sobota, 29 grudnia 2012

Knives and pens






Po kilku godzinach drogi, byliśmy na miejscu. Duży dom na wielkim osiedlu domków jednorodzinnych, niedaleko od centrum. Nawet fajnie, ale cały czas nie mogłam zapomnieć o tym, co wydarzyło się wczoraj, przedwczoraj.. Jak to możliwe ?

  Zadzwonił dzwonek. Nowa szkoła, nowa klasa i tak dalej.. Usiadłam w ostatniej ławce, blisko okna. Nauczyciel przedstawił mnie, oczywiście musiałam wtedy wstać, przywitać się z innymi i ośmieszać się. Na początku myślałam, że nauczyciele przymknął na mnie oko, że jestem nowa, nikogo tu nie znam.. Ale wcale tak nie było. Ciągle chodziłam do tablicy, ciągle byłam pytana. Jednak po tygodniu odpuścili sobie.
  Niestety w nowym otoczeniu nie znalazłam osoby podobnej do mnie. W większości były tam zwykłe dziewczyny, więc była jeszcze jakaś nadzieja. Żeby lepiej się z nimi zapoznać musiałam niestety trochę zabawić się w 'śmiechową' nastolatkę. Ale okazało się to bardzo skuteczne. Na przerwach nie siedziałam już sama, nie wracałam samotnie do domu, na stołówce wiele osób wołało mnie, żebym z nimi usiadła.. Spoko.
  Sytuacja w domu się nie zmieniła. Chociaż może troszeczkę.. Ale na gorsze. Rodziców ciągle nie było w domu.
  Któregoś dnia wracając ze szkoły, zauważyłam plakat koncertu Black Veil Brides. Koło mnie stanął jakiś chłopak.
-Znowu oni ? - zapytał zdziwiony.
-A co ? Nie lubisz ich ?
-Nic do nich nie mam, ale mogliby dać Bring Me The Horizon. Ostatnio byli dwa miesiące temu !
-Łał. Tak często są tu koncerty takich zespołów ? - zdziwiłam się.
-Nowa ?
-Yhym..
-To Nowy Jork maleńka ! Ty są codziennie koncerty !
Po chwili chłopak odszedł. Uśmiechnęłam się do siebie. Nowy Jork zrobił na mnie od razu ogranome wrażenie.
     Kiedy wróciłam do domu, o dziwo w kuchni była mama.
-Cześć ! No i jak tam w szkole ?
-Spoko. Mamo.. Słuchaj mogę iść na koncert ?
-Jaki ?
-No Black Veil Brides.
-To ten zespół, którego tak ciągle słuchasz ?
-Yhym..
-Hmm.. Zobaczymy. Zależy od ocen. Zresztą tutaj są ciągle jakieś koncerty.. Wszystko zależy od ocen..
  Gorszej odpowiedzi to już otrzymać nie mogłam.
-Dobra.. Idę do pracy Jak coś to dzwoń.
-A kiedy wrócicie ?
-Nie wiem Taylor. Będziemy dzwonić.
Mama przytuliła mnie na pożegnanie i pojechała.

sobota, 22 grudnia 2012

Never give in


>Z góry przepraszam, za naprawdę długą przerwę w pisaniu. Szczerze mówiąc, przestałam pisać, bo na początku bardzo mało osób czytało mojego bloga i dzisiaj z ciekawości sobie tu wchodzę, a tu : ŁAŁ ! Więc powracam z nowymi pomysłami, nie będę tak pędziła >komentarze :)< i mam nadzieję, że wam się spodoba<





  Tą noc spędziłam jeszcze u Andy'ego. Następnego dnia skołowałam klucze od babci i w końcu weszłam do domu. Tego dnia ostatni raz widziałam Andy'ego.

Rano obudził mnie telefon. Chciałam zadzwonić do Andy'ego. O dziwo nie miałam jego numeru.. Po śniadaniu poszłam na 'naszą' ławeczkę. Pusto.. Następnie, wiadomo, poszłam do klubu. Nikogo nie ma. 'Klub' wygląda, jak zwykłe, opustoszałe.. Złomowisko ? To było bardzo, bardzo dziwne.
Wróciłam do domu. Wszystko zaczęło mi się mieszać. Przecież nie mogło mi się to przyśnić ? Chociaż.. Nie. Nie możliwe. Ale jak to ? Postanowiłam pójść do szkoły. W klasie, dziwni ludzie, jak zwykle. Ale Andy'ego nie było nawet w dzienniku.
Zaciekawiona podeszłam do nauczyciele i zapytałam co z Andy'm. Popatrzył na mnie, jak na głupią i stwierdził, że nikogo takiego nigdy u nas w szkole nie było.
Po pierwszej lekcji poszłam do domu. Nic już z tego nie rozumiałam. Kilka minut po moim przyjściu do domu weszli rodzice.
-A wy nie w górach ? - zapytałam.
-Wróciliśmy. Słuchaj.. Musimy porozmawiać.. - powiedziała mama.
Usiedliśmy na kanapie.
-Przeprowadzamy się do Nowego York'u. Znaleźliśmy tam wspaniałą pracę.
  Z jednej strony cieszyłam się, że w końcu przeprowadzamy się do wielkiego miasta, ale co z Andy'm ?
-Cieszysz się ? - wtrącił się tata.
-Tak..
-To zaczynamy się pakować !
Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku. 'Jak to możliwe ? Przecież Andy, Alex, klub.. Ja sobie tego nie wymyśliłam. Przecież..' Po jakimś czasie przyszła moja mama i sprawdziła, czy wszystko spakowałam. Pomogła mi i po chwili wszystko było ładnie zapakowane. Podjechały ciężarówki i mężczyźni zaczęli znosić meble.
Po godzinie byliśmy w samochodzie. Miałam łzy w oczach. 'Andy zadzwoni' wmawiałam sobie.




czwartek, 11 października 2012

Fallen Angels






Popatrzyliśmy się na siebie. Wewnątrz kipiało we mnie radością, natomiast na zewnątrz miałam bardzo zdziwiony wyraz twarzy z lekkim uśmiechem pod nosem. Andy wyglądał tak samo. Nikt się nie odzywał. Ja niestety nie mogłam tak siedzieć i przytuliłam go. Odwzajemnił mój uścisk. Na jego twarzy pojawił się większy uśmiech. Widać było, że był zdenerwowany i zakłopotany. Nie był pewnie do końca pewien, czy czuję do niego to samo. Ale z mojego punktu widzenia, było to logiczne. Siedzieliśmy jeszcze tak z kilka minut. Po chwili Andy wstał.
-To co, idziemy do klubu ? - zapytał uśmiechnięty.
-Pewnie - odwzajemniłam uśmiech.
Wstałam. Andy podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Szliśmy tak przez całą drogę. Przy wejściu stała Alex, która kipiała złością. Andy nic się nie odezwał. Cały czas trzymał mnie za rękę. Przeszliśmy koło niej. Podeszliśmy do przyjaciela Andy'iego, Jake'a. Był on bardzo sympatyczny. Koło niego stała jego dziewczyna, Danielle.
-Cześć ! - przywitali się z uśmiechami.
-Cześć - odpowiedzieliśmy.
-A ona co tu robi ? - zapytał Andy, wskazując na Alex.
-Przyszła po swoje rzeczy, ale wszyscy są tak źli, że nie pozwolili jej wejść. Powiedzieli, że przyniosą jej rzeczy.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Wszyscy, oprócz mnie. Alex patrzyła się na mnie z taką bezradnością, smutkiem. Rozumiałam ją. Była samotna, chciała mieć przy sobie kogoś bliskiego, tylko, że bez wzajemności. Z jednej strony się cieszyłam, bo mogłaby zniszczyć mój 'związek' z Andy'im, ale z drugiej strony było mi jej szkoda.
-Zaraz wrócę - powiedziałam.
-A gdzie idziesz... ? - zapytał Andy.
Nie zdążyłam jednak opowiedzieć, bo byłam już za daleko. Podeszłam do Alex. Popatrzyłam się na Andy'iego, był bardzo zdziwiony, ale nie chciał do nas podejść.
-Hej.. - odezwała się Alex.
-Cześć. Słuchaj, ja...
-Rozumiem. Wszystko rozumiem. Na twoim miejscu, wywaliłabym mnie od razu. Jesteś całkowicie inna niż myślałam.
- A co myślałaś ? - zapytałam z zaciekawieniem.
- Że zależy ci tylko na tym, by zabrać mi Andy'iego, by być najlepsza. Ale ty taka nie jesteś. Andy miał racje... Jesteś wyjątkowa - Alex uśmiechnęła się.
-Serio ? - zapytałam.
-Jasne..
-To może..
-Nie. Nie mogę tu wrócić.
-Czemu ?
-Mam inne plany. Chcę z tym skończyć i zacząć wszystko od początku. Przepraszam cię bardzo za tą wargę, za to wszystko. Zachowywałam się strasznie.
-Już w porządku.
Jakiś chłopak podał Alex jej rzeczy i odszedł.
-To... cześć - powiedziałam niepewnie.
Alex postawiła rzeczy na podłodze. Byłam pewna, że mi przywali. On jednak podeszła do mnie i przytuliła mnie.
-Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia - powiedziała po cichu i po chwili odeszła.

wtorek, 9 października 2012

Ritual



Następnego dnia obudziłam się bardzo późno. Trochę to potrwało zanim przypomniało mi się gdzie jestem, kogo poznałam i jak bardzo się w tym kimś zakochałam. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do sypialni Andy'iego. Delikatnie zapukałam do drzwi, usłyszałam jego głos zapraszający mnie do środka. Andy siedział zaspany na łóżku.
-O dzień dobry ! Jak się spało ? - powiedział jeszcze zaspanym głosem.
-Bardzo dobrze. To była najlepsza noc i najlepszy wieczór w moim życiu.
-Serio ?
-Tak.
-Aż tak ci się podobało ?
-To był jeden z niewielu wieczorów w moim życiu, który spędziłam w czyimś towarzystwie - uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Która jest godzina ? - dodałam po chwili.
-Koło 10...
-Powinnyśmy być w szkole...
-Oj tam. Jutro się pójdzie.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Siadaj - dodał Andy pukając miejsce obok siebie.
Usiadłam koło niego.
-Co na śniadanie ? - zapytał.
-Mogę zrobić kanapki...
-Okej. Ja ci pomogę.
Zeszliśmy na dół. Szybko zrobiliśmy kanapki i herbatę. Usiedliśmy razem przy stole. Zjedliśmy śniadanie i postanowiliśmy, że pójdziemy sprawdzić, co dzieje się w klubie. Przed wyjściem zadzwoniłam do rodziców. Chciałam dowiedzieć się kiedy przyjadą.
-Tak ? - zapytała mama.
-Cześć. Kiedy wrócicie do domu ?
-Jeszcze tego nie ustaliliśmy. Planujemy zostać jeszcze przynajmniej na tydzień,  a coś się stało ?
-Klucze zgubiłam...
-To jedz do babci. Ona ma zapasowe.
-A nie jesteś zła ?
-Nie, no co ty. Każdemu się zdarza. Zadzwonię do naszej sprzątaczki, bo dzisiaj ma przyjść po południu. Ona załatwi resztę. A ty nie jesteś w szkole ?
-Nie...
-A nowa klasa jest w porządku ?
-Średnio.
-No dobrze, jak uważasz. Mówiłam ci, jeśli chcesz się uczyć i mieć dobre wykształcenie i życie w przyszłości to masz się uczyć i chodzić do szkoły. Ale skoro tobie się nie chce...
-Źle się czułam..
-No dobrze. To do zobaczenia ! Pa !
-Cześć...
Schowałam telefon do kieszeni.
-I co tam u twoich rodziców ?
-Nie wiedzą kiedy przyjadą, ale nie wcześniej niż za tydzień...
-A klucze ?
-Mam jechać do babci, ona ma zapasowe.
-To po odwiedzinach w klubie, pojedziemy do niej.
-Dobrze, dzięki.
-Ale to nie zmienia faktu, że dzisiaj też śpisz u mnie.
-Słucham ?
Zaczęliśmy się śmiać.
-Nie chce znowu być sam. Chodź, pogadamy na ławeczce.
Po 10 minutach byliśmy przy ławce.
-Usiądziemy na chwilę ? - zaproponował Andy.
-Pewnie.
Usiedliśmy obok siebie.
-Wiesz... - zaczął mówić Andy.
-Od kiedy się znamy, to jakoś tak inaczej to wszystko... - dokończył.
Popatrzyłam na niego.
-Nigdy nie miałem kogoś takiego, jak ty. Od naszej pierwszej rozmowy tutaj, zacząłem ci ufać.
-Też ci ufam... Najbardziej na świecie.
Andy spojrzał na mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Po chwili przysunął mnie do siebie najbliżej, jak było to możliwe i... pocałował.


poniedziałek, 8 października 2012

Rebel Love Song



-Gdzie idziemy ? - zapytałam.
-Do mnie...
-Czemu ?
-Przecież nie masz kluczy, gdzie będziesz się włóczyć ?
-Ale nie będę przeszkadzać ?
-Przecież sam jestem w domu. W czym miałabyś przeszkadzać ?
-Ale przecież znamy się od...
-Tak ? - Andy uśmiechnął się podejrzanie.
Zrozumiałam o co chodzi.
-Od bardzo długiego czasu...
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Po chwili byliśmy przed pięknym domkiem Andy'iego. Był to bardzo nowoczesny, duży dom. Pokój Andy'iego był na górze. To był chyba największy i najfajniejszy pokój w całym domu. Wszędzie plakaty Black Veil Brides, System Of A Down, My Chemical Romance... Gigantyczna plazma, laptop Apple.. Od razu widać, że jego rodzina ma sporo kasy.
-Łał...
-Co 'łał' ? - zapytał Andy.
-Super pokój... A gdzie są twoi rodzice ?
Andy usiadł na łóżku i nic nie mówił. Zrozumiałam, że nie chce o tym gadać.
-Moi przez całe życie mieli mnie daleko i głęboko.. Jak byłam mała całe dnie siedziała ze mną jakaś obca baba, którą miałam nazywać nianią, teraz ciągle siedzę sama. Jak coś to rodzice wracają tylko na noc, ale to rzadko. Mają mały apartament w swojej firmie i tam śpią. Hahaha, ostatnio nawet zapomnieli o moich urodzinach. Taa... były wczoraj - zaczęłam mówić.
Andy popatrzył się na mnie podejrzliwie.
-Mam tak samo... Tylko, że nie miałem wczoraj urodzin.
Po chwili wstał z łóżka i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam ten miły gest.
-Wszystkiego najlepszego... - powiedział po cichu.
Miałam łzy w oczach.
-Dziękuję ci bardzo... - ledwo udało mi się cokolwiek wydusić.
Zjedliśmy kolację, którą przygotowałam, potem obejrzeliśmy jakiś horror, a następnie poszliśmy spać. Co prawda w bluzce i w krótkich, podartych spodenkach Andy'iego wyglądałam, jak totalna sierota, ale to był najwspanialszy wieczór w moim życiu.

niedziela, 7 października 2012

God Bless You




Zawstydziłam się. Czemu powiedziałam to na głos ? Nie mam pojęcia. No, ale cóż.
-To miłe... - powiedział po chwili Andy.
Uśmiechnęłam się.
-To znaczy...
-Rozumiem - przerwał mi.
-Nie martw się nią. On uważa, że wszystkimi rządzi, ale planujemy ją wywalić. 
-Ona mnie nie chce, nie ?
-Jutro, już nie będzie miała prawa się odzywać. Muszę już iść. 
-Szkoda...
-A ty też idziesz ? - zapytał.
-Tak... To cześć.
Andy popatrzył na mnie zdziwiony.
-Cześć ? Zwykłe cześć ? - uśmiechnął się.
Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek.
-No teraz lepiej. Do jutra ! 
Każdy z nas poszedł w swoją stronę. Cały czas o nim myślałam. Nigdy nie poznałam kogoś lepszego, niż on.  Już nie mogę się doczekać jutra. Mam nadzieję, że przyjdzie jutro do szkoły.
Doszłam do domu. Zajrzałam do torby. Zgubiłam klucze ! 
-'Co ja mam teraz zrobić ?' - zapytałam sama siebie pod nosem.
Zadzwoniłam do mamy - nie odbiera, tata - nie odbiera. Super. Zrobiło się ciemno. Przypomniało mi się, że mam numer Andy'iego, ale stwierdziłam, że mogłoby to zabrzmieć, jakbym chciała się do niego wprosić. Poszłam do 'naszej ławeczki'. Zajrzałam pod nią, ale kluczy nie było. Szłam drogą, którą biegliśmy by schować się pod drzewem. Potem wokół pnia. Kluczy nie było. Zostało tylko jedno miejsce - klub. Było po 21. Stwierdziłam, że nikogo nie powinno tam być. Niepewnie weszłam za ogrodzenie.
-Czego tu szukasz ?! - zapytała jakaś dziewczyna.
Odwróciłam się. Była to Alex.
-Nie pamiętasz mnie ? Jestem Taylor...
-A ! No tak ! W sumie dobrze, że jesteś muszę z tobą pogadać.
-Serio ? 
-Tak. Słuchaj...
-Tak ?
-Czy możesz się łaskawie odpieprzyć od mojego chłopaka ?
-Andy nie jest twoim chłopakiem.
-Serio ? Kto ci tak powiedział ?!
-Andy i weź trochę kulturalniej może, co ?
-Jasne, Andy. Weź się opanuj ty zazdrosna..
-Przestać ! Nie jestem zazdrosna ! 
-Czego się drzesz ?! Przymknij tą swoją mordę i idź stąd ! - powiedziała Alex po czym popchnęła mnie na stary samochód.
Wystawał z niego jakiś drut na który się nadziała. Rozcięłam sobie całą wargę. Krew leciał jak z wodospadu. 
-Co tu się dzieje ?! - zapytał znajomy mi głos.
Tak, to był Andy. 
-Ona jest zazdrosna, że jesteśmy razem. Każe mi się od ciebie odczepić. Prześladuje mnie ! - zaczęła kłamać Alex po czym podbiegła, żeby przytulić Andy'iego.
On odepchnął ją i podszedł do mnie.
-Co ci się stało ? - ukucnął przy mnie.
-Przewróciłam się...
Andy wyjął chusteczkę po czym przyłożył ją do mojej rany. Poszedł do nas jakiś chłopak. 
-Porąbało cie ?! - krzyknął do Alex.
Andy podszedł do nich.
-Czy tu jesteś normalna ?! Nie rozumiesz, że ja cie nie kocham ?! Odpierdziel się ode mnie i od nas wszystkich ! Mam cie dosyć ! - Andy nie mógł się powstrzymać.
-Nie chcemy cie tutaj ! Nikt cie tu nie chce ! Rządziłaś tu za długo ! Wynoś się stąd ! - dodał chłopak.
-To ja tu rządzę. Nie macie prawa mnie wyrzucić. Przykro mi - chciała być złośliwa, ale miała łzy w oczach. 
Nastała cisza. Poszli do nas inni członkowie klubu. Około 15 osób stanęło wokół Alex. Wszyscy EMO. 
-Przepraszam Andy. Ja byłam strasznie zakochana i samotna. Taylor.. - podeszła do mnie.
-Andy powiedział mi, że się zakochał, a ja... Przepraszam. 
Po chwili Alex wyszła z klubu.
Wszyscy popatrzyli się na mnie. Podszedł do mnie Andy. 
-Przepraszam... - powiedziałam.
-Zgubiłam klucze i poszłam ich poszukać...
-Nie masz za co przepraszać.. To ja tu powinienem cie przeprosić, a nie ty... Chodź ze mną.

sobota, 6 października 2012

New Religion



Deszcz po jakimś czasie przestał padać. Uwielbiałam zapach deszczu. Siedzieliśmy jeszcze chwilę pod drzewem, burza się oddaliła. Zza chmur wyszło słońce. Wstałam.
-Gdzie idziesz ? - zapytał Andy.
-Nie wiem... Może pójdziemy się przejść ?
-Chętne, ale wiesz... Dzisiaj już nie mogę. Muszę już iść.
-Rozumiem... - zasmuciłam się.
-Ale to nie znaczy, że nie możesz iść ze mną - uśmiechnął się po chwili.
-Serio ? A dokąd ?
-Do naszego klubu...
Klubu ? Kojarzyło mi się to tylko z jednym. Alkohol, alkohol i wiele innych rzeczy z którymi nie chciałam mieć nic wspólnego. Popatrzyłam się na niego.
-Nie... Nie o taki klub chodzi. Codziennie spotykamy się wszyscy w pewnym miejscu... Jest to taki nasz klub...
-Wszyscy ? Czyli kto ?
-Scene, metalowcy...
-Serio ? Mówiłeś przecież, że nie ma tu takich, jak ja...
-Bo ty jesteś jedyna w swoim rodzaju..
Uśmiechnęłam się.
-To idziesz ze mną ? - zapytał po chwili.
-Dobrze... - powiedziałam niepewnie.
Szliśmy wzdłuż torów... Szliśmy, szliśmy i szliśmy. Znaleźliśmy się na starym złomowisku przy torach. Złomowisko wyglądało bardzo podobnie, jak w teledysku do 'Legacy'.
- Łał...
-Podoba się ?
-Tak...
-Jak z teledysku, nie ?
Pokiwałam głową na tak. W naszą stronę wyszedł chłopak. Ubrany w czarne rurki, skórzaną kurtkę z ćwiekami, rękawiczki bez palców. Oczywiście wszystko było czarne. Łącznie z jego włosami obciętymi na Dominika z Sali Samobójców. Nawet kolczyk miał w tym samym miejscu.
-Siema.
-Siema - odpowiedział Andy.
-To jest Taylor.. Moja... koleżanka...
-No przecież nie dziewczyna - wtrąciła się jakaś dziewczyna.
Miała czarne krótkie włosy, szare rurki i fioletową koszulkę. Po chwili podeszła do Andy'iego i mocno go przytuliła. Andy nie odwzajemnił tego gestu. Odsunęłam się.
-Ja jestem Ashley - przedstawił się chłopak.
-Miło mi... - powiedziałam patrząc na Andy'iego.
-Chodź oprowadzę cię - zaproponował.
Szłam za nim. Co chwilę opowiadał co gdzie się znajduje. Poznawał mnie z innymi członkami klubu, pokazał mi wszystkie najfajniejsze rzeczy...
-Masz jakieś pytania ? - zapytał na koniec.
-Tak... Czy ta dziewczyna, co przytulała Andy'iego jest jego...
-Dziewczyną ?
-Tak...
-W pewnym sensie. Ale nie do końca. Jest w nim zakochana, ale on nie czuje tego samego.
-To dlaczego.. ?
-Ona wymyśliła ten klub. Ona tu rządzi. Zagroziła Andy'iemu, że inaczej wyrzuci go z klubu, a on nie chce zostać sam. Mimo wszystko postawił się i powiedział, że może to trwać, dopóki on nie zakocha się na serio w innej.
-Czyli jeśli on się zakocha w innej, to ona.. ?
-Tak, odczepi się od niego.
-To nie mógł udawać, że się zakochał ?
-Andy nie kłamie, nigdy. On jest niezwykłym człowiekiem. Dlatego Alex nie chce go wyrzucić z grupy.
Alex, czyli dziewczyna, która tu rządzi. Dobrze wiedzieć.
Podszedł do nas Andy.
-Chodź musimy iść - złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy ?
-Wszystko ci zaraz opowiem.
Wróciliśmy na naszą ławeczkę.
-Alex nie chce, żebyś była z nami. Jest zazdrosna.
-Zazdrosna o co ?! Przecież to ja powinnam być zazdrosna...
-Co ?
Andy popatrzył na mnie.
-Serio ? - uśmiechnął się pod nosem.

piątek, 5 października 2012

Saviour





-Jestem Andy. A ty ?
Andy ? Łał. Czy to sen ? Nie byłam w stanie tego stwierdzić, ale postanowiłam się nie budzić.
-Taylor.
-Bardzo ładnie. A ty nie w szkole ?
-Czemu miałabym tam być ?
-No tak. Też zadaję sobie to pytanie. Chodzę to pierwszej liceum, ale kiedy zobaczyłem swoją klasę... To była jakaś masakra. Kto do cholery tak się ubiera, tak pusto się zachowuje. Ja pierdziele...
-Zgadzam się. Mam taką samą klasę. Nigdy nie spotkałam w naszym mieście kogoś tak podobnego do mnie, jak ty.
-No widzisz, to witam w grupie.
Uśmiechnęłam się pierwszy raz od bardzo, ale to bardzo dawna.
-Często tu przychodzisz ? - zagadałam.
-Czasem, jeśli mam doła. No czyli w sumie często, a ty ?
-Ja też. Dziwne, że nigdy się nie spotkaliśmy.Wiesz, wyglądasz, jak mój idol, Andy Biersack i to masz jeszcze tak na imię !
-Dzięki. Też jestem jego wielkim fanem. Wzoruję się na nim, a imię to przypadek.
-Ale wyglądasz prawie identycznie.
-Dzięki. Fajnie, że tak uważasz.
Andy przysunął się do mnie. Wcześniej siedział w drugim końcu ławki.
-Ej, a my czasem nie chodzimy do tej samej klasy ? I F ? - zapytałam nagle.
-Chyba tak. To super, że ktoś normalny też chodzi do tej klasy.
-Też się cieszę.
-Wiesz... Rzadko z kimś rozmawiam, ale ty jesteś naprawdę spoko.
-Jejku dzięki...
Trochę się zawstydziłam. Było to jednak bardzo miłe uczucie.
-Podasz mi swój numer telefonu ? - zapytał.
-Pewnie...
Podyktowałam mu swój numer, potem on podał swój. Był naprawdę bardzo miły.
-Tniesz się ? - zapytał patrząc się na moje ręce.
-Nie... - schowałam rękę w rękaw.
-Przecież widzę..
-To kot.
-Ja odróżniam takie rzeczy. Przecież widzę, mnie nie da się oszukać. Też to kiedyś robiłem. Teraz co prawda też, ale staram się tego nie robić. Widzisz te tatuaże ? Mam tu takie blizny, że wyglądało to masakrycznie. Naprawdę nie rób tego. - uśmiechnął się czule.
Czułam się, jakby ktoś zostawił mnie samą w ciemnym pomieszczeniu i nagle przytulił i powiedział, że nic mi się nie stanie. Poczułam w końcu, że kogoś obchodzę.
Zrobiło się bardzo zimno. Andy siedział coraz bliżej mnie. Zaczął padać deszcz.
Andy popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Szybko wstał i wziął mnie za rękę. Zaczęliśmy biec. Kilka razy się potknęłam, a Andy cały czas się uśmiechał, zupełnie tak jak ja.
-Dokąd biegniemy ? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Nie wiem. Schowajmy się gdzieś, bo zaczyna padać coraz bardziej.
-Gdzie chcesz iść ? Przecież tam nic nie ma.
-Ale nie chcę, żebyś szła do domu...
Cały czas biegliśmy. Nadeszła burza. Stanęliśmy pod drzewem, to był głupi pomysł, ale tylko tam nie padało. Było strasznie zimno. Nawet stojąc pod tym drzewem podczas burzy, czułam się bezpiecznie. Usiedliśmy zmęczenie przy pniu. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Wiesz... Czuję się, jak znalibyśmy się od dawna - powiedział.
-To tak jak ja...
-To może nie zachowujmy się tak, jak byśmy poznali się dzisiaj. Ustalmy, że znamy się od dawna, co ty na to ?
-Zgadzam się. Czyli mogę ci już powiedzieć, że bardzo cię lubię ?
-Hahahaha tak. Ja ciebie też.
Byłam bardzo zmęczona. Położyłam głowę na ramieniu Andy'iego, on przysunął się do mnie. To było wspaniałe uczucie, którego nigdy nie zapomnę.


Set The World On Fire








Czy zastanawiasz się czasem, co by było gdybyś cofnął się w czasie ? Zaczął wszystko od nowa. Od początku. Niestety jest to niemożliwe. Nawet gdybyś bardzo, ale to bardzo tego chciał.
To jest teraz w modzie. Chodź ! Poudawajmy kogoś kim nie jesteśmy. Ja chcę być 'EMO'. Oni są tacy stylowi. Myślisz, że to jest fajne ? Myślisz, że ja robię to ponieważ to jest w modzie ? Jeśli tak to się mylisz... Jestem jaka jestem. Nie zmienisz tego.

Jak zwykle do szkoły miałam na ósmą. Obudziła mnie piosenka 'Saviour', potem poszłam do łazienki i tak dalej i tak dalej... Nowa szkoła. Liceum ! Boże, kto to wymyślił.
Ubrana w czarne rurki, czarną koszulkę z obrazkiem przedstawiającym żebra, bransoletkę i glany z ćwiekami oraz rozpuszczonymi polakierowanymi włosami z opadającą grzywką na oko, zeszłam na dół.
 'Razem z tatą po pracy jedziemy do hotelu w górach. Musimy trochę odpocząć. Kochamy cię !'
Codziennie rodzice zostawiali mi kartki o praktycznie takiej samej treści, czyli, że wrócą do domu późno w nocy, albo w ogóle nie wrócą. Normalne.
Szybko wzięłam torbę i poszłam do nowej szkoły.
Stanęłam przed drzwiami, otworzyłam je i tak, jak rozkazywała tablica informacyjna, poszłam do sali numer osiem. Cała klasa siedziała już przy swoich ławkach. Nadzieje zniknęła. Same plastiki, dresiarze... Nikogo podobnego do mnie. Wszyscy patrzyli się na mnie, jak na jakiegoś mordercę. Usiadłam na samym końcu, sama. Zawsze sama. Można się przyzwyczaić.
Nauczycielka poprosiła, żebyśmy się przedstawili. Ok, już dam sobie spokój. Przedstawiłam się tak, jak każdy. Potem kazała opowiedzieć o swoich zainteresowaniach, rodzinie, przyjaciołach... Nie no znowu ! Znowu mam opowiadać, jak to fajnie mam w życiu ! Znowu ! Co mi z tego, że rodzice mają kasy, jak mało kto, skoro i tak nie ma ich ciągle w domu ?! Mamę ostatni raz widziałam może tydzień temu, nie wspomnę już o tacie ! Ja mam tego dosyć ! Wiedziałam, że tak będzie ! Miałam łzy w oczach. Wzięłam torbę i wyszłam. Tak. Po prostu wyszłam. Trzasnęłam drzwiami i poszłam przed siebie. Postanowiłam pójść w moje ulubione miejsce, które bardzo przypominało mi mnie. Nigdy tam nikt nie przychodził, to miejsce było smutne, samotne. Tak jak ja. Była to mała ławeczka postawiona przy starych torach. Pociągli bardzo rzadko tamtędy jeździły. Usiadłam. Przypomniało mi się, jak nauczycielka mówiła o pewnym uczniu, który dzisiaj nie przyszedł. Nie mogłam przypomnieć sobie, jak miał na imię. Jakoś nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Nagle usiadł ktoś koło mnie. To było dziwne. Nigdy nikogo tam nie widziałam. Po prostu nie mogła w to uwierzyć. Usiadł koło mnie wysoki, szczupły, przystojny chłopak. Miał czarne włosy, czarne obcisłe rurki, koszulkę z bat-manem, na to skórzaną kamizelkę z ćwiekami oraz miał kolczyk w ustach i tatuaże na rękach, wyglądał zupełnie jak Andy Biersack, który był i jest moim największym idolem.
-Cześć - powiedział.
-Cześć - powiedziałam niepewnie.

Wstęp

Witam was bardzo serdecznie. Postanowiłam zacząć pisać nowego bloga, opowiadającego o życiu Taylor, głównej bohaterki.
Tak jak pewnie się domyślacie jestem wielką fanką zespołu Black Veil Brides. Tytuł bloga pochodzi od jednej z moich najulubieńszych piosenek tego zespołu, czyli 'Saviour'.
Ten blog nie będzie taki jak inne. Tytuły rozdziałów będą pochodził od innych piosenek tego zespołu. Podczas czytania danego rozdziału, zawsze na początku będę podawała wam link do piosenki, której będę proponowała wysłuchać podczas czytania. Będzie to zawsze piosenka taka sama, jak nazwa posta. To pomoże nam wczuć się w rolę Taylor, pomoże nam przejść do jej świata. Już za chwilę pierwszy rozdział.