobraz Nowego Jorku. Ten widok, który dało się zaobserwować z gigantycznego wieżowca, był niesamowity. W pewnym momencie ujrzałam Andy'iego, stojącego na skraju dachu. Prędko do niego podbiegłam.
-Co się dzieje ? - zapytałam z przerażeniem, łapiąc go za dłoń, która wydawała się strasznie zimna. 
   Andy wskazał palcem, na coś lub kogoś, znajdującego się za moimi plecami. Był to Ashley, wraz z Oliver'em.
-Musisz wybrać - głos Ashley'a wydawał się niezwykle poważny.
Andy, Oliver, albo ja - kontynuował.
-O czym wy mówicie ?!
  Basista bez zastanowienia, podszedł do Andy'ego i zepchnął go z dachu.
-Ja czy Oliver ?
-Andy ! Boże ! 
-Skoro nie chcesz żadnego z nas, to nikogo nie będziesz już chciała. 
   Andy spadał dziwnie powoli, więc zdążyłam złapać go za rękę. 
-Ciebie wybieram - powiedziałam po cichu.
      Nagle siedzieliśmy w samolocie, który natychmiast zaczął się palić. Widziałam tylko Andy'iego stojącego w ogniu, ale nie palącego się. Jakby otaczał go, jakiś magiczny krąg. Panika pasażerów, sprawiała, że ja także nie byłam spokojna, chociaż przede mną stał mój bohater.
-Andy, pomóż mi ! Błagam ! 

-Taylor, wszystko gra ? - głos wokalisty, wydawał się bardzo spokojny.
-Tak, tak.. - podniosłam głowę z jego kolan. 
-Lądujemy. 

  Na lotnisku, czekał już na nas specjalny, ekskluzywny autobus, który miał nas zawieźć do hotelu. Bez namysłu, zajęłam miejsce obok Andy'iego i wpatrywałam się w okno, rozmyślając o tym dziwnym śnie. Czemu niby miałabym wybierać ? Sprawa z Ash'em jest już załatwiona, ale co tam robił Oliver ? Przecież jest tylko moim przyjacielem, nikim więcej.
-Co tam tak rozmyślasz ? - zagadał Andy.
-A nic, nic..
-A widzę, widzę - zaśmialiśmy się.
-Śniły mi się dziwne rzeczy..
-Mi też się często śnią różne zjawy, które zabijają najpierw ciebie, a potem.. A nie ważne - rozkręcił się Andy.
-Trochę zmniejszymy liczbę horrorów - podsumowałam.
-Nie ma sprawy. I tak dzisiaj jestem już tak zmęczony, że od razu pójdę się położyć.
   W końcu, autokar się zatrzymał. 'Las Palmas', to właśnie była nazwa naszego hotelu, na którą od razu zwróciłam uwagę. Piękny hotel, ogrodzony palmami, pięknymi ogrodami, sprawiał wrażenie wręcz magicznego. Recepcja była gigantyczna. Idealnie wypastowane podłogi, zastępowały tu najprawdopodobniej lustra. Wszystko wydawało się takie czyste, jak w muzeum. Wszędzie można było jednak zauważyć, ciekawskich turystów, którzy rozluźniali całą atmosferę, najróżniejszymi pytaniami, na przykład : Czemu pizza w barze przy basenie, nie jest wypieczona tak jak wczoraj ? 
 W końcu dostaliśmy długo oczekiwane klucze do naszego pokoju. Naszego, mam tu na myśli oczywiście mnie i Andy'iego. Robiło się coraz ciemniej więc zanim zobaczyliśmy nasz 'nowy dom', poszliśmy wszyscy razem na kolację, która zaraz się kończyła. Mało kto je kolację o 22. 
  Nasz pokój był przepiękny. Łóżko pokryte, cienką, milutką kołderką, śliczna, dość duża szafa, plazmowy telewizor, wszędzie różne małe szafeczki, obrazy.. Mimo, że pokój miał być urządzony w stylu Hawajskim, sprawiał wrażenie nadzwyczajnie nowoczesnego. Śliczna wanna, znajdująca się na środku drewnianej łazienki, wyglądała przeuroczo. Delikatny zlew i pięknie złożone ręczniki nadawały pomieszczeniu, przytulny nastrój. 
   Nie ukrywając, krępowała mnie dwuosobowe łóżko. Byliśmy z Andy'im dość długo, byliśmy dorośli - wiem. Ale mimo wszystko, wolałabym z tym trochę poczekać. 
 Po skorzystaniu z ekskluzywnej łazienki i wypakowaniu się, w końcu mogliśmy się spokojnie położyć. 
 Za oknami słychać było delikatny powiew wiatru oraz cichą muzykę. Widok mieliśmy na niebieściutką wodę, która aż błagała, żeby natychmiast do niej wskoczyć. To dlatego wszyscy tak marzą o przyjeździe na Hawaje. To było coś pięknego.
-I jak ? Podoba się ? - zapytał Andy, odwracając głowę w moją stronę.
-Tak, jest pięknie. Nawet nie miałam chyba za bardzo okazji, żeby ci podziękować..
-Cała przyjemność, po mojej stronie - uśmiechnął się.
-Kochany jeste.. - przerwałam czując, że Andy coraz bardziej się do mnie przybliża.
   W pewnym momencie objął mnie delikatnie ramieniem.
-Kocham cię bardzo, wiesz ? - zapytał słodko.
   Uśmiechnęłam się i poczułam jego rękę, dotykającą gołej skóry moich pleców. Po chwili pocałował mnie. Zrobił to w jakiś inny sposób. Bardziej.. Prawdziwy.

_________________________________________________________________________________

Przepraszam, za dość krótki rozdział, ale chciałam dodać cokolwiek przed moim wyjazdem. 
Do poniedziałku nie ma mnie w domu, w związku z długim weekend'em, więc wątpię, że do tego czasu uda mi się dodać nowy rozdział. 
Więc jeszcze raz bardzo przepraszam, ale mam nadzieję, że rozumiecie :)
  

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Paradise



-Dzień dobry..
-Oooo, witam witam ! Panienka Taylor ! jak miło !
  Nie ma to jak wyszykować się w 15 minut. Andy, oczywiście śpiąca królewna, w ogóle nie miała zamiaru wstać, a ja, następna mądra, oczywiście nie nastawiłam budzika. Do tego wszystkiego, jak to w studiu, spałam razem z Andy'im na malutkiej kanapie, co oczywiście powodowało, że czułam się, jakbym nie spała z tydzień.
-A więc, kochanie, twoim pierwszym zadaniem będzie.. Zorganizować koncert ! - krzyknęła z uśmiechem.
-Czyj ? - zapytałam.
-To od ciebie zależy ! Ma to być świetny artysta lub zespół, żeby bileciki się sprzedały ! Ja na razie lecę, a ty jest twoje biuro, skarbeńku ! Dasz sobie radę ! Papa !
   Tsaa.. Ta pani była ciut dziwna. Ale kit z nią. Boże ! Jak ja mam niby jej załatwić jakiś koncert..
Już pierwszy dzień, a ja zawale to.
  Nagle ktoś zadzwonił.
-Mhhh ? Znaczy, słucham ?
-Dzień dobry. Dzwonię w sprawie..
 I w ten właśnie sposób zorganizowałam koncert Dżastina Bibera w Madison Square Garden.
_________________________________________________________________________________

-Wszystko jest już załatwione - przywitał mnie zadowolony Andy.
-Spokojnie pojedziemy na Hawaje. Załatwiliśmy wszystko ! - dodał.
-To wspaniale ! - mocno go przytuliłam.
-Już jutro jedziemy !
-A to nie po jutrze.. ?
-Trochę przyśpieszyliśmy !
    Uśmiechnęłam się.

Potem nadszedł czas pakowania. Trochę źle się czułam, że Andy wszystko za mnie załatwia, no ale w sumie, to on mi to zaproponował.
Zmieściłam się w jedną walizkę ! Sukces !
  Tak szczerze mówiąc, to wolałam zostać w domu. Nie chciało mi się tam jechać, ale z drugiej strony, kiedy wyobrażał sobie siebie i Andy'iego.. Jejku.
-Spakowana ?
-Tak - uśmiechnęłam się do Oliver'a.
-Tylko.. Tylko, że nie mogę zapiąć tej walizki..
-Czekaj..
   Nagle Oliver wskoczył na nią z całej siły, a ja prędko złapałam za suwak.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Cieszę się, że już wszystko w porządku.. - zaczął mówić Oli.
-Czyli co ?
-Jakoś daje radę.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że masz..
-Bo nie chciałem cię martwić.
-Ale przecież możesz mi wszystko powiedzieć.
  Razem z Oliver'em usiedliśmy na moim łóżku. Zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno mam wszystko..
-Szczoteczka do zębów ? - zapytał.
-Jest - odpowiedziałam, śmiejąc się.
-No to, to co najważniejsze już masz.
   Dzisiaj wyjątkowo był w dobrym humorze.

Nim się obejrzałam, był już wieczór. Razem we trójkę siedzieliśmy sobie przed telewizorem i oglądaliśmy jakiś horror.
-Jezu !
-Spokojnie..
   Pokiwałam głową, kładąc się na kolanach Andy'iego.
-No ! Nie wchodź tam ! Czy ona mnie nie słyszy ?!
  Chłopaki zaczęli się śmiać.
Mi tam do śmiechu nie było. Wręcz przeciwnie, strasznie się denerwowałam. Po chwili jednak, nerwy opadły i zasnęłam.
_________________________________________________________________________________

-Wstajemy ! Za pół godziny przyjeżdża taksówka !
   Prędko wstałam, wzięłam zrobioną wcześniej przeze mnie, kanapkę i popędziłam do łazienki. Potem jeszcze sprawdzić, czy wszystko jest.. Kurde ! Ładowarka !
 Prędko wepchnęłam ją do jakiejś kieszeni.
-Wezmę - do pokoju wszedł Oliver i delikatnie wyjął z moich rąk ciężką torbę.
-Chodź. Musimy już schodzić - delikatnie się uśmiechnął i objął mnie ramieniem.
   Na dole czekał już Andy. Po chwili siedzieliśmy w samochodzie.
-Nie lubię latać samolotami.. - westchnęłam.
 Jak zwykle rano, nie miałam ochoty na nic. Było dopiero po piątej, więc ja już w ogóle odpadam.
-Ale ze mną jeszcze nie leciałaś.. I swoim prywatnym samolotem chyba też nie.. ? - uśmiechnął się Andy.
-No nie.. - także się uśmiechnęłam.

-O ! Tam są ! - Andy wskazał na chłopaków z Black Veil Brides i Bring Me The Horizon.
 No i oczywiście Alexandria, która od razu na mój widok podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.
-Wszystko widziałam.. - zagadałam.
-Ale o co chodzi ? - udawała, śmiejąc się.
-Ty i Sykes..
-Przestań !
-Oooo ! Oliver ! - wszyscy rzucili się na mojego przyjaciela.
 Był wyraźnie zadowolony z zaistniałeś sytuacji. Z tego, co udało mi się zauważyć, to przyjaźnił się też mocno z Sykes'em. Bardzo ucieszył się, że spędzi z nimi trochę czasu. Sykes, ja i Andy - byliśmy dla niego najbliżsi.
-Dobra ludzie ! Samolot już jest !
 Chwilę później siedzieliśmy w ekskluzywnym samolocie. W środku znajdowały się skórzane fotele, barek.. Jejku.. Bardziej to wyglądało jak recepcja 5-gwiazdkowego hotelu.
   Razem z Andy'im, Oli'm, Alexandrią i Sykes'em, usiedliśmy przy małym stoliczku.
-Proszę zapiąć pasy.
  I teraz najgorsze - wylot. Złapałam Andy'iego za rękę.
 Popatrzył się na mnie troskliwie i uśmiechnął.
-No to ruszamy.

***
Chciałam wszystkich bardzo serdecznie zaprosić, do zajrzenia na mojego nowego bloga 'The Academy of F.E.A.R.' Mam nadzieję, że spodoba się wam :)
Zachęcam do komentowania ^^
^^^
! BLOG ZAWIESZONY ! 

niedziela, 28 kwietnia 2013

In The End

  




 Gdy tylko Andy wyszedł z domu, postanowiłam zacząć działać.
-Ash ? - zapytałam niepewnie, przykładając telefon do ucha.
-Coś się stało ? - zapytał dziwnie przyjemnym głosem.
-W pewnym sensie. Możesz do mnie przyjechać ? 
-Do ciebie ? Czyli gdzie ? Do domu Andy'iego ? 
-Ymm.. No tak. Chyba, że..
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł. 
-Czemu nie ? 
   Nastała chwila ciszy.
-Spotkamy się w kawiarni na rogu.. Tam w centrum.. Wiesz o jaką mi..
-Tak, tak. Przyjechać po ciebie ? 
-Jak możesz, to byłoby miło.
-Dobra, będę za 10 minut. Ale..
-Tak ?
-No wiesz..
-Wszystko będzie ok. Zobaczysz ! Do zobaczenia ! - odłożyłam słuchawkę. 
  Oliver siedział przy stole i bawił się jakimś rzemykiem. Widziałam, że od czasu jego powroty coś jest nie tak. Coś go gryzie. 
Usiadłam obok niego.
-Ash po mnie przyjedzie zaraz..
-Myślisz, że to dobry pomysł ? A co jak to wykorzysta ?
-Nie wydaje mi się..
-Jak coś to dzwoń. 
-Jasne. Ale.. Oliver musisz mi powiedzieć co ci jest, bo ja widzę..
-Nie mi nie jest. Wszystko dobrze. 
-Na pewno ? 
-Tak.. Emm.. Masz numer, żeby po taksówkę zadzwonić ?
-Tak.
  Już chciałam się zapytać gdzie chce jechać, ale nie chciałam być wścibska. Miałam nadzieje, że sam mi powie.
-Podać ?
-No dawaj.
  Zaczęłam mu dyktować, wciąż czekając na informację gdzie chce jechać.
-Jak wrócę to będziesz w domu, czy mam klucze brać ?
-Myślę, że będę.
-Wiesz, jak coś to mogę zadzwonić po Andy'iego..
-Nie, no co ty. On ma swoje sprawy.
  W końcu nie wytrzymałam.
-Przepraszam, że pytam.. 
-Do szpitala. 
    Dalej już nie chciałam go o nic pytać. Ale domyślił się.
-Mam pewne problemy.. Mam anoreksje - westchnął i odszedł.
  W tym samym momencie przyjechał Ashley. 
-Hej.
-Cześć. 
  Usiadłam obok niego. Od razu zwróciłam uwagę na jego podbite oko.
-To gdzie jedziemy ?
-To studia - odpowiedziałam bez zastanowienia.
-O ile się orientuję mieliśmy jechać do..
-Black Veil Brides nie może się rozpaść. I to jeszcze przeze mnie.
-Taylor, ale to ja zachowywałem się, jak..
-Daj spokój. Tyle w tym twojej winy, jak i mojej.
  Zauważyłam Oliver'a wsiadającego do taksówki.
-Chodź, pogadamy o tym.

Postawiłam na stole dwie filiżanki kawy. Usiadłam naprzeciwko Ash'a i czekałam jak zacznie się dopytywać : O co mi chodzi ? Czego ja od niego oczekuje ?
-Jak mam się z nim pogodzić ? - to pytanie zupełnie mnie zaskoczyło.
-Po prostu wytłumacz, że to nigdy się nie powtórzy.
-Przecież on mi nie uwierzy. Nie powrócę do zespołu.
-Czemu ? Nie chcesz ?
  Ashley chciał coś powiedzieć, ale nagle się wycofał.
-Sam do niego pojadę - zerwał się z miejsca.
  Lekko się uśmiechnęłam.
-Jak uważasz.


-Ale na pewno mogę tak iść ubrana ? - zapytałam Alexandrię, stojąc przed lustrem.
-Jasne ! Wyglądasz świetnie ! Nie mamy już czasu !
   Chwilę później byłyśmy już w samochodzie. Co prawda, Alexandria nie była zaproszona na imprezę, ale bardzo chciała mi pomóc.. Albo.. Po prostu wkręcić się na przyjęcie.
 Andy od razu wyszedł się przywitać. W ogóle nie zwrócił uwagi na swoją kuzynkę, co było jednoznaczne.
-Miłej zabawy ! - mimo wszystko, Alexandria nie wyglądała na zawiedzioną.
-Pogodziłeś się z nim ? - od razu zwróciłam się do Andy'iego.
-Nie przyjechał tu..
-Co ?!
 Teraz to naprawdę zaczęłam się bać. A co, jak zrobił coś głupiego ?
-Niczym się nie martw. Znam go. Stchórzył.
-A co jak jednak coś się stało ?!
-Wszystko na pewno jest dobrze. Spokojnie.
  Weszliśmy do środka. Black Veil Brides wraz ze swoimi dziewczynami (oczywiście nie wszyscy), cała ich ekipa i JA. Przywitałam się ze wszystkimi, wciąż nie mogąc przestać myśleć o Ash'u.
'A co jak mu coś strzeliło do głowy ?!'
  Po drobnym poczęstunku, wszyscy usiedli przed telewizorem. Jinxx pierwszy raz, pokazał wszystkim In The End. Teledysk jest świetny ! Chyba mój ulubiony.. Nie mogę się już doczekać, obejrzenia 'Legion Of The Black'. Siedziałam Andy'iemu na kolanach. Po prezentacji wszyscy zaczęliśmy bić brawo, a chłopcy promiennie się uśmiechnęli. W tym momencie do studia weszła długo oczekiwana osoba.
-No jesteś chłopie !
-Tak.. Przepraszam.. Szczególnie ciebie, Andy.
  Nie spodziewałam się, że Ash przeprosi go przy wszystkich. To było urocze.
Prędko zeszłam Andy'iemu z kolan, a ten podszedł do Ash'a i zrobili ten swój.. 'Męski przytulas'.
Uśmiechnęłam się do nich. W końcu byłam spokojna.
-No i widzisz. Wszystko się ułożyło - powiedział z uśmiechem CC, siadając obok mnie.
-Nawet nie wiesz, jak się denerwowałam..
-Andy o wszystkim nam opowiedział. W końcu, jesteśmy jedną wielką rodziną.
-Ja też ?
-Jasne !
   Po chwili przysiadła się do nas Lauren. Razem chwilę pogadaliśmy. Była bardzo miła i co najważniejsze, było widać, że dogaduje się z CC'im.


-No.. Nie spodziewałam się tego - razem z Ashley'em i Andy;im siedziałam na naszych ulubionych schodach.
-Ja też nie.. - odpowiedział lekko się śmiejąc Ashley.
   Po chwili westchnął i natychmiast spoważniał.
-Mogę.. Mogę wrócić do zespołu ?
 Andy popatrzył na niego ze zdziwieniem.
-Nie ? Co ty ? Jaja sobie robisz ?
 Tym razem to ja spoważniałam.
Bez ciebie Black Veil Brides.. To.. To nie Black Veil Brides. Jasne, że z nami jesteś !
 Zaczęliśmy się śmiać.
-Jezu ! Nieźle nas wystraszyłeś !


-Ale cicho się zrobiło..
  Goście rozeszli się po domach. W studiu zostaliśmy tylko my. My, czyli mam tu na myśli mnie i Andy'iego. Siedzieliśmy na tych naszych schodkach, tak jak kiedyś. Lampki świąteczne, pozawieszane na budynku i w ogrodzie, rozświetlały całą okolicę, a my z kieliszkami w ręku, siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie.
-O jeden problem mniej.. - powiedział po cichu Andy, odgarniając moje włosy.
  Odłożyłam szampana i położyłam się na jego kolanach.
-Przy tobie, to nie ma żadnych problemów..



sobota, 27 kwietnia 2013

Miss Nothing

  


 Następnego dnia, wstałam wyjątkowo wcześnie. Spojrzałam na zegarek. 7.oo . Po cichu, zeszłam na dół. Nie byłam zbyt głodna. Z jabłkiem w ręku, wyszłam na spacer. Na ulicach nie było zbyt wielu ludzi. Jak ktoś chodzi do pracy, to jeździ tu samochodem. Tylko ja, ciągle siedzę w domu swojego chłopaka i nic nie robię.
  Zrobiło mi się głupio. Andy zarabiał pieniądze, a ja nie robiłam nic. Jeszcze tylko, sprawiałam mu problemy i zmuszałam go do dodatkowych wydatków.
  Po drodze do mojej ulubionej kawiarenki, kupiłam gazetę 'The New York Times'. Usiadłam przy stoliku i z kawą w ręku, zaczęłam czytać.


Madison Square Garden
Potrzebujemy ludzi odpowiedzialnych, za załatwianie koncertów.. [...]
Zapraszamy do Madison Square Garden w godzinach..


 Szybko rzuciłam wszystko i pobiegłam do najbardziej znanej hali koncertowej na świecie. 
-Dzień dobry. Ja w sprawie ogłoszenia.. - zaczęłam tłumaczyć jakiemuś ochroniarzowi.
-Witamy, w tamtą stronę - wskazał mi palcem na drzwi na końcu korytarza.
-Dziękuję.
  Chwilę później byłam już pod drzwiami. Uświadomiłam sobie, że przecież nie mam żadnego doświadczenia. Kto by mnie..
 Nagle ktoś uderzył mnie drzwiami.
-Ojej, przepraszam.. - powiedziała jakaś uśmiechnięta pani.
-Co panienkę do nas sprowadza ? 
-Ja.. W sprawie pracy..
-To zapraszam - uśmiechnięta pani usiadła za biurkiem.
-Jest panienka ładna, młoda.. Ma pani do czynienia z muzyką ?
-To znaczy nie zupełnie.. Interesuje się tym.. Pomagam zespołowi Black Veil Brides i raz śpiewała z Bring Me The Horizon.. Ale to nie ma nic wspólnego z organizowaniem..
-Jak nie ?! Panienka zna te zespoły ! Ma pani z nimi dobry kontakt ! Proszę tylko swoje dane wypełnić - pani podała mi jakąś kartkę.
   Zaczęłam wypełniać wszystkie swoje dane.
-Proszę.
-No i świetnie ! Bierzemy cię ! 
-Ale.. Tak od razu ?
-Jasne ! Na razie na okres próbny, ale to nie ma się czym martwić. Zaczyna panienka od jutra ! 
-Tylko, że jest mały problem.. Bo ja wyjeżdżam za tydzień.. 
-Przykro mi, ale musi panienka zacząć od jutra. 
  Przytaknęłam.
-Widzimy się o 9 ! Teraz bardzo przepraszam, ale bardzo się śpieszę. Do tej pory, to ja zajmowałam się tymi koncertami. Lecę, bo dzisiaj gra u nas Iron Maiden i wszystko trzeba przygotować.. Włącznie ze zrobieniem im kawy.. - pani zrobiła skwaszoną minę.
  Uśmiechnęłam się.
-A tak w ogóle to jestem Izabelle. Jak będzie miała panienka jakiś problem, czy coś to proszę do mnie. Nie jestem tu od zwalniania, tylko pomagania - powiedziała z uśmiechem.
   Zrozumiałam, że to ona tutaj rządzi. 
-Mogę się do panienki zwracać po imieniu ?
-Tak proszę.
-A więc Taylor, nie lubię, jak się do mnie mówi 'pani' , więc jestem Izabelle.
-Miło mi - uśmiechnęłam się.
-Mi także. Teraz bardzo przepraszam, na prawdę muszę już lecieć. Do jutra ! 
-Do jutra..
  
 Zakłopotana, kierowałam się w stronę domu. Po cichutki otworzyłam drzwi. Wyglądało na to, że wszyscy jeszcze śpią. No, w sumie to nie ma się co dziwić. Było po 9. Weszłam do sypialni Andy'iego. 
 Wtulony w białą pościel, sprawiał wrażenie, jakby śniło mu się coś naprawdę przyjemnego. Delikatnie uśmiechał się. Szkoda mi było go budzić.
-Nie wychodź.. - powiedział zaspanym głosem.
  Musiałam mu powiedzieć, że nie mogę jechać na Hawaje, ale jak to zrobić ? Co miałam mu powiedzieć ? Praca jest od ciebie ważniejsza ? Po pierwsze byłoby to nieprawdą, a po drugie.. Nigdy w życiu bym mu tak nie powiedziała.
-Coś się stało ? - nim się obejrzałam, stał przy mnie.
 Lekko mnie do siebie przyciągnął. Przytuliłam go. 
-Dostałam pracę..
-Co ?! Jaką ?! 
-W Madison Square Garden. Organizuje koncerty..
-To wspaniale ! Będziesz mogła nas załatwić.. Hmmm.. Zagranie przed jakimś legendarnym zespołem.. A potem.. To już może nas własny koncert ! - rozmarzył się.
-Tylko, że zaczynam od jutra..
-I co takiego ? 
-A Hawaje.. ? 
  Nastała chwila ciszy.
-Zadzwonię tam.. Albo Oliver zadzwoni. On dzisiaj gra tam koncert, przed Iron Maiden, załatwi to.
  Uśmiechnęłam się.
-Kochany jesteś ! - dałam mu buziaka prosto w usta i zeszłam robić śniadanie.


-Muszę jechać do studia - westchnął Andy.
-Nie ma sprawy - powiedziałam sprzątając po posiłku.
-Zostaw to, odkurzacz zaraz przyjdzie.
-Co ? 
-No ta.. Od sprzątania kobita.
-Sprzątaczka - poprawiłam go z uśmiechem.
-A co z Ash'em ? - zasmucił się.
-Pozwolisz, że ja to załatwię ? - zapytałam.
-No.. Jak uważasz.. 
-Jedz z nim, Taylor - wtrącił się zaspany Oliver.
-Sam będziesz tu siedział ? 
-No, a czemu nie ? Dzisiaj już pojadę do domu..
-Zostań już u nas do wyjazdu - zaproponował Andy.
-Nie.. No co ty..
-Tak, tak. 
  Uśmiechnęliśmy się do siebie. 
-A dzisiaj idziemy na imprezę ! 
-Jutro zaczynam pracę.. - przypomniałam Andy'iemu.
-Imprezę u mnie w studiu ! Dzisiaj jest premiera In The End ! 
  Razem z Oliver'em zaczęliśmy bić brawo.
-To ty jedz do studia, a my z Oliver'em zajmiemy się sprawą z Ash'em..
-A może lepiej sam to załatwię ? 
-Załatwisz to sam z małą pomocą. A na imprezie, będziecie już pogodzeni ! 

czwartek, 25 kwietnia 2013

Kill me





   Jakimś cudem spławiłam Andy'iego. Chciałam pobyć trochę sama. Albo po prostu.. Zapomnieć o tej sytuacji ? Był na to tylko jeden sposób.
-Cześć Alexandria !
-O hej Taylor ! To jak ? Zakupy ? - zapytała zadowolonym głosem.
-Jasne ! Bądź za chwilkę przy naszej ławce.
-Się robi ! Zaraz tam będę.
  Zaniepokojona wcześniejszą sytuacją, usiadłam na ławce. Kontem oka, zauważyłam Ash'a, która szlajał się po mieście. Nie wiem czy mnie widział, czy nie.. Widziałam tylko jak wyciera krew z twarzy w rękaw czarnej koszulki. Było mi go szkoda. Kurde. Co to za Black Veil Brides bez niego ?
-Hejoł ! - Alexandria delikatnie mnie przytuliła.
   Wydawała się całkiem spoko. Polubiłam ją.
-Hej, to jak ? Gdzie idziemy ?
-Najpierw kochana, to ty mi powiesz, czemu Andy o ciebie tak pyta.. - Alexandria usiadła koło mnie.
-Co ?
-Dzwonił i się zapytał czy z tobą jestem i w ogóle.. Czymś się martwił. A więc ? Czymmm ?
-Niczym..
-O popatrz ! Ash ! Ash ! - Alexandria zaczęła biec w jego stronę.
    Nie zdążyłam jej złapać za rękę.
-O nie..
  Alexandria zaczęłam z nim o czymś rozmawiać. Było widać, że nie chce do nas podejść, ale moja nowa przyjaciółka nie odpuszczała. Widać było, że miała dobry kontakt z Andy'im, chociaż wcześniej o niej nie słyszałam. Najważniejsze było dla mnie to, że była w porządku. Sympatyczna, wesoła, towarzyska..
  Nagle zorientowałam się, że Alexandria idzie tu z Ash'em. Wpadłam w panikę.
-Ash nam doradzi, w kwestii ubrań !
-Nie.. To znaczy.. Ja muszę lecieć.. Śpieszy mi się..
-No cóż.. Innym razem.. - odpowiedziała zasmucona Alexandria.
-Tak.. Na razie !
-Pa !
-Dobra, to gdzie idziemy ? - zmieniłam temat.
-Najpierw kochana, to ty mi powiesz o co chodzi z Andy'im. A ! No i czemu Ash ma złamany nos i podbite oko ?
-Skąd ja mam to wiedzieć ?
-Nie udawaj. Znasz go bardzo dobrze..
   Zaczęłam jej wszystko opowiadać. Ufałam jej. Wydawała się bardzo zaskoczona.
-Znam Ash'a tak długo.. Lubi dziewczyny.. To znaczy.. No wiesz co mam na myśli, ale nigdy..Nigdy bym się po nim czegoś takiego nie spodziewała.
 
    Po dwóch godzinach łażenia po sklepach, byłam bardzo zmęczona. Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu dojdę do domu.
Pożegnałam się z Alexandrią i taksówką, pojechałam do domu.
-Taylor, martwiłem się.. - Andy mocno mnie przytulił i wziął ode mnie zakupy.
   Oliver siedział na wersalce i nic się nie odzywał. Usiadłam obok niego, Andy usiadł naprzeciwko.
-Andy.. Black Veil Brides bez Ash'a to nie to samo..
-Taylor, wiem. Ale zrozum też mnie..
-A ty zrozum mnie i swoich fanów.
-Taylor, ale tutaj chodzi o nas - Andy nie przejmował się towarzystwem Oliver'a.
  Nie ukrywając, ucieszyło mnie to.
-On.. Wiesz jak to wyglądało ?!
-Wiem. Andy, wiem.. Ale.. Wiesz, że ja nic do niego nie czuje. O to możesz być spokojny. Moglibyśmy się spotkać, jakoś..
-Ale co ja miałem zrobić ? Przejechać obojętnie. 'O ! To moja dziewczyna obściskuje się z moim najlepszym kumplem. Uhu ! A co mi tam ?' Serio ? Wiem, że mogłem.. Nie w sumie to nie mogłem tego załatwić inaczej.
-Wiecie, ja nie chcę tu się wtrącać, czy jakoś wymądrzać, ale uważam, że tego.. No, po prostu.. Musicie się jakoś dogadać, żeby wszystko wróciło do normy. A ty Andy, musisz się przyzwyczaić, że wielu osobom Taylor się po prostu podoba - Oliver popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
-Ja to rozumiem, ale..
-Przemyśl to wszystko Andy. Ja.. Zmęczona jestem bardzo.
    Szybko weszłam po schodach do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w okno. Zaczęłam rozmyślać nad tym co powiedział mi Oliver. Było mi go strasznie szkoda. Wszyscy mieli jakieś problemy, a z wszystkimi ja byłam powiązana. Chłopaki zaraz mieli opublikować teledysk do In The End.. Premiera płyty już niedługo, a Andy ciągle przejmuje się tylko mną. W sumie, to moje życie, było jakieś takie.. Nie pasuje do mnie. Wcześniej była tylko szkoła - dom, dom - szkoła. Teraz to wszystko jest inaczej. Nie wiem czy tego właśnie chcieliby moi rodzice.
-Mogę na chwile ? - Andy uchylił delikatnie drzwi.
-Przecież to twój dom.
   Usiadł koło mnie.
-To co ja mam zrobić ? - zapytał.
-Pogodzić się z nim.
-Przecież nie pójdę do niego i nie powiem.. No przecież ja go nie przeproszę.
-Andy jeśli przeze mnie twoja kariera ma się zniszczyć to ja odejdę ! To tak nie może wyglądać, że ciągle jesteś do mnie przywiązany ! Nie możesz sobie spokojnie pojechać do studia, nie możesz się spotkać z chłopakami.. ! To nie może tak wyglądać ! Pojedz na te Hawaje sam, z przyjaciółmi..
-Taylor, co ty gadasz ? Jakbym chciał to mógłbym cię olewać zupełnie. Zdaje sobie z tego wszystkiego sprawę. Jedziemy na Hawaje wszyscy razem, żeby wszystko sobie przemyśleć..
-A Ash ?! Przecież to twój najlepszy przyjaciel.

*********************************************************************************

    Z pamiętnika Ashley'a.
25 maja,
  Długo oczekiwany koncert się zbliża ! Za 2 godziny jedziemy do klubu ! Zapowiada się świetna noc ! [...]

26 maja,
 [...] W klubie pojawiła się świetna dziewczyna ! Chyba Taylor, ale nie jestem pewien. Trzeba by coś wymyślić.. 

27 maja,
 Taylor była dzisiaj u nas w studiu. Andy na nią leci. Dopiero co spławił Juliet, a już leci po następną. Muszę coś z tym zrobić.. [...]

28 maja,
 [...] Wielce zakochani ! Ale nie mam nic do stracenia. Czas się zaprzyjaźnić . [...]

29 maja
  Ona jest świetna, ale nie może się dowiedzieć, że coś do niej czuje. Andy by mnie zabił. [...]

30 maja
 [...] Planujemy wyjazd na Hawaje, ale to jeszcze nie jest pewne. Do wakacji jeszcze trochę [...]

