niedziela, 3 marca 2013

Goodbye kiss


   Resztę koncertu razem obserwowaliśmy w tłumie pełnym fanów. Tym razem, już bez Juliet i jej chłopaka.
-Hej ! - ktoś złapał mnie za ramię.
  Wystraszyłam się jak nigdy dotąd.
-Oj, przepraszam. Nie chciałam - Alice uśmiechnęła się.
-Nic się nie stało.
-Świetnie śpiewasz !
-Taa, yhym.. - zawstydziłam się.
-No oczywiście ! Świetny koncert, nie ?
-Oj, racja.
-Wymiatają ! - wtrącił się Ash.
-Ashley ?
-Oczywiście !
-Purdy ?!
-No, a jaki kurwa ?! - krzyknął zadowolony Ashley.
-Czego się drzesz ?! - do naszej rozmowy dołączył Andy.
-Bo głośno !
-Co ?!
-Bo głośno tu jest !!!!!!!!!!!!!!!!
-Aha.
-Czy mogę autograf ? - zapytała Alice.
-Na ręku, czole, nodze, plecach... ?
-Czy na kartce ? - Ashley'owi przerwał Andy.
-Na kartce.. Tylko znajdę.. - Alice zaczęła grzebać w torbie.
-Czy możesz się w końcu uspokoić ?! - Andy zwrócił się do Ashley'a.
-Czy ja ci w czymś przeszkadzam ?
-Tak ?
-O już mam ! - konwersację przerwała im Alice.
-A długopis ? - zapytał Ashley popijając drink'a.
-Też.
-Dobra, to dawaj - Ash wyrwał jej kartkę wylewając drinka na papier.
-Kurwa - powiedział zakłopotany basista.
-No i co zrobiłeś idioto ? - zapytał Andy.
-Czekaj.. Ja mam chyba jakiś notes - zajrzałam do torby.
-Jest ! - podałam chłopakom kartkę.
-Proszę bardzo ! - Andy wręczył autograf.
-Czekaj no jeszcze ja ?! - Ash szybko narysował jakieś bazgroły.
-Proszę !
-Jejku.. Dzięki wielkie ! - zadowolona Alice podskoczyła z radości.
-Nie ma sprawy - powiedział dumny Ashley.

    Wtedy stało się coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Za Ashley'em stał Andy. Nie Biersack. Mój stary przyjaciel.
  Zanim do końca dotarło to do mnie, zaczęłam biec w jego stronę.
-Taylor gdzie pędzisz ?! - zapytał Andy.
-Zaraz wracam !

Nie minęło zbyt wiele czasu, a stałam przed moim przyjacielem 'z ławeczki'.
  Popatrzył na mnie z uśmiechem i mocno przytulił.
Nikomu z nas nie chciało się w tym momencie cokolwiek mówić. Ten gest, mówił sam za siebie.
  Nigdy wcześniej się tak nie czułam .Znałam go.. Tak naprawdę może tydzień. A był dla mnie kimś naprawdę ważnym. Nie tak ważnym jak Andy, ale ważniejszym, niż kiedyś był Oliver.
 Nagle podszedł do nas Andy.
-Andy to jest.. Andrew - chciałam jakoś ich odróżniać.
-To jest Andy Biersack ?! - zapytał zdziwiony Andrew.
-Tak. Jestem Andy Biersack. Chłopak Taylor - widać było, że Andy nie był zbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji.
-Łał ! Serio ?! Jesteście razem ?!
-Ta..
-Tak i nikt nie może nas rozdzielić - wtrącił się Andy i położył dłoń na moim ramieniu.
-Racja.. - powiedziałam z uśmiechem, żeby jak najszybciej zakończyć ten temat.
-Ty byłeś jej przyjacielem, tak ? - zapytał Andy.
-Nadal jestem ! - odpowiedział zadowolony Andrew, zupełnie nie zwracając uwagi na nieprzyjemne zachowanie Andy'iego.
-Taylor, mamy iść teraz do Oliver'a - Andy zwrócił się do mnie.
-Po co ?
-Chciał cię na chwilę prosić - Andy złapał mnie za rękę i 'pociągnął' w stronę kulis.

