niedziela, 22 września 2013

End is near

  W Londynie wszyscy przyjęli nas bardzo miło. Hotel w którym mieliśmy mieszkać był wspaniały. Wszystko układało się tak, jak zaplanowaliśmy.

   Kluby pękały od krzykliwych fanów Black Veil Brides. Tydzień po koncertowaniu w Anglii, wszyscy byli już wyczerpani. Ja także. Fanki robiące sobie zdjęcia z Andy'im przytulały go, całowały, robiły pozy, które nie były zbyt stosowne. Jedna pocałowała go nawet w usta, na moich oczach. Trochę inaczej sobie to wszystko wyobrażaliśmy.Andy wyglądał, jak kościotrup. Był zmęczony. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Myślałam, że to jest jego rola. Kocha to i może to robić cały czas. Ale od początku tej trasy jakby coś się zmieniło. Był smutny, nie poświęcał mi tyle czasu ile wcześniej, był ciągle poddenerwowany. Odwołaliśmy nawet kilka koncertów.. Wtedy siedział w pokoju, albo wychodził się przejść. Kiedy pytałam co się dzieje, odpowiadał, że jest po prostu przemęczony. Znałam go jednak zbyt dobrze, by mu uwierzyć. Chłopaki byli w żywiole, on nie. Martwiłam się, że zaraz powie, że ma dość i trzeba będzie odwołać całą trasę.
  Raz był zadowolony, raz smutny, zły. Zaczęliśmy spędzać ze sobą mniej czasu. To było straszne. Kiedy przypominałam sobie, jak siedzieliśmy razem w studiu, wygłupialiśmy się, byliśmy razem - chciało mi się płakać.

-Co ci? - podszedł do mnie Ashley.
 Za 10 minut zaczynał się koncert. Andy'iego, jak zwykle, jeszcze nie było.
-Nic. Chce chyba wrócić do domu.
-Ja też, serio. Nie wiem co mu jest. Jakąś depresje chyba ma. Jezu. Nigdy się tak nie zachowywał. Trasy koncertowe, to było to co kochał.

 Tego dnia Andy w ogóle nie pojawił się w klubie. Koncert odwołaliśmy. Zawiedzeni fani wyszli, a Andy spał w pokoju hotelowym. Obok niego leżał potłuczony kieliszek, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło.

  Alexandria przez ten cały okres, nie raczyła nawet do mnie zadzwonić. Tak samo było z Oliver'em. Harry był z nami przez pierwszy miesiąc. Potem odnalazł jakąś ciotkę i uciekł. Zostawił tylko wiadomość : 'Dzięki za wszystko. Znalazłem to co chciałem. Będę mieszkał w Anglii.'
 Właśnie w ten oto sposób zostaliśmy sami.

-Andy.. Możemy porozmawiać? - zapytałam, siadając obok niego na łóżku.
-Tak?
-To tak nie może wyglądać. Odwołujemy koncerty, tracicie fanów. Chłopaki są załamani. Olewasz nas, olewasz zespół, olewasz mnie. Nie zwracasz na mnie uwagi. Co się dzieje?
-Nic. Serio nic takiego. Jestem zmęczony i tyle.
-Codziennie jesteś zmęczony. Chłopaki mówili, że zawsze podczas tych waszych koncertów byłeś pełen energii. Przecież to jest to co kochasz. Fani cie potrzebują, chłopaki cię potrzebują, ja cię potrzebuje. Andy, proszę cie..
 Nic się nie odzywał. Patrzył w dół. Myślał o czymś. Nie potrafiłam się na niego złościć. Mocno go przytuliłam.
-Ja też cię potrzebuje Taylor. I to bardzo.. - szepnął mi do ucha i wyszedł.

-Musimy odwołać trasę - poinformował nas Ashley.
-Czemu?
-Nie możemy! Co pomyślą fani?!
-Nie dajemy rady. Albo będziemy odwoływać każdy koncert po kolei, kiedy zjadą się wszyscy fani, a Andy'iego nie będzie, albo odwołamy wszystkie i będzie z głowy.
-Nie możemy tego zrobić - wtrąciłam się.
-Taylor, ty nie rozumiesz. Nigdy nie byłaś w trasie, nie wiesz jak to jest. Nie widzisz co się dzieje?! Andy ma to wszystko w dupie. Nawet nie przyszedł na kolacje, a prosiłem go, bo chciałem żeby każdy się wypowiedział na ten temat.
-Ashley pomyśl o fanach.
-Właśnie o nich myślę! Pojutrze wracamy do domu. Czas z tym skończyć. Albo fani, albo Andy.

  Od tamtego czasu w internecie panowała fala hejtów i nienawiści ze strony fanów Black Veil Brides.
W domu panowała identyczna atmosfera, jak w trasie. Andy siedział w swoim pokoju. Nie odchodziło go nic. Ani razu od dnia przyjazdu nie zajrzał do studia.

-Andy. Czemu ty to robisz? Sam błagałeś mnie, żebym tego nie robiła. Czemu? - zapytałam, siadając obok niego z przezroczystą torebeczką pełną białych tabletek.
-Ty nic nie rozumiesz.
-Czego nie rozumiem?! To może mi wytłumacz. Wtedy zrozumiem.
-Taylor, błagam cię, zostaw mnie w spokoju.
-Nie mogę. Zależy mi na tobie. Czy ty tego nie widzisz? Chłopaki odwołali całą trasę, straciliście masę fanów, ale zrobili to dla ciebie. A ty co? Ćpałeś po kontach! Miałeś to wszystko daleko.
  Nastała chwila ciszy. Andy wytarł łzę, która po woli spływała mu po policzku. Nie zadawałam już więcej pytań. Po woli, kierowałam się w stronę drzwi.
-Pojedźmy tam gdzie zawsze. Tam gdzie wszystkie problemy znikają - powiedział.
 Chodziło mu o to piękne wzgórze. To, o którym wiedzieliśmy tylko my.

 Po chwili, siedzieliśmy już w samochodzie. Andy popatrzył się na mnie smutnym wzrokiem.
-Bardzo cię kocham. Pamiętaj.
 Uśmiechnęłam się i pojechaliśmy.
Staliśmy na światłach. Andy był dziwnie poddenerwowany. Patrzył się na jakiegoś mężczyznę stojącego po drugiej stronie ulicy. Ruszyliśmy. Za szybko. Zbyt chaotycznie.

piątek, 20 września 2013

Przeprosiny + ważne informacje.

Po pierwsze chciałbym Was bardzo, ale to bardzo przeprosić za tak długą nieobecność. Wynikało to z braku czasu. Zaczął się rok szkolny, więc chciałam go jakoś dobrze zacząć i skupić się na szkole. Ale dłużej bym tak nie wytrzymała xD.

Bloga prowadzę gdzieś od roku. Rozdziałów jest już bardzo dużo.. Nie można ciągnąć tego opowiadania w nieskończoność, także niedługo ukaże się ten ostatni, decydujący rozdział. Ale przed nim będzie się trochę działo. c:

Szczerze mówiąc, bardzo  'zżyłam' się z tym opowiadaniem, dlatego nie do końca będzie to koniec Taylor. Niebawem, opublikuje nowego bloga 'Taylor Evans' - prophet-taylor.blogspot.com >blog jeszcze nie jest otwarty<. Będzie to inna wersja przygód Taylor. Postaram się najbardziej jak potrafię, by wypaliła tak jak ta.

Bardzo dziękuję wszystkim którzy czytają, komentują i nie wiem co jeszcze.. Po prostu wchodzą na mojego bloga ^^ !!.

+ NOWY POST 21.09.13

czwartek, 8 sierpnia 2013

Famous Last Words





-Chyba.. Chyba musimy już wracać - powiedziałam, wpatrując się w las.
-Czemu?
-Jutro wielki dzień.
-Dla nich - uzupełnił Harry.
  Popatrzyłam na niego, lekko zdziwiona.
-No, dla mnie w sumie też. Jadę z nimi.
-Racja. Przepraszam, nie chciałem cię urazić.
-W porządku. Szkoda, że nie jedziesz z nami. Kurcze.. Zobaczymy się dopiero za kilka miesięcy.
-No wiem... Co ja tu bez was będę robił?
   Lekko się do niego uśmiechnęłam.
-Jakoś damy radę. Będziemy dzwonić i w ogóle..
-A nie wolałabyś zostać. Zostaniemy razem, trochę od tego wszystkiego odpoczniemy..
-Nie mogę... Rozumiesz..
-No wiesz, ale nikt ciebie nie zmusza.
-Nie zostawię chłopaków. Są dla mnie jak rodzina i bardzo bym za nimi tęskniła.
-A ze mną nie będziesz?
-Będę.. i to jeszcze jak, ale zobacz.. Ich jest piątka, ty jeden - próbowałam się jakoś wymigać.
-Dobra, już nie ważne. Jak chcesz, to możemy już jechać - wstał.
-Nie, Harry. Posiedźmy tu jeszcze chwilkę. Tu jest tak przyjemnie - uśmiechnęliśmy się do siebie.
  Ułożyłam głowę, na jego ramieniu i rozmyślałam, jak to jutro będzie. Wyjechać stąd na kilka miesięcy, zostawiając Harry'ego, Oliver'a, Alexandrię. No właśnie! Co się z nimi dzieje?!
-Coś się stało? - zapytał, troskliwym głosem.
-Nic, nic. Jakoś sobie tego nie wyobrażam.
-No co ty. W sumie, to musisz z nimi jechać. Bez ciebie nie będą mogli śpiewać piosenek.
-JEDNEJ.
-No, ale za to najpiękniejszej.
-Wiesz co się stało wczoraj?
-Co takiego?
-Odezwał się do mnie mój kumpel. Boże! Ile ja go nie widziałem?! Jutro się spotkamy, więc nie będę sam. Wszystko będzie w porządku - schował kosmyk moich włosów, za uchem.
-Ale będę bardzo, ale to bardzo za tobą tęskniła. Może uda mi się, jakoś namówić chłopaków.. Kurcze, jest jeszcze czas. Musisz z nami jechać!
-Co? Nie, to chyba nie jest dobry pomysł Taylor. Ja i trasa koncertowa? A z resztą, Andy pomyśli, ze się wpraszam i w ogóle.
-Nie, no co ty. Wszystko mu wytłumaczę. Powiem, że ty nic o tym nie wiesz i poproszę go, aby sam cię o to zapytał. Nie zostawimy cie. Nawet nie ma mowy. Chodź, jedziemy!

  Siedząc w samochodzie, zastanawiałam się, czy dobrze robię. A może, Harry, nie powinien z nami jechać?
Sama nie wiem. Ale w sumie, to niby dlaczego?
 Mimo wszystko, coś w środku, kazało mi to wszystko odkręcić.
-Wiesz.. Być może będzie fajnie - zagadał, z uśmiechem, Harry.
-Taaak, no a czemu by nie? - sztucznie się uśmiechnęłam.
-Wszystko gra?
-Taaak. Zaraz pogadam z Andy'im.


-No, jesteście! Boże, co wy?! Gwałciliście się w tym lesie?!
-Nie?
-Dobra, to jeszcze trzeba się spakować i w ogóle. Harry a ty... - zaczął mówić Andy.
-Andy, mogę z tobą pogadać? - zapytałam, lekko zdenerwowana.
-Jasne.
-To ja was zostawię.

-Andy się zgodził! - wpadłam do pokoju Harry'ego.
-Serio? Łał, szczerze mówiąc, byłem pewien, że nic z tego nie będzie.
-Oj, bez przesady. Andy nie jest taki.
-To ja lecę się spakować! - krzyknął.


-Taylor, wstawaj - gdy się obudziłam, Andy leżał przy mnie i szeroko się uśmiechał.
-Zaraz musimy jechać - dodał.
  Prędko wstałam, ubrałam się, umyłam. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół i pomogłam chłopakom pakować walizki. Strasznie się denerwowałam. Nie wiem, czy lotem, czy całą tą sytuacją, ale coś mnie niepokoiło.
  Na lotnisku wszystko poszło jak z płatka. Chłopaki były bardzo zadowoleni. Kilka osób nawet do nich podeszło, zrobili sobie z nimi zdjęcia, poprosili o autografy. Razem z Harry'm, z zazdrością się im przyglądaliśmy. Chyba każdy by tak chciał.
 Pierwszy koncert miał odbyć się w Londynie. To tam dziś mieliśmy jechać.
 W samolocie, uświadomiłam sobie, jak wiele się zmieniło od momentu, kiedy tu się przeprowadziłam. Pamiętam, jak w szkole, mówiłam, że kiedyś będę wielką gwiazdą, a wszyscy się nabijali. Co prawda, jak na razie, to żadna ze mnie gwiazda, ale może coś dzięki tej trasie się zmieni.
 Kiedy wylatywaliśmy, nie wiem czemu, ale trochę tego żałowałam. Nigdy nie lubiłam oddalać się od domu. Cały czas męczyło mnie to, że wepchnęłam tu Harry'ego. Co prawda chłopaki powiedzieli, że zawsze będzie raźniej i takie tam, ale.. Chyba za krótko go znam. Ale może dzięki temu, że z nami jedzie, to się zmieni.
  Teraz to już nie ma co rozmyślać.
-Wszystko w porządku? - zapytał Andy.
-Tak - odpowiedziałam, wpatrując się w okno.
-W sumie, to musi być w porządku. Niczym się nie martw i pamiętaj, że zawsze będziesz mogła na mnie liczyć. Możesz nawet w środku koncertu wskoczyć na scenę i się mnie o coś zapytać. Masz moją zgodę i myślę, że chłopaków też.
  Uśmiechnęłam się.
-Bardzo ci dziękuję.
-Nie masz za co Taylor.

czwartek, 25 lipca 2013

The Ghost Of You






 Okazało się, że w książeczce, przy piosence 'Lost it all', było moje zdjęcie ! Taka mała rzecz, a cieszy. Uśmiechnęłam się z całego serca i popatrzyłam na Andy'iego, po czym z całej siły go przytuliłam.
-Ale wiesz, ze to zdjęcie zniszczy całą płytę ? - zapytałam.
-Wiem.. - popatrzyłam na niego zdziwiona.
-No przecież żartowałem ! - dodał z uśmiechem.

  Przez następne dwie godziny, chłopaki latali z całym sprzętem, a ja za bardzo do niczego się nie przydałam. Zastanawiałam się, jak to wszystko będzie. Wcześniej, nigdy nigdzie nie jeździłam, bo rodzice zawsze byli zajęci. Co ja się oszukuję ?! Bywali w domu raz na tydzień. Może dlatego, nie mogę sobie teraz z niczym poradzić ?
  Po chwili usiadł koło mnie, zmachany Ash.
-No i jak tam ? Wszystko gotowe ? - zapytałam.
-Można.. tak.. powiedzieć.. - odpowiedział, zmęczonym głosem.
-No to dobrze. Ja sobie tego nie wyobrażam.
-Czemu ?
-Nie wiem. Boję się. Ja do tego nie pasuję.
   Ashley nie za bardzo wiedział, co odpowiedzieć.
-Zobaczysz, że będzie fajnie. Musisz z nami jechać. Jesteś na naszej płycie.
-A co z Harry'm ?
-No chyba sobie jakoś poradzi..
-Przecież nie zostawimy go w domu Andy'iego na tyle czasu.
-Czemu ?
-Nie znamy go ! Skąd wiemy, czy nie rozwali mu domu ?!
-No w sumie racja.
 
   Premierę płyty, uczciliśmy szampanem. Nie było żadnego 'super kameralnego' przyjęcia.
Wieczorem, zmęczona pojechałam do domu. Nie tracąc czasu, zaczęłam się pakować.
-Gdzie jedziecie ? - do pokoju wszedł Harry.
-Trasa koncertowa.
-A co ze mną ? - zapytał, siadając na łóżku.
-No nie wiem.. Trzeba to wszystko jeszcze uzgodnić.
-Chyba nie zostawicie mnie pod mostem, no nie ?
-No chyba nie - uśmiechnęłam się.
-Chyba ?!
-Żartuje. Niczym się nie martw.
-Nie mam zamiaru - szepnął pod nosem.
-Ymm.. To dobrze..
-A dużo ci tam jeszcze zostało do spakowania ?
-Nie, już prawie skończyłam.
-To.. Mógłbym cię gdzieś zabrać ?
-A dokładniej ? - uśmiechnęłam się.
-No.. Pokażę ci. Hmm ?
-Dobrze, to ja już zaraz schodzę.
 
-To gdzie mamy jechać ? - zapytałam, siadając za kierownicą.
-Masz GPS'a. On cie poprowadzi - puścił do mnie oko.
  Godzinkę później byliśmy w najpiękniejszym miejscu, jakie kiedykolwiek widziałam.
 W środku wielkiego lasu, było małe jeziorko z krystalicznie czystą wodą. Do tego, w wodzie, stało stare, drewniane molo, które dodawało temu wszystkiemu takiego.. wdzięku.
-Siadaj - wskazał na miejsce obok.
 Zamoczyłam nogi w wodzie i uśmiechnęłam się do niego.
-Wiesz skąd znam to miejsce ? Kiedyś, udało mi się uciec z sierocińca. Wiesz.. Wiesz, jaka to była radość ?! Cieszyłem się, jak nigdy. Nie chciałem tam wracać i przyszedłem tutaj..
-I to tutaj cię znaleźli ?
-Chodziłem sobie po lesie, zgłodniałem. Wtedy.
  Nastała chwila ciszy.
-Pamiętasz, jak poznałaś Andy'iego ? - na jego twarzy, pojawił się uśmiech.
-Jasne. To było nietypowe spotkanie.
-Opowiesz ?
-Byliśmy w klubie, ktoś mnie upił i obudziłam się u niego w łóżku.
  Harry popatrzył na mnie zdziwiony.
-To znaczy, nie w tym sensie ! Ja byłam w łóżku, a on siedział obok, a nie że ja i on.. Dobra, nie ważne.
  Zaczęliśmy się śmiać.
-Wtedy moje życie obróciło się o 360 stopni.. Nigdy tego nie zapomnę. Nie wiem, co by teraz ze mną było, gdybym nie poszła wtedy do tego klubu.
-Moje życie obróciło się o 360 stopni, kiedy zabrałaś mnie z tego cholernego sierocińca.
-To miłe.
-Gdyby nie ty, siedział bym tam dalej. Ale ty tego nie zrozumiesz.
-Wiesz.. Ja niedawno też dowiedziałam się, ze jestem z domu dziecka. To wszystko jest tak dziwne. To jeszcze do mnie nie dotarło, tak, jak w sumie wiele rzeczy.
-No, ale teraz twoje życie, znowu obróci się o te twoje stopnie.
-No i właśnie tego nie chce.
-Nie chcesz sławy, pieniędzy i tak dalej ?!
-To nie jest mi potrzebne. Zobacz, tu mam wszystko. Przyjaciół, dom.. Rodzinę.
-Nie chciałabyś poszukać prawdziwych rodziców ?
-Sama nie wiem.
-Wiesz, Taylor. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale cieszę się ,ze to wszystko właśnie tak się potoczyło. Tylko, że nie mogę być dla was ciężarem. Mieszkam w waszym domu, tak nie mogę.
-Co ty pleciesz ?! Jakim ciężarem ?! A ! No właśnie.. Słuchaj, może w tym czasie, zamieszkasz z moim domu ? Miałam go sprzedawać i w ogóle, ale chyba nie chcę się z nim rozstawać. Dzisiaj były tam sprzątaczki i wszystko ogarnęły, a to co potrzebne mam u Andy'iego. Co ty na to ?
-Ja nie mogę..
-Czemu ? To prezent !
-Ale skąd wezmę pieniądze na to wszystko ?
-Na razie pożyczę ci, a jak wrócimy z trasy, znajdziemy ci prace.
-Taylor, jesteś wielka - Harry przybliżył się do mnie, i delikatnie pocałował mnie w policzek.
-Będę bardzo za tobą tęskniła, wiesz ? Znamy się tak krótko, ale..
-Ja też będę tęsknił. Dzwoń, jak tylko będziesz miała czas.
-Obiecuję.
 
-Ejj, Taylor gdzie wy jesteście ?
-Zaraz wrócimy. Siedzimy sobie w lesie.
-To jedzcie szybko, bo trzeba się wyspać. Jutro wielki dzień ! Wretched and Divine - nadchodzi BLACK VEIL BRIDES.

czwartek, 11 lipca 2013

Nowy blog ^^

  Serdecznie, zapraszam wszystkich na mojego nowego bloga !!.
Na razie nie będę zdradzać, o czym dokładnie będzie opowiadała historia Alex York, ale jedno jest pewne ! Nie zabraknie w nim BLACK VEIL BRIDES !.

czwartek, 4 lipca 2013

Teenagers








-Czyli idziesz ze mną ? - zapytał niepewnie.
-Mhm - złapałam go za rękę.
-Zobaczymy się jeszcze ? - zapytał barman.
-Dzwoń, kiedy tylko chcesz - podałam mu moją wizytówkę, po czym wsiadłam do samochodu.
 
 Do domu jechaliśmy w ciszy. Andy wydawał się smutny i zmęczony. Może trochę przesadziłam.. ? Sama nie wiem.
-Andy, dokąd jedziemy ? Do domu, to chyba nie w tą stronę..
-Musimy porozmawiać, a w domu jest Harry.
  W tym momencie zaczęłam się strasznie bać tej rozmowy.
Po paru minutach byliśmy w tym samym miejscu, które odwiedziłam kiedyś z Ash'em, tylko tym razem, było tu jeszcze bardziej pięknie. Fale obijały się o olbrzymi klif, na którym zasiedliśmy, spuszczając nogi.
-Co się stało ? - zapytał.
-Czemu tak się wystraszyłaś ? Czemu spędzamy razem coraz mniej czasu ? Czemu chodzisz do klubów ? Czemu umawiasz się z innymi chłopakami ? Czemu już ci tak nie ufam ?

  Ostatnie pytanie zabolało najbardziej. Popatrzyłam na niego. Był przemęczony. W sumie, to nie ma się co dziwić. Całymi dniami siedział w studiu, a ja nie byłam tam od dawna, nocami pisał piosenki, ustalał trasę. Ja zamiast mu pomóc, jeździłam gdzieś z Ashley'em, załatwiłam mu nowego współlokatora, mimo, że on być można wcale tego nie chciał. Myślałam tylko o sobie, a to nie było w porządku.

-Ja.. Bardzo przepraszam. Powinnam ci pomóc w tym wszystkim, a zachowywałam się, jak ostatnia egoistka. Ty byłeś przy mnie cały czas, kiedy tego potrzebowałam, a ja..  Przepraszam.
-Jedziesz z nami w trasę po Europie ? - zapytał, zmieniając temat.
-Oczywiście ! Ale.. Wybaczysz mi ?
-Oczywiście - delikatnie mnie pocałował, po czym zapalił papierosa.
-Mogę ? - zapytałam.
-Co ? Nie, lepiej nie.
-Czemu ty możesz, a ja nie ?
  Uśmiechnął się.
-Proszę - podał mi jednego.


*********************************************************************************
-Andy ! Andy ! - szukałam go po całym domu.
-Co ?!
  Wpadłam do jego pokoju, w którym jeszcze przed sekundą go nie było.
-Co ty robisz ? - na jego łóżku leżało pełno walizek.
-Wyprowadzasz się ?
-Nie no co ty..
-Ty się wyprowadzasz ! - krzyknął, po czym zniósł moje bagaże i wyrzucił przed dom.
-Co, ale co ja zrobiłam ?
-Idź sobie do tych twoich kolegów ! Kiedy ty mnie potrzebowałaś byłem z tobą, a gdy nagle ja ciebie o coś proszę, to cie nie ma ! Wypierdalaj mi stąd ! Zabrałaś mi dwa miesiące z życia !
-Andy, ja ciebie przepraszam, błagam nie.. - trzasną drzwiami i zniknął z moich oczu.
 Wyciągnęłam telefon.
-Nathan, pomóż mi !
-Teraz, jak cię Andy zostawił to sobie o mnie przypomniałaś ?! Spadaj.

-Ashley, pomóż ! Andy mnie zostawił !
-Radź sobie sama. Odpierdol się.

-Harry ! Harry, błagam.
-Zostawiłaś mnie wtedy, ja zostawiam ciebie teraz.
*********************************************************************************


  Obudziłam się z krzykiem. Do pokoju wparował Andy.
-Coś się stało ?
-Nie, nic..
-Na pewno ? - usiadł obok mnie.
-Tak.. Strasznie.. Strasznie mi wstyd.
-Chodź ! - uśmiechnął się i wyciągnął mnie z łóżka.


-Gdzie my jedziemy ? - zapytałam, kiedy siedzieliśmy już w samochodzie.
-Jedziemy do studia. Trzeba wszystko spakować i tak dalej. Pojutrze ruszamy w trasę ! Uhu !
  Uśmiechnęłam się tak szczerze, jak nigdy.
-To wspaniale ! Czemu dopiero teraz mówisz ?
-Tak jakoś wyszło..
-Już nie mogę się doczekać.. Jejciu..
-Będzie świetnie, zobaczysz. Każda trasa, to po prostu gigantyczna przygoda, o której trudno zapomnieć. Poznajesz tylu wspaniałych ludzi, szalejesz, bawisz się.
-A co z Harry'm ? Dzisiaj rano był strasznie smutny..
-No właśnie nie wiem.. Musimy o tym pogadać.
   Gdy dojechaliśmy na miejsce, przed studiem, stała olbrzymia ciężarówka. Wszędzie kręciło się pełno ludzi.
-Jutro premiera płyty.
-Będzie przyjęcie ? - ucieszyłam się.
-Mhm, ale mam dla ciebie mały prezencik - Andy podał mi ich nową płytę.
-Ooo ! Dziękuję - mocno go przytuliłam.
-Zobacz książeczkę - dodał.
  Z ciekawością otworzyłam płytę.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Victory Call




-Andy, gdzie jest Harry ? - zdenerwowana, weszłam do pokoju wokalisty.
-Nie wiem.. - odpowiedział, kryjąc się w pościeli.
-Nigdzie go nie ma.. Andy ! Wstawaj ! - szarpnęłam go za ramię.
-No już, już..
  Było dopiero po ósmej. Przeszukaliśmy wszystkie pokoje. Nigdzie ani śladu. 
-Na pewno nigdzie daleko nie poszedł..
-Skąd wiesz ? - usiadłam na łóżku.
-No gdzie by poszedł ? Bez pieniędzy ? Nie ma mowy, aby opuścił Nowy Jork. 
-A co jak.. Jak ktoś go porwał ? 
-Spokojnie. Zadzwonię do chłopaków. Może jest w studiu, albo gdzieś.. 
 W głowie gromadziły mi się tysiące pomysłów. Mówił, że ma problemy, że ktoś go kiedyś porwał, pobił.. Obiecałam, że się nim zajmę i od razu nawaliłam. Znałam go tak krótko, ale było w nim to coś. Przeżył bardzo dużo. To się zgadza. Ale to wszystko kształtuje charakter człowieka. Każdy z nas ma jakiś problem. Jeden większy, drugi mniejszy, ale ma.
 Czasem zastanawiam się, co o tym wszystkim myślą moi rodzice. Raczej.. Co by myśleli. Nie wierzę w to, że obserwują mnie tam z góry. Dorośli uczą nas, że nie istnieje coś takiego, jak magia, a potem wmawiają nam, że śmierć, to tak jakby, przeniesienie do innego świata. Oczywiście. 
  Nagle poczułam wibracje, dochodzące z mojej prawej kieszeni.
-Słucham ?
-Nie zastanawiasz się przypadkiem, gdzie jest Harry ?
-Nie rozumiem.. Z kim rozmawiam ?
-A czy to ważne ? Jeśli chcesz, żeby wrócił, to po pierwsze nie wzywaj policji.
-A co dalej ?
  W tym momencie, mężczyzna, rozłączył się.
-Nie. Nie, nie, nie, nie, nie. Ja już mam tego dosyć. Wiesz, jak to wszystko sobie na początku wyobrażałam ? - podeszłam do Andy'iego.
-Że będziemy razem, że będziemy wspólnie jeździli na koncerty, że będziemy spełniać marzenia i dojdziemy na sam szczyt. A tu..
-Ale przecież to nie jest takie proste - wtrącił się wokalista.
-A my ciągle mamy jakieś problemy. Ja mam tego dość - wyszłam, trzaskając drzwiami, i czym prędzej pobiegłam do samochodu.
-Gdzie ty jedziesz ?!
-Nie wiem.
-Nie rób sobie jaj, Taylor wracaj - Andy podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
  Popatrzyłam się na niego i jakby nigdy nic, wsiadłam do auta.
Tak naprawdę to nie wiem dokąd jechałam. Chciałam uciec gdzieś na jeden dzień.. Albo i na dłużej ? Co chwile dzwonił do mnie Andy, no chyba, z wiadomych przyczyn.
   Powoli robiło się ciemno. Dochodziła dziewiąta. Po okrążeniu całego miasta, zdecydowałam się zostać w centrum i pójść do jakiegoś klubu.
 W tłumie bawiących się ludzi, nie dostrzegłam nikogo znajomego. Na szczęście. Usiadłam przy barze i zaczęłam nad tym wszystkim rozmyślać.
-Co taka ładna panienka robi sama w takim klubie ? - zapytał barman, wycierając szklanki.
-Każdy czasem przeżywa kryzys w związku.
-Oczywiście. Zdradził cię ?
-Nie..
-A więc o co chodzi ? - zapytał, uśmiechając się.
  Nie był to chłopak w moim typie, w sensie, że w ogóle nie podobny do Andy'iego, ale było w nim coś bardzo miłego. Miał na sobie czarne rurki, zwykłą luźną szarą koszulkę, prześliczny, biały uśmiech i mocno brązowe włosy, układające się w fryzurę 'skejta XXI wieku'.
-Długa historia..
-Zaraz kończę swoją zmianę, więc możemy pogadać.
-Sama nie wiem, cyz chciałabym dzielić się z kimś swoimi problemami - w tym momencie doszedł do mnie SMS od Andy'iego.
Andyy ^^ : Taylor, Harry jest już w domu. Ktoś robił sobie z nas żarty. Przyjedz do domu, proszę !!.
-Wszystko się wyjaśniło ? - barman znów się uśmiechnął.
-Niezupełnie. Ale można tak powiedzieć.
  Kamień spadł mi z serca, ale mimo to, chciałam chociaż jeden wieczór pobyć sama. Nie chciałam znowu wracać. Całkowicie straciłam chęć odwiedzenia studia, które tak kiedyś uwielbiałam, nie bawiło mnie już siedzenie i słuchanie próbek piosenek BVB.. Nie miałam ochoty wysłuchiwać zmartwieć Oliver'a i Alexandrii. Przez ten cały czas nie myślałam o sobie, tylko cały czas żyłam życiem innych.
-To jak ? Poczekasz tu na mnie chwilkę ?
-Mhm. A tak w ogóle to jestem Taylor.
-Nathan. Bardzo mi miło - po chwili wszedł do pomieszczenia dla personelu.
  Wtedy stało się to, czego najbardziej się obawiałam. Wśród tańczących ludzi, zauważyłam Ash'a. Ale nie miałam zamiaru się tym przejmować.
-Coś nie tak ? - zapytał Nathan, siadając obok.
-Nie, wszystko gra - uśmiechnęłam się.
-No dobrze.. A więc, opowiesz mi teraz o tych swoich problemach ?
-Za długa historia, do której nie chcę na razie wracać..
-Hmm.. Rozumiem. Jesteś stąd ?
-No można tak powiedzieć.
-No to dobrze - uśmiechnął się.
  Nastała chwila niezręcznej ciszy.
-Chodź, pokażę ci jedno miejsce. Zawsze, jak tam chodzę, to wszystkie problemy nagle znikają - złapał mnie za rękę.
  Zmierzaliśmy w kierunku windy, kiedy ktoś złapał mnie za ramię.
-A więc, tak rozwiązuje się teraz problemy ? - zapytał Andy.
-Puść ją - dodał.
  Nathan cały czas trzymał mnie za rękę, a ja zamarłam.
-Taylor, wracasz ze mną ?
-Ja.. Ja nie wiem - popatrzyłam na barmana.
-Co ? Co się stało ? - wokalista popatrzył mi głęboko w oczy.
-Nie wiem.. Kocham cię .

^^^
No w końcu udało mi się coś napisać :)
Mam nadzieję, że nie jest źle . 
Postaram się dodać, jak najszybciej coś nowego ;**

środa, 19 czerwca 2013

Let You Down







   Harry cały czas patrzył się w stronę Andy'iego, nic się nie odzywając. Nagle zaczął płakać. Tak po prostu. Bez niczego. Bez powodu ?
  Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Takiego dziwnego, tajemniczego człowieka. W tym całym sierocińcu traktowano go, jak dziwaka. Sami się do tego przyczynili. On był bezsilny. Pamiętam ten moment, kiedy wybiegł stamtąd. Oddychał tak ciężko. Nie miał siły biec. Przez dwa lata siedział tam, zamknięty, samotny. Życie nieźle dało mu popalić.
-Co się stało ? - podeszłam do niego.
-Nic, nic, nic - zaczął szeptać.
  Andy patrzył na niego, opierając się o drzwi.
-Chcesz wejść do środka ? - zapytałam.
-Tak, proszę. Szybko - odpowiedział takim samym tonem, jak poprzednio.
  Wzięłam go za rękę. Stanęliśmy przed Andy'im, który nie pozwolił nam przejść.
-Andy, co ty robisz ?
-Nie lepiej, jak pojedziecie do domu ?
-Ashley zawieziesz ich do mojego domu ? - dodał, nie czekając na moją odpowiedz.
 

-Zostać z wami ? - zapytał, troskliwie Ash.
-Nie, wracaj do studia. Macie tam dużo pracy. Nie przejmuj się nami - odpowiedziałam, lekko się uśmiechając.
  Zaprowadziłam Harry'ego do mojego pokoju.
-Tu będziesz spał, dobrze ?
  Mój pokój niczym nie różnił się od pozostałych. Nie był szczególnie dziewczęcy. Nie gustowałam w różowych ścianach.
-Dobrze - usiadł na łóżku.
    Nagle do pokoju wpadła policja.
  Harry patrzył na nich przestraszonym wzrokiem.
-Co tu.. ?! Harry ? - podszedł do nas jeden z funkcjonariuszy.
-Nic ci nie jest ?
  Chłopak pokiwał przecząco głową.
-A ty jesteś..
-Taylor. Taylor Evans.
-A co on tutaj robi ?
-Pomogła mi - odpowiedział Harry.
-Gdzie ty byłeś przez tyle czasu ? Co się z tobą działo ?
  Chłopak w odpowiedzi westchnął, dając znać, że nie chce o tym mówić.
 Po chwili do pokoju wpadł Ash, a za nim dwoje mężczyzn w mundurach. Popatrzyłam się na niego, wystraszonym wzrokiem.
-Puśćcie go.
  Ashley biegiem usiadł obok mnie.
-O co tu chodzi ? - zapytał, po cichu.
-Nie mam pojęcia..
-Mogę cię na chwilkę prosić ? - zapytał policjant, patrząc w moją stronę.
-Tak - odpowiedziałam, trochę przerażonym głosem.
    Poszliśmy do kuchni, b móc porozmawiać w spokoju.
-Ja chciałem cię tylko poprosić, abyście się nim opiekowali, on tego potrzebuje.
-A może mi pan powiedzieć, kim on jest ?
-Niech on sam ci o tym powie. A ! No i nie będziecie mieć już żadnych problemów. Dostaliśmy tylko zgłoszenie, że kogoś porwano, a nie uratowano.
  Lekko się uśmiechnęłam.
Kiedy wszystko ucichło, każdy poszedł w swoją stronę.
-W końcu trochę spokoju - odparłam, siadając obok skulonego Harry'ego.
-Tu nigdy nie jest spokojnie - szepnął.
  Przerażał mnie, kiedy tak mówił.
-Czemu tak uważasz ?
-Nie boisz się wyjść na ulicę ? - mówił cały czas, takim samym tonem.
-Nie, czemu ?
-A nie boisz się, że zostaniesz sama ?
   Nic nie odpowiedziałam.
 Harry był naprawdę dziwnym człowiekiem. Było w nim coś wyjątkowego i tego nie dało się, nie zauważyć.


W końcu ktoś zapukał do drzwi.
-Andy ! W końcu - uśmiechnęłam się sama do siebie i popędziłam do drzwi.
-No hej - przywitał się z uśmiechem i po chwili mocno mnie przytulił.
 Właśnie za to go kochałam.
-Rozgościliście się już ? - dodał po chwili, rzucając się na kanapę.
-No jasne ! - odpowiedziałam, siadając obok.
-Zrobić kolację ?
-Jeśli pizza nie przyjedzie za pół godziny to tak.
-No cóż..To ja może skoczę po Harry'ego.
-Weź z nim uważaj. Ash powiedział, że jutro weźmie go do siebie.
-Czemu ?
-Ja tam się go boje.

  Harry siedział na balkonie. Oparty o ścianę, wpatrywał się w piękny ogród z basenem.
-Ślicznie, no nie ?
-Dawno czegoś takiego nie widziałem..
 Pierwszy raz, odwzajemnił uśmiech.
-A jeszcze wczoraj tam siedziałem.. Nigdy bym się nie spodziewał.. Dziękuję.
Miałam ochotę go mocno przytulić.
Nastała niezręczna cisza.
-Przyniosę ci coś na przebranie.
-Jesteś wielka - wstał i delikatnie, pocałował mnie w policzek.

  Kolacje zjedliśmy w ciszy. Każdy był zmęczony po dniu pełnym wrażeń. Jak zawsze wieczorem, Andy wyszedł go ogrodu zapalić. Ja w tym czasie wszystko ogarnęłam. Potem, zmęczona, postanowiłam do niego dołączyć. Po chwili zrezygnowałam z tego pomysłu. Stanęłam za ścianą i wsłuchałam się w konwersację chłopaków.
-Czyli jak ty się tam znalazłeś ?
-Rodzice mi umarli.
  Nastała chwila ciszy.
-Mieliśmy masę problemów. Któregoś dnia rodzice stracili pracę, zaufanie do siebie.. To wszystko stało się tak nagle. Włączyli się w jakiś nielegalny handel.. Nie wiem dokładnie. Grozili im, mi. Nie chodziłem do szkoły. Zacząłem mieć problemy z prawem. Wiesz.. Ciągle się zrywałem, byłem trochę.. Drażliwy. któregoś dnia tata strasznie się nachlał. Mam asie zdenerwowała.. Wywaliła go z domu.. On wpadł pod samochód, następnego dnia mama..
-Spoko - Andy wyraźnie widział, że Harry nie chce już o tym mówić.
-Taylor jest wielka, że cie tam znalazła - wokalista próbował rozluźnić atmosferę.
-Jestem jej bardzo wdzięczny.


^^^
Wiem, że obiecałam, że rozdziały będą już normalnie, więc bardzo przepraszam. 
Mam jeszcze trochę do roboty i to dlatego. Ale teraz już naprawdę wszystko się uspokaja, więc wracam do 'normalności' :) . 
Z boku bloga ---> od teraz będą informację o datach nowych postów, którym będę przestrzegała !
Bardzo wszystkim dziękuję za czytanie mojego bloga ! 
Jesteście kochani !!! <3 