31 maja
  Andy wyraźnie coś przeczuwa. [...] Ta rozmowa nie była miła. 

1 czerwca
  Taylor znowu była w studiu. Cały czas trzyma się Andy'iego. Boi się ?

2 czerwca
  [...] Tak Andy, szpanuj tym, że kogoś w końcu masz. [...]

[...]

15 czerwca
  [...] To było coś ! Pocałowałem ją !!! 

16 czerwca
 [...] Czas to mu uświadomić. 

18 czerwca
 Moje życie, bez Taylor i zespołu, nie ma sensu...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

You

  



Gdy jechaliśmy do domu Oliver ponownie nic się do nas nie odzywał. Siedział zapatrzony we własne odbicie w oknie. Było mi go bardzo szkoda. Wyglądał, jakby był zupełnie.. No nie wiem.. To nie był tamten Oliver, który przyprowadził mnie do klubu. To był inny Oliver.

    Przy Andy'im nie potrafiłam zachowywać się tak jak wcześniej. Bałam się, że zaraz zobaczy, że coś przed nim ukrywam. Cały czas chciałam mu to powiedzieć w prost. 'Ashley mnie pocałował.' Ale nie mogłam. To jest straszne.
   Nagle ktoś do mnie zadzwonił.
-Słucham ? - zapytałam, pokazując Andy'iemu, żeby lekko przyciszył ich płytę w samochodzie.
-Hej, to Alexandria !
-O hej.
-Jedziemy razem na Hawaje ! Ja cie ! Warto mieć takiego kuzyna ! Już nie mogę się doczekać !
-Ja też nie. Zostało klika dni.
-No wiem !! Może wybierzemy się na jakieś zakupy ?
-Wiesz, co.. Teraz będzie z tym problem.. Dzisiaj nie mogę.. Ale jutro możemy się jakoś umówić.
-To super ! W takim razie już ci nie przeszkadzam. Papa ! - pożegnała się wesołym głosem.
-Pa !
  Schowałam telefon do kieszeni.
-Alexandria ? - zapytał Andy.
-Tak..
 Po chwili byliśmy już przed domem Andy'iego.
Pomogłam Oliver'owi się ogarnąć. Widać, że nie był zbyt zainteresowany.
-Taylor, nie musisz tego robić.. - powiedział Oliver, siadając na swoim łóżku.
-Ale chcę. Trzeba ci tu trochę to wszystko ogarnąć. Tu masz czyste rzeczy -  pokazałam na ładnie ułożoną stertę ubrań.
  Pokój Oliver'a wyglądał tak jak i każdy w domu Andy'iego. Super nowoczesny, idealnie wysprzątany pokoik. Andy musiał wydać na swój dom fortunę.
-Pozwoliłam sobie ugościć się w twoim domu. Chyba się nie obrazisz.. - kontynuowałam.
-Jezu Taylor.. Nie potrzebnie się tak wczuwasz.. Bardzo ci dziękuję.. Ale przecież..
-Zostaniesz u nas trochę - usiadłam koło niego.
-Nie, no co ty. Jutro jadę..
-Nie, nie, nie. To w takim razie jadę z tobą. A zresztą, przywiozłam ci ciuchy, wszystko jest już ustalone - wzięłam jego torbę i wrzuciłam stertę jago ubrań do prania.
   Czułam ,że muszę mu jakoś pomóc.
-Taylor, zostaw na prawdę..
-Zostawię, jak powiesz mi co ci jest.
   Oliver westchnął.
-Dobrze, siadaj.
    Usiadłam koło niego, tak, że stykaliśmy się kolanami.
-Po prostu dotarło do mnie, że nie mam nic.
-Ale co ty opowiadasz ? Masz wszystko czego ci potrzeba.
-Nie, nie prawda. Nie mam nikogo. Rodziców nie ma, rodzina.. Nie utrzymują ze mną kontaktu..
-Niby czemu ?
-Z ćpunem kto by chciał..
    Z ćpunem ?! Nie wiedziałam co mu powiedzieć.
-Przez cały pobyt w szpitalu, nie miałem dostępu do prochów. Naskarżyli policji. Byli u mnie w domu. Dorwali mojego kumpla. Ma przeze mnie przerąbane, a ja.. Ja już sobie nie radzę. On był mi jeszcze bliski. Taki brat.. Teraz siedzi za kratami. Zanim go dorwali, uprzedziłem go. Był u mnie i przeprosił. A teraz co ? Wrócę do domu ? I co dalej ? Zawaliłem przecież szkołę. Moi rodzice byli bogaci, to fakt. Mam gdzie mieszkać, co jeść i będę miał, ale co z tego ? Mam się cieszyć z tego, że.. No nie wiem.. Że stać mnie na nowy ciuch ?
   Zrobiło mi się go strasznie szkoda. Uświadomiłam sobie, że moje życie różni się od niego tylko paroma wątkami. Gdyby nie Andy, to też byłabym zupełnie sama. Zapewne wpadłabym w nawyk, bo nie raz miałam już do czynienia z prochami.
Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
     Oliver popatrzył na mnie i delikatnie mnie objął.
-Nie chciałem..
-Nie w porządku.
 Po chwili do pokoju wszedł Andy.
-Co się stało ? - zapytał.
     Oliver mnie puścił.
-Nic.. - odpowiedziałam.
  Andy podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie w czoło.
-Jedziecie ze mną do studia ? - zapytał z uśmiechem.
-Ja muszę zrobić jakieś zakupy.. - powiedziałam ze smutkiem.
-A może ty, Oliver, chciałabyś się przejechać ?
-Ja sobie posiedzę.. Nie zwracajcie na mnie uwagi.
-Jedz spokojnie. Damy sobie radę. Wracaj szybko - dałam mu buziaka w policzek.
-Dobra. Będę za jakieś 2 godzinki - odpowiedział i po chwili wyszedł.
    Popatrzyłam na Oliver'a.
-Chcesz się przejść ?
-Nie, dzięki. Muszę.. Chciałem sobie trochę odpocząć.
-Jasne, rozumiem. Chcesz coś ze sklepu ?
-Nie, nie.. Dzięki - pierwszy raz się uśmiechnął.
-Dobra, to ja zaraz jestem.
     Szybko zabrałam torbę i kierowałam się do najbliższego sklepu. Zrobiłam potrzebne zakupy i czym prędzej chciałam być w domu. Nagle ktoś złapał reklamówkę z moimi zakupami. Odruchowo przyciągnęłam ją do siebie.
-Ash ?!
-Chciałem ci tylko pomóc.
-Ash, dzięki.. Ale.. To tak nie może wyglądać.. Ja.. - nagle Ash znowu mnie pocałował.
   Moja głowa lekko uderzyła w ścianę jakiegoś budynku.
-Ał ! Ash ! - próbowałam jakoś się wydostać.
   Upuściłam wszystkie zakupy. Nagle ktoś złapał Ashley'a za ramię i mocno odciągnął. Andy. Złapał Ash'a za kołnierzyk i podniósł podnosząc go i przytykając do ściany.
-Co ty kurwa ?! - zapytał Ashley nie mogąc złapać oddechu.
-Co ty wyprawiasz ?! Kurwa, człowieku ! Odpieprz się od Taylor ! Ash.. - Andy delikatnie go puścił.
-Ashley co ty odpierdalasz ?
    Sytuacja się uspokoiła.
 Nagle Andy uderzył Ashley'a tak mocno, że ten odbił się od ściany.
-Boże ! Andy ! - złapałam go za rękę i odciągnęłam.
-Nie ma cie w moim zespole ! Nie ma cie tam, rozumiesz kurwa ?! Nie chce cie więcej widzieć ! - Andy złapał mnie ostro za rękę i zaciągnął do samochodu.
-Nie decyduj za nią ! - Ashley oddał Andy'iemu.
   Nie wiedziałam co robić. Wpadłam w panikę.
 Dalej walka toczyła się tak jak na filmach. Wiele razy próbowałam odciągnąć, albo jednego, albo drugiego.. Jednak na marne. Nagle podjechał do nas jakiś samochód. Bałam się, że to policja, na szczęście z samochodu wysiadł Sykes. Widocznie także chciał coś załatwić na mieście.
-Ej, co wy se robicie ?! - Sykes złapał porządnie Andy'iego.
    Krew leciała mu z nosa tak mocno, że szybko wyciągnęłam z torby jakąś bandamkę, która nie wiem jakim cudem, się tam znajdowała. Nie czekając na reakcje Andy'iego, delikatnie przyłożyłam mu chustkę do twarzy i mocno go przytuliłam. Po chwili zaciągnęłam go do samochodu i kontem oka spojrzałam na Ash'a. Patrzył się na Andy'iego z taką nienawiścią, ze miałam wrażenie, że zaraz znowu mu odda. Jednak po chwili, odszedł.
  Andy usiadł na miejscu pasażera. Sykes postanowił zająć miejsce kierowcy. Ja usiadłam z tyłu. Westchnęłam głęboko. Nie byłam jednak w stanie siedzieć tak bezczynnie w samochodzie.
-Przepraszam was.. Muszę się przewietrzyć..  - nie czekając na odpowiedz, szybko wyszłam z samochodu.
    Zaczęłam szybko iść w stronę domu. Stwierdziłam ,ze tylko w tym momencie jestem w stanie pogadać z Oliver'em. Nagle ktoś złapał mnie za rękę.
-Bez ciebie nie jadę - Andy mocno mnie przytulił.