-Andy, o co ci chodzi ? - zapytałam siadając na kanapie.
-O nic.
-Jak to, o nic ? Czemu byłeś dla niego taki nie miły ?
-Nie byłem nie miły. -No jak nie ?
-Koleś nie odzywa się do ciebie od miesięcy i nagle udaje twojego przyjaciela. No coś tu jest nie tak ?
-Dlaczego ty zawsze widzisz drugie dno ?
-Taylor.. - Andy usiadł koło mnie.
-Po prostu..
-Dlaczego zawsze muszę przyjaźnić się z kimś kogo ty mi wybierasz.. ? - przerwałam mu.
-Zawsze kogoś, kogo ty znasz.. ? - dodałam.
-Bo znam ich. Wiem kim oni są. Uwierz mi, ja chcę dla ciebie, jak najlepiej.
-To pozwól mi chociaż spędzić ten jeden wieczór razem z nim. Nie sam na sam. Razem z tobą i resztą, ale żeby on tam też był. Przyjechał tu zapewne dla mnie...
  Andy westchnął.
-Hmmm ?
-No dobrze.. - powiedział w końcu.
  Mocno go przytuliłam.
  Po chwili wyszliśmy do innych.
Nagle zobaczyłam Andrew'a całującego się z Alice. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Andy.. - złapałam go za rękę.
-Jednak chcę tylko z wami spędzić ten wieczór... - dodałam.
-Co ? Czemu ? - Andy zaczął rozglądać się.
-Aha.. Już wiem..
   Łza spłynęła mi po policzku.
-Tak ci zależy ? - zapytał troskliwie Andy.
-Nie.. Już nie.. Ale myślałam, że zrobił to dla mnie..
-Mówiłem. A ja znam się na ludziach.. - powiedział z lekkim uśmiechem.
-Chodź do chłopaków ! Zobaczysz, jeszcze ten wieczór będzie świetny !

-No co tam rybki ? - zapytał Ashley.
-Gdzie reszta chłopaków ? - Andy zaczął rozglądać się po sali.
-Jinxx całuje się za kulisami z jakąś pustą laską, Jake bierze udział w rozbieranej sesji, a CC poszedł nachlać się do baru obok.
  Andy popatrzył na Ashley'a, jak na totalnego debila.
-Rozmawiają z Oliver'em - powiedział z uśmiechem.
-Za kulisami ? - zapytał Andy.
-Tak, ale powiedzieli, że zaraz tu wrócą.. O ! Idą !
-Kiedy skończy się koncert ?
-Za jakieś dwadzieścia minut - odpowiedział Jake.
-A ! No właśnie. Taylor, Oliver ma sprawę do ciebie - przypomniał sobie Jinxx.
-Wiecie może jaką ? - zapytałam.
-Coś tam w kwestii śpiewu - odpowiedział CC.
-O nie.. - westchnęłam.
-Czemu 'o nie' ? Każdy chyba marzy o byciu super gwiazdą ! - powiedział Ashley.
-Ale może nie ja..
-Tak, oczywiście - powiedział sarkastycznie Andy.
-No tak - odpowiedziałam.

                W końcu koncert dobiegł końca. Fani rozeszli się do domu. Na sali było cicho i spokojnie. Tego było mi potrzeba, po tych prawie dwóch godzinach krzyku.
-No i jak się podobało ? - zapytał Oliver.
-Było świetnie !
-Daliście czadu !
-To dobrze. Taylor mam do ciebie sprawę.. Wiesz, bo tak fajnie zaśpiewałaś i w ogóle.. To może chciałabyś nam pomóc w następnym koncercie.. Za tydzień jest dopiero.. Hmm ?
-Dobrze. Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się.
-Serio ? To świetnie !

   Po chwili wszyscy pojechaliśmy do domu Andy'iego na małą 'imprezę'. Ekipa BMTH i BVB oraz mała Taylor. No cóż..
 Andrew nawet nie zadzwonił. Na koncert przyszedł tylko dla Alice. Mnie spotkał przypadkiem, a ja leciałam do niego, jak jakaś idiotka.
-Co cię gryzie ? - zapytał Oliver, siadając koło mnie.
-Nic..
-No jak nic, no przecież widzę. Wygadaj się mi, zanim przyjdzie tu twój chłopak - uśmiechnął się.
-Długa historia..
-Martwi się tym, że po prostu miałem rację - wtrącił się zadowolony Andy.
-Zdarza się - odpowiedział Oliver.
  Uśmiechnęłam się.
-Ale rzadko - dodałam.
-Oj, wcale nie - Andy dosiadł się do nas.
  Oparłam głowę na jego ramieniu.
-Ale jak już ma rację, to znaczy, że zawsze mogę na niego liczyć.






1 komentarz: