*w związku z pojawieniem się Oliver'a w historii Taylor, zamiast Black Veil Brides - Bring Me The Horizon*
'Obudziłam się. Tak, znowu w pokoju Andy'iego. Siedział wpatrzony w okno, jak wtedy.
-Andy..
-Taylor, co ty wyprawiasz ? Zdajesz sobie sprawę ? Tak nie można ! Jeśli nie zależy ci na zdrowiu, czy nawet życiu, to pomyśl o mnie ! Też tu jestem ! Też to widzę ! Też to przeżywam.. Razem z tobą..'
A już myślałam, że to nie dzieje się w mojej wyobraźni. A jednak. Zaraz, zaraz.. Ale gdzie ja jestem ?
Skądś kojarzyłam to miejsce.. Tak, to było zaplecze. Raczej kulisy. Wszystko sobie przypomniałam.
-Za drzwiami jest scena.. Dobra.. Nie jest aż tak źle. Boże co to jest ?
Na stoliku leżały tabletki. Dobra.. To nie były tabletki.
W tym momencie wszystko sobie przypomniałam. Usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać.
-Jak to się mogło zdarzyć.. Przecież Andy już nigdy nie będzie chciał ze mną gadać. Nawet nie wiem co ja robiłam.. - mówiłam sama do siebie.
W końcu podeszłam do drzwi wyjściowych - zamknięte. Drzwi prowadzące na scenę - zamknięte.
Jeszcze bardziej zaczęłam panikować. Nagle wypadł mi telefon. Szybko go odblokowałam. 10 nieodebranych połączeń - Andy, 5 nieodebranych połączeń - Oliver, a dalej pojedyncze od pozostałych członków Black Veil Brides.
Przyłożyłam telefon do ucha.
-Taylor ?! - to właśnie ten głos chciałam teraz usłyszeć.
-Andy.. Błagam przyjedz po mnie.. Pomóż mi.. Andy..
-Taylor.. Spokojnie.. Gdzie jesteś ?
-Za kulisami.. W klubie.
-Dobra.. Spokojnie, zaraz będziemy.
Odłożyłam słuchawkę. Usiadłam na kanapie. Złapałam się za głowę i zaczęłam rozmyślać. To nie był dobry pomysł, ale coś mną kierowało. Miałam taką potrzebę. Musiałam to sobie wszystko poukładać.
'Dziwne, że rodzice się nic nie odzywają. Ciocia nie dzwoni, pewnie nie przychodzi.. Ale zaraz ! Oli.. Boże jak ja mogłam o nim zapomnieć ?'
Ktoś otworzył drzwi.
-Andy ! - rzuciłam mu się na szyję.
-Jejku ! Taylor ! Nic ci nie jest ? - zapytał troskliwie Andy.
-Nie.. Już nie.. - uśmiechnęłam się.
-Chodź.. Wracamy do domu.. - Andy złapał mnie za rękę i wyszliśmy.
-Ale przecież Oliver był za kulisami.. - zaczął głośno myśleć Ashley.
-Racja.. - odpowiedział Andy.
-Drzwi były zamknięte od zewnątrz, więc nie mogłaś sama się zamknąć.. - dodał.
-Może trzeba z nim pogadać.. Wiesz, więcej nie chcę siedzieć całą noc z załamanym Andy'im, pijąc Jack'a Daniels'a .. - zażartował Ashley.
Uśmiechnęłam się. Ucieszyłam się nie tylko ze znakomitego humoru Ashley'a, ale także z tego, że Andy się martwił. Zależy mu na mnie, a to jest miłe. Właśnie tego potrzebuję.
Trzymając Andy'iego za rękę, podeszliśmy do Ashley'a. Chwyciłam go za ramię.
-Wielcy jesteście - uśmiechnęłam się.
Wsiedliśmy do samochodu. Chwilkę mi się przysnęło. Staliśmy przed moim domem.
-Chodź. Pójdziemy po kilka twoich rzeczy i jedziemy do mnie. Nie zostawię cie samej.