sobota, 20 kwietnia 2013

Just tonight




    W końcu nadszedł ranek i zmęczeni wróciliśmy do domu.Andy był tak zaspany, że podczas podróży dwa razy uderzylibyśmy w drzewo, raz w słup i przejechalibyśmy psa. Ale jakoś się udało. Ledwo żywi, rzuciliśmy się na łóżko Andy'iego i od razu usnęliśmy.
  Nagle obudził mnie telefon. Było około 12, więc spałam ledwo 4 godziny. Prędko wyszłam z pokoju, by nie obudzić Andy'iego.
-Słucham ?
-Czy rozmawiam z panną Taylor Evans ?
-Tak..
-Ja dzwonię ze szpitala.. - w tym momencie natychmiast się obudziłam.
-Oliver może już iść do domu. Z tego co wiemy, to pani jest mój najbliższa. Czy mogłaby pani po niego przyjechać ?
-Tak, oczywiście. Zaraz będę - szybko rzuciłam telefon.
   Nie wiedziałam co robić. Nie chciałam budzić Andy'iego, ale nie chciałam też jechać jakimś innym pojazdem miejskim. Chociaż..
-Dzień dobry. Chciałabym zamówić taksówkę.. - zaczęłam tłumaczyć gdzie jestem i dokąd chciałabym jechać.
-Nie ma sprawy. Zaraz kogoś do pani wyślemy.
  Prędko ogarnęłam się i po 5 minutach, byłam już gotowa.Akurat podjechała taksówka. Spokojnie, bez żadnych problemów.
Pani w szpitalu od razu mnie rozpoznała. Nagle zauważyłam Oliver'a. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wyglądał jednak na załamanego. Siedział ze spuszczoną głową. Miał na sobie czarne rurki, o 3 rozmiary za duży, szary sweterek i rozgardiasz na głowie. Zaczęłam się martwić.
-Oliver ? - zapytałam i podeszłam bliżej.
   Podniósł głowę. Miał podpuchnięte oczy. Wyglądał, jakby płakał. Po chwili wstał, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam ten miły gest.
-Myślałem, że już o mnie zapomniałaś..
-Przepraszam. Powinnam częściej do ciebie przychodzić.. Bardzo cię przepraszam.. Ale.. Co się dzieje ?
   Oliver nic nie odpowiedział.
-Dobra.. Pogadamy w kawiarni - uśmiechnęłam się i wzięłam go za rękę.
-Bardzo dziękuję - zatrzymaliśmy się przy lekarzu Oliver'a.
-To ja chciałbym podziękować - odpowiedział Oliver.
-A to od nas - podałam lekarzowi ładnie zapakowane czekoladki.
-Bardzo dziękujemy !
     Po chwili byliśmy już w taksówce. Usiadłam obok Oliver'a. Był smutny jak nigdy. Nie miałam pojęcia co się dzieje. Teraz dopiero rzuciło mi się w oczy, jak bardzo schudł. Jego ręce były tak chude, jak patyki.
 Oparł się o szybę i siedział zamyślony.
-Proszę tu skręcić - zwróciłam się go taksówkarza.
-Tutaj ?
-Tak, dziękujemy - wysiedliśmy.
   Ponownie złapałam Oliver'a za rękę i weszliśmy do kawiarenki, tej samej w której byłam dosłownie kilka godzin temu. Siedziałam sobie w niej, przyglądając się zakochanej parze. Złapałam się za wisiorek od Andy'iego.
'To tak, żebyś pamiętała' - przypomniałam sobie.
-Tutaj siadamy ? - zapytałam, wskazując na mój poprzedni stolik.
-Możemy.. - powiedział Oliver i po chwili usiadł na miejscu Andy'iego.
   Nagle zadzwonił mi telefon. Andy.
-Słucham ?
-Taylor, gdzie tu jesteś ? - zapytał zaspanym głosem.
-Ja jestem z Oliver'em, wyszedł ze szpitala. Musiałam po niego pojechać..
-Ooo. To super, że już wyszedł. Przyjechać po was ?
-Wiesz co.. Jeszcze nie, ja ci dam znać, bo musimy coś jeszcze załatwić. Obudź się porządnie i potem zadzwonimy po ciebie, ok ? - uśmiechnęłam się.
-Dobra, spoko. To do zobaczenia !
-Na razie - odłożyłam telefon.
  Popatrzyłam się na Oliver'a.
-Co chcesz do picia ? Głodny może jesteś ? - zapytałam troskliwym głosem.
-Nie.. Dziękuję.
  Podeszłam do baru i zaczęłam się rozglądać.
-Co by mu tu wybrać.. ? - zapytałam pod nosem.
-Słucham ? - zapytała kelnerka, uśmiechając się.
-Nic, nic.. Do siebie mówiłam - odwzajemniłam uśmiech.
-Aha, to przepraszam. Co podać ?
-Hmm.. 2 razy herbatkę..
-Dobrze. Zaraz przyniosę.


   Wróciłam do stolika.
-Oliver, co się dzieje ?
-Nic.. - zapytał nie zwracając na mnie uwagi.
-Tęskniłam za tobą.. Musisz mi powiedzieć, co się dzieje - zaczęłam się martwić.
  Nic mi nie odpowiedział.
-Proszę cię.. Chciałabym ci pomóc..
-Po prostu nie mam nikogo - powiedział w końcu, nadal na mnie nie patrząc.
   Opierał głowę na swoich chudziutkich rękach, pokrytych tatuażami.
-Jak to ? A ja ?
-Myślałem, że chociaż na Juliet mogę liczyć..
-Na mnie możesz przecież. Na Andy'iego..
-Tak, na Andy'iego w szczególności. Jak się dowie, że tutaj z tobą jestem to znowu będzie chciał się mnie pozbyć.
-Ja już o to zadbam, że nie. Jesteś dla mnie naprawdę ważny..
  Pierwszy raz się na mnie spojrzał.
Kelnerka podała nam herbatę.
-Ty masz Andy'iego. Nie mogę się miedzy was wcinać.
-Daj spokój. Ashley'owi to jakoś nie przeszkadza - wymknęło mi się.
-Co ?
-A nie ważne..
-Słuchaj Oli.. - pierwszy raz użyłam tak ładnego skrótu do Oliver'a.
-Razem ze wszystkimi chłopakami z Black Veil Brides i Bring Me The Horizon, z ich partnerkami i z moją znajomą.. Chyba.. Pojedziesz z nami ?- zapytałam.
-Ja miałbym z wami pojechać ? No co ty.. Zupełnie tam nie pasuję..
-No jak nie ?! Musisz z nimi pojechać. Nie zostawię ciebie.. Drugi raz.. - zrobiło mi się głupio.
  Oliver westchnął.
-Mogę się z tym przespać ? - zapytał.
-Ale nad czym tu się zastanawiać ? Nad tym, czy chcesz jechać na Hawaje ?! Ludzie o tym marzą, a ja muszę ciebie namawiać ? - uśmiechnęłam się.
-No w sumie.. Racja.. -  delikatnie się uśmiechnął.
-To jak ?
-Pojadę..
-To super ! Na prawdę bardzo się cieszę ! - mój promienisty uśmiech rozświetlił całą kawiarnię.

-Na pewno nie jesteś głodny ? -zapytałam, zmieniając temat.
-Nie.. Czemu miałbym być ?
-Strasznie schudłeś.. Nie.. Nie masz przypadkiem anoreksji ?
-Nie no co ty ! - zaczął się śmiać.
-No cóż.. Przynajmniej cię rozśmieszyłam - napiłam się gorącej herbaty.
   Nagle do kawiarni wszedł Andy. Bez pytania przystawił do nas krzesło.
-Siema ! - przywitał się.
-Siema !
-No i jak tam stary ? - Andy popatrzył na Oliver'a.
-Wyglądasz, jakby cię tam głodzili w tym szpitalu.
     Oliver spojrzał na mnie.
-Oj, bez przesady..
-Oliver jest po prostu zmęczony - wtrąciłam się do rozmowy.
-To może pojedziemy do domu ?  - zwrócił się do mnie Andy.
-Chcesz już jechać ? - zapytałam Oliver'a.
-Tak.. Możemy.
-Wiecie co.. Ja muszę jeszcze do toalety na chwilę - Andy delikatnie mnie uszczypną.
-Pójdę z nim.. Yy.. To znaczy, ja też muszę.
  Po chwili staliśmy pomiędzy drzwiami z rysunkiem koła i trójkącika.
-Co tam ? - zapytałam.
-Mogłaś mi powiedzieć o tym, że jedziesz po Oliver'a. Zawiózłbym cie.
-Tak, ale spałeś i nie chciałam cię budzić.
  Andy się uśmiechnął.
-Oliver bardzo cię teraz potrzebuje. Może przenocuje u nas ?
    Nie spodziewałam się tego po Andy'im. W końcu pierwszy raz nie wnerwił się, że znowu spędzam czas z Oliver'em.
-Serio ?
-No jasne. Przecież nie zostawimy go w takim stanie. A tak w ogóle.. To co mu jest ?
-Długa historia - westchnęłam.
-A z tymi Hawajami.. Jedzie z nami - dodał z uśmiechem.
-Andy ! Andy kochany jesteś ! - rzuciłam mu się na szyję.
-Bałam się właśnie ci o tym powiedzieć, bo wpadłam na ten sam pomysł i mu o nim powiedziałam !
-Czego się bałaś ? - Andy spojrzał na mnie zmartwiony.
-Że zdenerwujesz się, że chcę tam jechać z Oliver'em..
-Gdyby nie on.. Nie poznalibyśmy się.

piątek, 19 kwietnia 2013

Make me wanna die





-Nie, nie.. - lekko odsunęłam się od Ashley'a.
-Ash.. Słuchaj ja..
-Dobra.. Ale przecież Andy nie musi się o tym dowiedzieć.
-Ashley, ale ty nie rozumiesz, że to jego kocham ? Przepraszam.. - szybko wzięłam swoje rzeczy i wybiegłam z klubu.
  Usiadłam na ławce, tej co wcześniej. Miałam nadzieje, że tamta banda znowu mnie zaatakuje i Andy przyjdzie z pomocą. Jednak nie. Koło mnie usiadła jakaś dziewczyna. Glany, czarne podarte rurki, za duża koszulka 'Asking Alexandria', długie czarne, grube, proste włosy z grzywką, która zasłaniała jej prawie całe oczy. Tak właśnie wyglądała.
-Siema - przywitała się.
-Taylor, tak ? - zapytała po chwili.
-Tak, a skąd.. ?
-Jesteś dziewczyną Biersacka ! A tak w ogóle to jestem Alexandria York. Nie. Nie Alex. Alexandria - uśmiechnęła się.
-Spoko, miło mi.
-Mi także. Gdzie masz Andy'iego ?
  W tym samym momencie zadzwonił mi telefon.
-Taylor, gdzie jesteś ?
-Przed klubem, a ty ?
-To wejdź tu do środka.
    Przez chwile nie wiedziałam co powiedzieć.
-Dobra, już idę..
   Odłożyłam telefon.
-Muszę lecieć..
-Rozumiem.. Tu masz mój numer - Alexandria podała mi swoją wizytówkę.
-Dzięki.. - uśmiechnęłam się i kierowałam się w stronę klubu.
-To do usłyszenia ! - krzyknęła.
-Do zobaczenia !

  Weszłam do klubu, rozglądając się na wszystkie strony.
 'Oby Ashley sobie poszedł. Oby Ashley sobie poszedł.'
Na szczęście przede mną staną Andy.
-Co taka przerażona jesteś ? - zapytał.
-Nie, nic..
-Ash gdzieś mi się podział. Też jakiś dziwny był.
-Może się upił... - odpowiedziałam, nadal rozglądając się nerwowo po klubie, delikatnie ignorując Andy'iego.
-Taylor ! - Andy złapał mnie za ramiona i delikatnie potrząsną.
-Co się dzieje ? - zapytał troskliwie.
       Nie wiedziałam, czy powiedzieć mu prawdę, czy sobie odpuścić. Z jednej strony nie chcę go oszukiwać, ale z drugiej.. Boje się, że ta informacja może wiele zmienić..
-Nic, nic.
-Przecież widzę.
-Po prostu jestem zmęczona i tyle..
-To możemy iść do domu. Tylko, że chciałem z Oliver'em parę słów zamienić..- powiedział lekko zakłopotany.
-To spokojnie. Ale.. Mogę iść z tobą ?
-Jasne ! - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.

    Po chwili staliśmy przed groźnym ochroniarzem, który po chwili, przepuścił nas z uśmiechem. W dość dużym pokoju, walały się same ciuchy, jakieś porozrzucane papiery i masa innych rzeczy, których nie zdążyłam zidentyfikować.
-Ooo ! Siema ! - Oliver 'rzucił' się na nas i zaczął nas ściskać.
-Ej ! Co ty se robisz ?! Zostaw Taylor ! - powiedział żartobliwie Andy.
-Tak, tak.. - Oliver uściskał mnie jeszcze bardziej.
   Uśmiechnęłam się, ale przez cały czas, myślałam tylko o Ash'u. Bałam się, że straciłam przyjaciela, ale jednocześnie nie chciałam się z nim na razie widzieć. Jednak po chwili oczywiście wszedł do środka ! Jak mogłoby być inaczej ?!
  Przywitał się z uśmiechem, zupełnie mnie ignorując. Usiadłam na kanapie i tylko modliłam się, żeby jak najszybciej stąd wyjść. Jednak chyba moja modlitwa nie została wysłuchana, albo jakoś pomieszałam słowa, bo w pokoju zostałam tylko ja i Ashley. Usiadł koło mnie.
  Westchnął.
-Taylor.. Ja bardzo cie przepraszam. Chyba.. Chyba mi odbiło..
   Kamień spadł mi z serca, ale nadal siedziałam cicho.
-Możemy o tym zapomnieć ? - pierwszy raz na mnie popatrzył.
 Potrząsnęłam głową na 'tak'.
-To super !
   I teraz stało się to, co Ash mógł sobie odpuścić. Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował w policzek.
 Nagle do pokoju wszedł Andy.
-Co ty się wyprawia ?! - zapytał, ziewając.
   Po chwili walnął się na kanapę naprzeciwko i zakrył twarz poduszką. Po chwili pojawił się Oliver, który walnął się tym razem nie na kanapę.. No może w pewnym sensie, ale bardziej to na Andy'iego, który na niej leżał.
-Ty idioto ! - Andy zaczął się wydzierać na cały klub, nie mogąc się podnieść.
   Oliver leżał na nim z głupiutkim uśmiechem i widać było, że nie ma zamiaru się podnieść. Razem z Ashley'em zaczęliśmy się śmiać w niebo głosy.
-No kurwa złaź ! - kontynuował Andy, dusząc się z powodu braku powietrza i śmiechu.
-Śmieszy to was ?! Może ktoś by mi pomógł ?! - zwrócił się do nas.
   W końcu Oliver odpuścił i zdjął Andy'iemy poduszkę z twarzy, a następnie mocno rzucił ją na podłogę. Andy nic się nie odzywał, tylko popatrzył się na Oliver'a, jak na jakiegoś mordercę, po czym nadal wylegiwał się na wersalce.
-Taylor.. Mówiłem już o tym Andy'iemu, ale pomyślałem, że ciebie też mogłoby to zainteresować. Chodzi o to, że jedziemy na wakacje na Hawaje ! Wiem. Szalejemy ! No i oczywiście jedziesz z nami ! - uśmiechnął się.
-Oliver, serio ?!
-Tak - Andy w końcu postanowił wstać.
-To wspaniale ! Dziękuję wam ! - mocno przytuliłam Andy'iego, który kierował się w naszą stronę.
-Z kim jeszcze jedziemy ?! - zapytałam.
-No całe Black Veil Brides i Bring me the horizon.. Ale nie martw się, nie sami chłopcy. Jinxx oczywiście bierze swoją laskę, Jake.. pewnie też, ale pewien nie jestem.. CC.. Hmmm... To się jeszcze uzgodni. Mamy tydzień, a ty możesz zabrać to.. No.. Jak jej tam ? O ! Alexandrie ! - zaczął mówić Andy.
-Skąd ją znasz ? - zapytałam.
-To moja kuzynka - uśmiechnął się.
-Nic mi nie mówiła..
-Bo ją o to prosiłem - uśmiechnął się.
-Dobra ludzie ! To skład już jest..
-Cieszę się, że jedziesz z nami..