czwartek, 13 czerwca 2013

Up In The Air






 Tak.. Pewnie zabierze mnie do jakiegoś klubu, upije się i tak dalej.. Ale to Ashley. I tak był dla mnie kimś ważnym, szczególnie teraz. Po tym wszystkim.
   Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.
-Masz jakieś plany na wieczór ? - zapytał.
-Nie - odpowiedziałam, zamykając drzwi.
-To teraz już masz. Daj znać Andy'iemu, że nie wrócimy na noc - puścił do mnie oko i odpalił samochód.
   Boże !
-A czy możesz mi powiedzieć, gdzie my jedziemy ?
-Dowiesz się niedługo.
          Po dwóch godzinach jazdy, miałam dość. Byliśmy nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co.
-No i jesteśmy - Ashley wjechał w jakąś starą, zaniedbaną uliczkę.
-No i gdzie my.. ?
   Nagle, przed nami, pojawił się wielki budynek z napisem 'SIEROCINIEC'. Był obrośnięty roślinami, zniszczony, ale wciąż działający. Słychać było płacz dzieci, a w około rozpływał się smutek.
-Czy to ?
-To był nasz dom - odpowiedział Ashley, opierając się o samochód.
-Wejdziemy tam ? - zapytałam, drżącym głosem.
-Pewnie, zapraszam.
   Zadzwoniliśmy do drzwi. Otworzyła nam uśmiechnięta pani.
-Słucham ? Chcecie adoptować ?
  Uśmiechnęłam się pod nosem. Aż prosiło się, żeby odpowiedzieć :' Tak, chcemy'.
-Nie.. My tutaj mieszkaliśmy.
  Pani popatrzyła na nas zdziwiona.
-Nazywam się Ashley Purdy, a to Taylor Evans.
-Naprawdę ? - kobieta popatrzyła na nas przez przeszklone oczy.
-Tyle lat, a wy nadal razem - dodała z uśmiechem.
-Wejdźcie.
    Wszędzie wokół było pełno dzieci. Śmiał się, bawiły, nie były świadome tego, gdzie są. Nagle podbiegł do nas malutki chłopiec.
-Kiedy przyjdzie mamusia ? - zapytał, łapiąc mnie za rękę.
  Myślał, że to ja jestem opiekunką. Kucnęłam przed nim.
-Niedługo - odpowiedziałam, głaszcząc go po malutkiej główce.
  Wyobraziłam sobie siebie, kilkanaście lat temu. Pewnie pytałam się o to samo. Po policzku przepłynęła mi łza.
-Co się stało ? Po ciebie też przyjdzie - odpowiedział z uśmiechem.
-Niewątpliwie.
-Chodźcie, porozmawiamy sobie w spokoju - zaprosiła nas kobieta.
-A czy mogłabym pobyć chwilkę tu ? - zapytałam.
-Oczywiście.
-To ja też zostanę z Taylor - dodał Ashley.
-To ja za jakąś godzinkę po was przyjdę, a w razie czego, jestem na górze.

-Czemu chciałaś zostać ? - zapytał Ash, odgarniając mi kosmyk włosów.
-Chce pobyć z tymi dziećmi.
-Pamiętasz to ? - basista podał mi dużego, białego misia.
-Nie.
   Zaczął się śmiać.
-Zawsze się kłóciliśmy czyj jest.
-No logiczne, że mój - uśmiechnęłam się.
  W pewnym momencie zauważyłam drzwi.
ZAKAZ WSTĘPU DZIECIOM
-Co tam jest ? - zapytałam.
-Lepiej tam nie wchodzić. Jak jakieś dziecko nie ukończyło 18 lat, nie może samemu opuścić domu dziecka - odpowiedziała jakaś kobieta.
-Harry to dziwny przypadek. Wszyscy mówią, że jest nawiedzony. Wiele razy próbował popełnić samobójstwo. Musieliśmy jakoś go rozdzielić. Rozważaliśmy nawet opcje wysłania go do szpitalu psychiatrycznego. 
-Gdyby przeżyła pani tyle co on, też by pani taka była ! - wybuchałam.
  Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona.
-Przepraszam - szepnęłam.
-Nic się nie stało - odeszła.
-Strasznie się zachowałam ?
  Pokiwał przecząco głową.
-Wchodzę tam - powiedziałam bez zastanowienia.
  Dość małe, kwadratowe, szare pomieszczenie. Łóżko, biurko, książka, płacz i strach - to wszystko co można było tam dostrzec.
  Siedział na łóżku. W samej koszulce i bokserkach. Jego czarne włosy zasłaniały mu całą twarz. Jego włosy wskazywały na to, że długo nie był u fryzjera, a w związku z tym, długo nie opuszczał tego pomieszczenia. Wszędzie walały się puste butelki, potłuczone talerze..
  W końcu podniósł głowę. Jego włosy skomponowały się w fryzurę w stylu scene.
-Boże..
-Wyciągniesz mnie stąd ? - szepnął, zasłaniając się kołdrą.
  Jego ręce były całe pokaleczone. Próbował okryć je pod pościelą.
  Popatrzyłam na niego ze strachem.
-Proszę ! - zaczął krzyczeć.
  Nagle do pokoju wpadł Ashley wraz z opiekunami.
-Pij to ! - kobieta podała mu jakieś leki.
-Nie chce kurwa ! - rzucił szklanką o ścianę.
-Uspokój się !
-Wypuść mnie ! Ja chcę stąd wyjść ! Ja chcę.. - krzyczał z płaczem, powoli ściszając ton.
-Chodźcie - do pokoju weszła wcześniej spotkana pani.
  Zaprowadziła nas do swojego biura. Razem z Ash'em usiedliśmy na kanapie.
-Chcecie się czegoś napić ?
-Nie, dziękujemy.
-Co się dzieje z tym chłopakiem ? - zapytałam.
  Kobieta westchnęła.
-Za dwa tygodnie kończy 18 lat. Jak się zachowuje, już widzieliście. Trafił do nas dwa lata temu. Na jego oczach ojciec popełnij samobójstwo, mama nie wytrzymała i odeszła. Został sam. Od zawsze jego rodzina miała problemy. Został wiele razy pobity. Jego rodzice pożyczali pieniądze od ludzi.. Od ludzi, którzy potem ich prześladowali. Został porwany kilka razy. Bał się ludzi. Nadal się ich boi. A my, nie dajemy sobie z nim rady. Opowiada o rzeczach, które..
 Do pomieszczenia wpadł ochroniarz.
-Uciekł !
  Prędko zerwałam się z miejsca i wybiegłam z budynku.
Co jak wpadł na jakiś głupi pomysł ?!
-Jest !
  Biegłam jak najszybciej się dało. Wybiegł na pasy. Prosto pod samochód. Na szczęście kierowca w porę się zatrzymał. Harry padł na kolana i zasłonił twarz dłońmi. Zaczął płakać.
  Dopiero teraz było widać jaki był chudy. Wyglądał jakby nie jadł, ani nie wychodził na świeże powietrze od lat. Jego nogi, które wciągnięte były w rurki, wyglądały jak igiełki.
  Kucnęłam przy nim. Nie zareagował.
-Będzie dobrze - delikatnie go objęłam.
  On, ku mojemu zdziwieniu, przysunął się do mnie i popatrzył mi prosto w oczy. Cały się trząsł.
 Kiedy się odwróciłam, w naszą stronę, zmierzała ochrona.
-Nie pozwól mi tam wrócić. To już nie jest miejsce dla mnie. Proszę - patrzył mi głęboko w oczy.
  Bez zastanowienia chwyciłam go za rękę i pobiegliśmy do samochodu Ashley'a. Całe szczęście, ze jest na tyle nieodpowiedzialny, że to ja muszę mu nosić klucze. Nie wiem jakim cudem, ale stał przy samochodzie. Złapał kluczyki i po chwili jechaliśmy już do domu.
-Będziemy mieć przejebane - powiedział Ash.
  Harry siedział z podciągniętymi pod brodę nogami. Patrzył się na nas ze strachem i jednocześnie sprawiał wrażenie szczęśliwego.
-Nie będziecie - szepnął.
-Po tym co opowiem ludziom, będziecie bohaterami - odwróciłam się do niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Nie tak wyobrażałem sobie moje przeprosiny - powiedział ze smutkiem basista.
-A mi się podobały. Dziękuję i wybaczam - pocałowałam go w policzek.
  Zaśmiał się pod nosem.
 Dalej jechaliśmy w ciszy. Nikt nie zadawał pytań, nikt się nie odzywał. Każdy przeniósł się do 'swojego świata'.
 Ashley zawiózł nas do studia. Na powitanie, wyszedł nam Andy. Mocno go przytuliłam.
-Gdzie wy byliście ? - zapytał, lekko przygryzając płatek mojego ucha.
-Kto to ?
-Harry - odpowiedział Ashley.