Wyszliśmy z samochodu. Stanęliśmy przed drzwiami. Andy podał mi klucze, widocznie zostawiłam je u niego.
Od razu zaatakował nas Oli.
-Jejciu.. Oli.. - wzięłam go na ręce.
Szybko poszłam do kuchni.
-Jak ty to..
Na szczęście zostawiłam wielką paczkę karmy na podłodze. Mądry zwierzak przeciął ją pazurami.
Dolałam Oli'emu mleka. Usiedliśmy na kanapie.
-Może zadzwoń do rodziców.. - zaproponował Andy.
-Dawno nie odzywali się do ciebie. Spytaj co u nich - dodał.
Przyłożyłam telefon do ucha. Obydwoje mają wyłączony telefon. Ciocia Amy - to samo.
-Moja ciocia miała tu przychodzić.. Ale widać, że mnie olała.. - zasmuciłam się.
-Sami sobie poradzimy..
-No, racja. Najwyżej okradniemy coś, kogoś.. Albo sprzedamy ten wazon - zaczął rozglądać się Ashley.
Andy spojrzał na niego jak na idiotę. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-To idę po rzeczy - oznajmiłam.
Za mną weszli chłopaki. Widocznie bardzo chcieli zobaczyć mój pokój.
-Boże.. Ile tu mnie.. - zdziwił się Andy.
-No popatrz. Jaki ze mnie model - Ashley zaczął papugować swoje pozy, na zdjęciach, które wisiały na szafie.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Andy, ale ja sobie poradzę.. Ty też musisz odpocząć, bo przeze mnie to ty mas same pro..
-Taylor, nie dyskutuj. Bo ja cie spakuje - odpowiedział Andy.
Szybko wzięłam ulubiony ubrania, jakieś kosmetyki.. Po 5 minutach byłam gotowa.
-A co z Oli'm ? - zapytałam.
-Nie zostawię go znowu.. - dodałam.
-Weźmiemy go przecież ze sobą. Kocham koty - oświadczył Andy.
-A czemu Oli ? - zapytał Ashley.
-Oj.. Długa historia..
Andy wziął moją walizkę, ja Oli'ego i pojechaliśmy.
-Ale chyba nie w tą stronę Andy - powiedziałam.
-Ale najpierw jedziemy w odwiedziny.
O nie ! Tylko nie to.
-Chłopaki, Oliver jest dla mnie kimś bardzo bliskim. Może z nerwów nie zajrzał za kulisy, a może mnie tam nie było. Nie wiem, nie pamiętam i nie chcę pamiętać. To było dla mnie jakimś koszmarem o którym chcę zapomnieć. To dzięki Oliver'owi się poznaliśmy. Andy, Ashley.. Proszę..
Popatrzyli na siebie. Chyba nie podziałało. Andy szybko wysiadł i podbiegł do jego domu.
Pobiegłam za nim.
-Taylor zostaw ich samych ! - krzyknął Ashley.
-Nie mogę..
Andy zadzwonił już dzwonkiem. Wyszedł Oliver.
-Siema - przywitali się.
-Taylor ! Jesteś ! - Oliver mnie przytulił.
Odwzajemniłam ten miły gest.
-Tak. Przyjechaliśmy ci powiedzieć. A u ciebie wszystko dobrze ? - zapytałam.
-Tak, jasne. Może wejdziecie ?
-Trochę nam się śpieszy... Słuchaj, Taylor była za kulisami, miałeś tam poszukać.. - zaczął mówić Andy.
-Tak, byłem tam. Spotkałem tam Juliet, też chciała pomóc i ...
-Juliet ?! - Andy zaczął się naprawdę denerwować.
-Tak. Powiedział, że tam już patrzyła i jej nie ma. Chciałem sprawdzić, ale ona powiedziała, że zwróciła już klucze..
-Dobra, spoko. Dzięki wielkie za pomoc wczoraj - Andy podał Oliver'owi rękę.
Uff..
Uśmiechnęli się do siebie. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do Andy'iego.