niedziela, 7 kwietnia 2013

Done for you





Usiedliśmy razem przy stoliku obok wielkiego okna wielkości ściany. Z tego miejsca widok na Nowy Jork był jeszcze lepszy. Zupełnie zapomniałam o niemiłej sytuacji z przed chwili. Cieszyłam się, że jak na razie jest w porządku.
   Andy poszedł zamówić kawę, a ja wpatrywałam się w pewną zakochaną parę. Trzymając się za rękę okrążyli centrum już dwa razy. Co chwili zatrzymywali się, pokazywali sobie najróżniejsze miejsca, śmiali się, robili zdjęcia. Ktoś pomyśli : Turyści. Mi wydaje się, że po prostu idealnie pasujące do siebie 'puzzle'. Wyobraziłam sobie mnie i Andy'iego. Uśmiechnęłam się do szyby, widząc w niej swoje odbicie. Miałam wrażenie, że ta dziewczyna, czuje się tak jak ja. Szczęśliwa, zakochana, spełniona, bezpieczna. Dlatego tak z ochotą się im przyglądałam.
-Co tam tak obserwujesz ? - uśmiechnięty Andy usiadł naprzeciwko mnie.
-Słuchaj, Taylor.. Ja przepraszam cię za wszystko. Myślałem tylko o sobie, a..
-Wszystko w porządku. To ja powinnam..
-Nie. Nic nie powinnaś - Andy zaczął grzebać w swojej czarnej torbie całej w naszywkach zespołu.
  Znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, że rzadko ją nosi. A jak już ją ma.. To coś musi być nie tak.
W tym czasie ja nadal śledziłam wzrokiem moje 'puzzle'.

 Nagle Andy wyjął jakieś czerwone, podłużne pudełeczko. Otworzył je, spojrzał się na mnie i ślicznie uśmiechnął. W pewnym momencie wyjął śliczny, srebrny wisiorek z malutką literką 'A' i brylantowym serduszkiem. Wstał. Delikatnie odgarnął mi włosy i po chwili, no mojej szyi wisiał najpiękniejszy wisiorek jaki kiedykolwiek widziałam.

 Zanim Andy usiadł podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
-To tak, żebyś pamiętała.. - zaczął mówić Andy.
   Odpowiedziałam mu zawstydzonym uśmiechem.
 W tym czasie kelner przyniósł nasze zamówienie i sympatycznie się do nas uśmiechnął.
-Dziękujemy.

  Nie ukrywając było mi trochę głupio. Tak bez okazji.. Taki piękny i drogi prezent.. Też mu powinnam jakoś za to wszystko podziękować. Ale jak ? Kupić mu coś ? Zaprosić go gdzieś ? Tylko, że jest mały problem.. Andy jest gwiazdą, a ja.. No w każdym razie, nie gwiazdą. Gdyby tylko..
Nagle zadzwonił mi telefon.
-Słucham ?
-Cześć Taylor, tu babcia. Tylko tak chciałam ci powiedzieć, bo chyba zapomniałam, że masz pełny dostęp do funduszy rodziców, a jest ich tam chyba dość sporo.
-Tylko ja ?
-Tak.. Tak myślę, że chcieliby twoi rodzice. A co tam słychać ? Obiad jecie ?
-Babciu.. Jest 2 w nocy..
-Oooo no tak ! Boże, przepraszam. My jesteśmy na wakacjach i u nas jest inny czas.. Obudziłam cię ?
-Yyy... Tak, ale nic się nie stało..
-Dobra, to ja już nie przeszkadzam.. Przepraszam cię bardzo jeszcze raz, do usłyszenia !
-Pa !
  Odłożyłam telefon.
-Kto to o tej może ? - zapytał Andy.
-Babcia. Na wakacjach jest i czas tam jest inny..
-Ooo.Pojechali sobie odpocząć ?
-Tak. Tak, dokładnie. Ciekawe czym są tacy zmęczeni..
-No.. Ja niestety nie wiem - uśmiechnął się.
-Andy.. Ten wisiorek.. To najpiękniejsza rzecz, jaką..
-Bardzo się cieszę - przerwał mi Andy.
-Będzie ci przynosił szczęście - dodał.
-No, tego to na 100% jestem pewna !
-Ciekawe co dzieje się z 'moim przyjacielem' .. - zagadałam.
-Andy'im ?
-Yhym.. Tak za mną tęsknił, że aż zapadł się pod ziemię.
-Zdarza się.. Ale co najlepsze.. Juliet się odczepiła.
-Może nie powinniśmy jej tak traktować..
-Co ?
-No.. Domyślam się co ona czuje. Jesteś dla niej bardzo ważny.
-Byłem. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Zresztą nie wiem, czy ona w ogóle jest jeszcze w Nowym Jorku..
-Jak uważasz..
-A co tamta banda od ciebie chciała ? Czy to o czym myślę ? - uśmiechnął się.
-Być może.. - odwzajemniłam uśmiech.
-To co robimy ? - zapytałam, odkładając pustą filiżankę w róg stolika.
-Sam nie wiem.. Wiesz co.. Wydaje mi się, że Oliver ma teraz koncert w takim małym klubie.. Tutaj za rogiem. Nie jestem pewny, ale coś wspominał.. Możemy iść sprawdzić..
-Świetny pomysł !

    Podziękowaliśmy za pyszną herbatę i trzymając się za ręce wyszliśmy z kawiarni, kierując się w stronę klubu.

BRING ME THE HORIZON

Plakat na drzwiach mówił sam za siebie.
-Przepraszam.. O.. ! Andy ! Wchodźcie ! - uśmiechnął się ochroniarz.
-Nie no całkiem tu fajnie. Nie byłem wcześniej w tym klubie.. O ! Ashley tam jest ! 'Dziwne'. Taylor, mogłabyś z nim chwilkę zostać.. Ja pójdę pogadać z właścicielem.. Może uda nas się zorganizować to niezłą bibę.
-Nie ma sprawy.
  Kierując się w stronę Ash'a, basista od razu mnie zauważył.
-Co ty tutaj robisz ? - uśmiechnął się.
-Sama jesteś ? - dodał.
-W pewnym sensie.. Andy..
-Dobra.. Nieważne.. - Ash wydawał się jakiś taki spięty, ale jednocześnie radosny.
-Możesz.. Możesz ze mną pójść w jedno miejsce.. - Ashley złapał mnie za rękę.
  Weszliśmy na drugie piętro do jakiegoś hotelu. Widocznie znajdował się nad klubem.
-Wiesz co Ashley, bo Andy..
-Ale jaki Andy ? Spokojnie..
  Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Pokój zdobiło jedynie pięknie pościelone, dwuosobowe łóżko.
Obydwoje na nim usiedliśmy.
-Taylor.. Ty.. Ty tylko cały czas : Andy to.. Andy tamto.. Nie możesz być do niego 'przywiązana'.
-Nie jestem.. Po prostu..
-Po prostu co ?
-Nieważne.. A. A co my tutaj w ogóle robimy ?
-Musiałem trochę odpocząć od tego tłumu..
-Wiesz.. Od zawsze wydawałaś mi się taka.. Taka skryta.. Cicha.. Wiem, że to zapewne ma związek z ostatnimi zdarzeniami, ale zawsze taka byłaś.. Andy bardzo cię kocha.. Ale.. Nie tylko on.
  W tym momencie nie wiedziałam zupełnie co robić. Nie chciałam stracić przyjaciela, a jeszcze bardziej chłopaka..
-Ash.. My.. My nie możemy..
-Dlaczego ? Bo Andy zabronił ? Nie dowie się.. Obiecuję - Ash złapał mnie za rękę.
  Po chwili poczułam tylko czyjeś wargi stykające się z moimi.


*Przepraszam za małą przerwę w pisaniu i za dość krótkawy rozdział. Obiecuję wszystko nadrobić, ale w ostatnich dniach, nie miałam w ogóle czasu i pomysłów. Ale w najbliższym czasie obiecuję nowy, dłuższy rozdział :)*