Deszcz po jakimś czasie przestał padać. Uwielbiałam zapach deszczu. Siedzieliśmy jeszcze chwilę pod drzewem, burza się oddaliła. Zza chmur wyszło słońce. Wstałam.
-Gdzie idziesz ? - zapytał Andy.
-Nie wiem... Może pójdziemy się przejść ?
-Chętne, ale wiesz... Dzisiaj już nie mogę. Muszę już iść.
-Rozumiem... - zasmuciłam się.
-Ale to nie znaczy, że nie możesz iść ze mną - uśmiechnął się po chwili.
-Serio ? A dokąd ?
-Do naszego klubu...
Klubu ? Kojarzyło mi się to tylko z jednym. Alkohol, alkohol i wiele innych rzeczy z którymi nie chciałam mieć nic wspólnego. Popatrzyłam się na niego.
-Nie... Nie o taki klub chodzi. Codziennie spotykamy się wszyscy w pewnym miejscu... Jest to taki nasz klub...
-Wszyscy ? Czyli kto ?
-Scene, metalowcy...
-Serio ? Mówiłeś przecież, że nie ma tu takich, jak ja...
-Bo ty jesteś jedyna w swoim rodzaju..
Uśmiechnęłam się.
-To idziesz ze mną ? - zapytał po chwili.
-Dobrze... - powiedziałam niepewnie.
Szliśmy wzdłuż torów... Szliśmy, szliśmy i szliśmy. Znaleźliśmy się na starym złomowisku przy torach. Złomowisko wyglądało bardzo podobnie, jak w teledysku do 'Legacy'.
- Łał...
-Podoba się ?
-Tak...
-Jak z teledysku, nie ?
Pokiwałam głową na tak. W naszą stronę wyszedł chłopak. Ubrany w czarne rurki, skórzaną kurtkę z ćwiekami, rękawiczki bez palców. Oczywiście wszystko było czarne. Łącznie z jego włosami obciętymi na Dominika z Sali Samobójców. Nawet kolczyk miał w tym samym miejscu.
-Siema.
-Siema - odpowiedział Andy.
-To jest Taylor.. Moja... koleżanka...
-No przecież nie dziewczyna - wtrąciła się jakaś dziewczyna.
Miała czarne krótkie włosy, szare rurki i fioletową koszulkę. Po chwili podeszła do Andy'iego i mocno go przytuliła. Andy nie odwzajemnił tego gestu. Odsunęłam się.
-Ja jestem Ashley - przedstawił się chłopak.
-Miło mi... - powiedziałam patrząc na Andy'iego.
-Chodź oprowadzę cię - zaproponował.
Szłam za nim. Co chwilę opowiadał co gdzie się znajduje. Poznawał mnie z innymi członkami klubu, pokazał mi wszystkie najfajniejsze rzeczy...
-Masz jakieś pytania ? - zapytał na koniec.
-Tak... Czy ta dziewczyna, co przytulała Andy'iego jest jego...
-Dziewczyną ?
-Tak...
-W pewnym sensie. Ale nie do końca. Jest w nim zakochana, ale on nie czuje tego samego.
-To dlaczego.. ?
-Ona wymyśliła ten klub. Ona tu rządzi. Zagroziła Andy'iemu, że inaczej wyrzuci go z klubu, a on nie chce zostać sam. Mimo wszystko postawił się i powiedział, że może to trwać, dopóki on nie zakocha się na serio w innej.
-Czyli jeśli on się zakocha w innej, to ona.. ?
-Tak, odczepi się od niego.
-To nie mógł udawać, że się zakochał ?
-Andy nie kłamie, nigdy. On jest niezwykłym człowiekiem. Dlatego Alex nie chce go wyrzucić z grupy.
Alex, czyli dziewczyna, która tu rządzi. Dobrze wiedzieć.
Podszedł do nas Andy.
-Chodź musimy iść - złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy ?
-Wszystko ci zaraz opowiem.
Wróciliśmy na naszą ławeczkę.
-Alex nie chce, żebyś była z nami. Jest zazdrosna.
-Zazdrosna o co ?! Przecież to ja powinnam być zazdrosna...
-Co ?
Andy popatrzył na mnie.
-Serio ? - uśmiechnął się pod nosem.
Bardzo mi się podoba twój , blog jest pozytywnie inny od wszystkich :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
I zapraszam też do mnie .
http://lovesandfriend.blogspot.com/