niedziela, 7 października 2012

God Bless You




Zawstydziłam się. Czemu powiedziałam to na głos ? Nie mam pojęcia. No, ale cóż.
-To miłe... - powiedział po chwili Andy.
Uśmiechnęłam się.
-To znaczy...
-Rozumiem - przerwał mi.
-Nie martw się nią. On uważa, że wszystkimi rządzi, ale planujemy ją wywalić. 
-Ona mnie nie chce, nie ?
-Jutro, już nie będzie miała prawa się odzywać. Muszę już iść. 
-Szkoda...
-A ty też idziesz ? - zapytał.
-Tak... To cześć.
Andy popatrzył na mnie zdziwiony.
-Cześć ? Zwykłe cześć ? - uśmiechnął się.
Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
-No teraz lepiej. Do jutra ! 
Każdy z nas poszedł w swoją stronę. Cały czas o nim myślałam. Nigdy nie poznałam kogoś lepszego, niż on.  Już nie mogę się doczekać jutra. Mam nadzieję, że przyjdzie jutro do szkoły.
Doszłam do domu. Zajrzałam do torby. Zgubiłam klucze ! 
-'Co ja mam teraz zrobić ?' - zapytałam sama siebie pod nosem.
Zadzwoniłam do mamy - nie odbiera, tata - nie odbiera. Super. Zrobiło się ciemno. Przypomniało mi się, że mam numer Andy'iego, ale stwierdziłam, że mogłoby to zabrzmieć, jakbym chciała się do niego wprosić. Poszłam do 'naszej ławeczki'. Zajrzałam pod nią, ale kluczy nie było. Szłam drogą, którą biegliśmy by schować się pod drzewem. Potem wokół pnia. Kluczy nie było. Zostało tylko jedno miejsce - klub. Było po 21. Stwierdziłam, że nikogo nie powinno tam być. Niepewnie weszłam za ogrodzenie.
-Czego tu szukasz ?! - zapytała jakaś dziewczyna.
Odwróciłam się. Była to Alex.
-Nie pamiętasz mnie ? Jestem Taylor...
-A ! No tak ! W sumie dobrze, że jesteś muszę z tobą pogadać.
-Serio ? 
-Tak. Słuchaj...
-Tak ?
-Czy możesz się łaskawie odpieprzyć od mojego chłopaka ?
-Andy nie jest twoim chłopakiem.
-Serio ? Kto ci tak powiedział ?!
-Andy i weź trochę kulturalniej może, co ?
-Jasne, Andy. Weź się opanuj ty zazdrosna..
-Przestać ! Nie jestem zazdrosna ! 
-Czego się drzesz ?! Przymknij tą swoją mordę i idź stąd ! - powiedziała Alex po czym popchnęła mnie na stary samochód.
Wystawał z niego jakiś drut na który się nadziała. Rozcięłam sobie całą wargę. Krew leciał jak z wodospadu. 
-Co tu się dzieje ?! - zapytał znajomy mi głos.
Tak, to był Andy. 
-Ona jest zazdrosna, że jesteśmy razem. Każe mi się od ciebie odczepić. Prześladuje mnie ! - zaczęła kłamać Alex po czym podbiegła, żeby przytulić Andy'iego.
On odepchnął ją i podszedł do mnie.
-Co ci się stało ? - ukucnął przy mnie.
-Przewróciłam się...
Andy wyjął chusteczkę po czym przyłożył ją do mojej rany. Poszedł do nas jakiś chłopak. 
-Porąbało cie ?! - krzyknął do Alex.
Andy podszedł do nich.
-Czy tu jesteś normalna ?! Nie rozumiesz, że ja cie nie kocham ?! Odpierdziel się ode mnie i od nas wszystkich ! Mam cie dosyć ! - Andy nie mógł się powstrzymać.
-Nie chcemy cie tutaj ! Nikt cie tu nie chce ! Rządziłaś tu za długo ! Wynoś się stąd ! - dodał chłopak.
-To ja tu rządzę. Nie macie prawa mnie wyrzucić. Przykro mi - chciała być złośliwa, ale miała łzy w oczach. 
Nastała cisza. Poszli do nas inni członkowie klubu. Około 15 osób stanęło wokół Alex. Wszyscy EMO. 
-Przepraszam Andy. Ja byłam strasznie zakochana i samotna. Taylor.. - podeszła do mnie.
-Andy powiedział mi, że się zakochał, a ja... Przepraszam. 
Po chwili Alex wyszła z klubu.
Wszyscy popatrzyli się na mnie. Podszedł do mnie Andy. 
-Przepraszam... - powiedziałam.
-Zgubiłam klucze i poszłam ich poszukać...
-Nie masz za co przepraszać.. To ja tu powinienem cie przeprosić, a nie ty... Chodź ze mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz