piątek, 5 października 2012

Saviour





-Jestem Andy. A ty ?
Andy ? Łał. Czy to sen ? Nie byłam w stanie tego stwierdzić, ale postanowiłam się nie budzić.
-Taylor.
-Bardzo ładnie. A ty nie w szkole ?
-Czemu miałabym tam być ?
-No tak. Też zadaję sobie to pytanie. Chodzę to pierwszej liceum, ale kiedy zobaczyłem swoją klasę... To była jakaś masakra. Kto do cholery tak się ubiera, tak pusto się zachowuje. Ja pierdziele...
-Zgadzam się. Mam taką samą klasę. Nigdy nie spotkałam w naszym mieście kogoś tak podobnego do mnie, jak ty.
-No widzisz, to witam w grupie.
Uśmiechnęłam się pierwszy raz od bardzo, ale to bardzo dawna.
-Często tu przychodzisz ? - zagadałam.
-Czasem, jeśli mam doła. No czyli w sumie często, a ty ?
-Ja też. Dziwne, że nigdy się nie spotkaliśmy.Wiesz, wyglądasz, jak mój idol, Andy Biersack i to masz jeszcze tak na imię !
-Dzięki. Też jestem jego wielkim fanem. Wzoruję się na nim, a imię to przypadek.
-Ale wyglądasz prawie identycznie.
-Dzięki. Fajnie, że tak uważasz.
Andy przysunął się do mnie. Wcześniej siedział w drugim końcu ławki.
-Ej, a my czasem nie chodzimy do tej samej klasy ? I F ? - zapytałam nagle.
-Chyba tak. To super, że ktoś normalny też chodzi do tej klasy.
-Też się cieszę.
-Wiesz... Rzadko z kimś rozmawiam, ale ty jesteś naprawdę spoko.
-Jejku dzięki...
Trochę się zawstydziłam. Było to jednak bardzo miłe uczucie.
-Podasz mi swój numer telefonu ? - zapytał.
-Pewnie...
Podyktowałam mu swój numer, potem on podał swój. Był naprawdę bardzo miły.
-Tniesz się ? - zapytał patrząc się na moje ręce.
-Nie... - schowałam rękę w rękaw.
-Przecież widzę..
-To kot.
-Ja odróżniam takie rzeczy. Przecież widzę, mnie nie da się oszukać. Też to kiedyś robiłem. Teraz co prawda też, ale staram się tego nie robić. Widzisz te tatuaże ? Mam tu takie blizny, że wyglądało to masakrycznie. Naprawdę nie rób tego. - uśmiechnął się czule.
Czułam się, jakby ktoś zostawił mnie samą w ciemnym pomieszczeniu i nagle przytulił i powiedział, że nic mi się nie stanie. Poczułam w końcu, że kogoś obchodzę.
Zrobiło się bardzo zimno. Andy siedział coraz bliżej mnie. Zaczął padać deszcz.
Andy popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Szybko wstał i wziął mnie za rękę. Zaczęliśmy biec. Kilka razy się potknęłam, a Andy cały czas się uśmiechał, zupełnie tak jak ja.
-Dokąd biegniemy ? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Nie wiem. Schowajmy się gdzieś, bo zaczyna padać coraz bardziej.
-Gdzie chcesz iść ? Przecież tam nic nie ma.
-Ale nie chcę, żebyś szła do domu...
Cały czas biegliśmy. Nadeszła burza. Stanęliśmy pod drzewem, to był głupi pomysł, ale tylko tam nie padało. Było strasznie zimno. Nawet stojąc pod tym drzewem podczas burzy, czułam się bezpiecznie. Usiedliśmy zmęczenie przy pniu. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Wiesz... Czuję się, jak znalibyśmy się od dawna - powiedział.
-To tak jak ja...
-To może nie zachowujmy się tak, jak byśmy poznali się dzisiaj. Ustalmy, że znamy się od dawna, co ty na to ?
-Zgadzam się. Czyli mogę ci już powiedzieć, że bardzo cię lubię ?
-Hahahaha tak. Ja ciebie też.
Byłam bardzo zmęczona. Położyłam głowę na ramieniu Andy'iego, on przysunął się do mnie. To było wspaniałe uczucie, którego nigdy nie zapomnę.


1 komentarz:

  1. Super, ale jedno zastrzeżenie :) akcja zbyt szybko się rozwija, ale wszystko jest spoko, tylko strasznie pędzisz xD

    OdpowiedzUsuń