^^^
Z braku czasu, pisany troszeczkę na szybko, ale mam nadzieję, że nie jest tak źle. Od weekend'u notki będę się pojawiać regularnie, tak jak Bóg przykazał . 

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy czytają ^^ !!. ;**

piątek, 7 czerwca 2013

Ogłoszenia duszpasterskie

   Wiem, że ostatnio bardzo zaniedbałam bloga, ale jest to wynikiem totalnego braku czasu. Ostatnio mam same poprawy, a w związku z tym, wiele nauki. Naprawdę nie wiem, kiedy dodam nowy post, ale postaram się jak najszybciej. Postaram się w niedzielę, ale jeśli nie zdążę, to dopiero w przyszły weekend, bo w środku tygodnia jest masakra.
   Muszę wszystko nadrobić zarówno na swoim blogu, jak i zaniedbałam czytanie innych za co bardzo, bardzo przepraszam !.
  Mam nadzieję, że zrozumiecie :))
 + Dziękuję każdemu, za czytanie mojego bloga - jest to dla mnie bardzo ważne !.
 Buziaczki ! ;* ^^

środa, 29 maja 2013

Revelation








  Jezu ! Czy ja nie mogę znaleźć nawet chwili, żeby przeczytać ten cholerny pamiętnik ?!
W studiu, jak zwykle, panował wielki rozgardiasz. Jedni kłócili się o rysę na gitarze, drudzy mieli problem, bo pizza którą zamówili godzinę temu, jeszcze nie dotarła. Alexandria przysłała mi sms'a z powiadomieniem, że nie może jednak przyjść, gdyż jest u babci. No cóż. Tydzień temu mówiła, że zmarła. Nie wnikam.
-Andy, kiedy jedziemy do domu ?
-Mam tu jeszcze trochę roboty.. Ale jak chcesz, to cie zawiozę.
-No, miło by było.. - uśmiechnęłam się.
-Dobra, chodź - pocałował mnie w policzek i złapał za rękę.


  -Dobra.. To gdzie jest ten zeszyt ?! - zaczęłam rozrzucać poduszki po całym pokoju.
-Jest !



'Jak to się mówi : 'lepiej późno, niż wcale'.
 Tak naprawdę nie jesteś tu przypadkiem. Po prostu miałem cię pilnować, być przy tobie. O to prosili mnie twoi rodzice, kiedy byłaś jeszcze małą dziewczynką. No właściwie.. Właściwie nie twoi. 
Tak, razem jesteśmy z domu dziecka. Nie pamiętasz tego, ja byłem trochę starszy. Byliśmy takim 'rodzeństwem'. Gdzie ja, to i ty.  :)'

'Pewnego dnia, przyszli po nas. Twoi rodzice razem z przyjaciółmi. 
Mieszkaliśmy po sąsiedzku i całe dnia spędzaliśmy razem. Moi i twoi rodzice przyjaźnili się tak bardzo, jak i my.'

'Wychowywaliśmy się razem, ale kiedy miałaś pięć lat, wyprowadziliście się. Byłaś dla mnie, jak młodsza siostra. Wolałem iść do ciebie, niż do kumpli. Dziwne co ?'

'Przez te kilkanaście lat nie utrzymywaliśmy kontaktu. Żadnego. Ja poznałem Andy'iego, dołączyłem do Black Veil Brides, a tamto to była jakaś stara historia, którą ktoś napisał, a potem wrzucił do kominka. Było i minęło. W końcu miałaś pięć lat ! Co ty mogłabyś z tego pamiętać ?'

'Któregoś dnia zauważyłem twoją mamę na ulicy. Szedłem wtedy z Andy'im.. Bez zastanowienia do niej podszedłem. 
  On zupełnie mnie olała. Rzuciła tylko chłodne : 'Nie wracajmy do tego Ash. Nie ma tutaj Taylor'. 
  Nie wiem o co poszło. Może pokłócili się z moimi rodzicami. Nie zdążyłem ich zapytać..'

'Tego samego dnia, spotkałem także Oliver'a. Powiedział, że wybiera się na nasz koncert, razem z jakąś Taylor. Zupełnie to olałem. TO był taki Oliver, co nie wiedział co zrobić z życiem. Przyszedł na imprezę z jakąś laską, która od razu wpadła mi w oko. Nawet na myśl mi nie przyszło, że to ty. Strasznie się zmieniłaś. Po nazwisku ? Myślisz, że je pamiętałem ? To było wieki temu..'

'Od samego początku chciałem jakoś cię poderwać, ale ty byłaś tak zauroczona Andy'im, że dałem sobie święty spokój. Ale tak. Podobasz mi się. Jednak ja nie należę do tych, co podrywają każdą laskę. Śmieszne, co nie ? ;D Ale taka jest prawda. Serio. Nigdy nie spieprzyłbym życia Andy'iemu. Był taką moją Taylor, przez te wszystkie lata :).'







  Pamiętnik był cały pusty. Pozostały w nim tylko strzępki powyrywanych kartek. Ale nie rozumiem, czemu rodzice mi tego wszystkiego nie powiedzieli. Nie byli moimi prawdziwymi rodzicami.. Ale szczerze mówiąc w tym momencie nie miało to dla mnie aż tak wielkiego znaczenia. Może to dziwne, ale i tak kochałam ich jak prawdziwych.
  Nie rozumiałam tylko dlaczego od razu mi tego nie powiedział. Bez zastanowienia wyjęłam telefon.

'Ash, za pół godziny pod domem Andy'iego' 

Wiedziałam, że tam nie będziemy mogli spokojnie porozmawiać, ale ja już znam takie jedno miejsce.

 Równo za 30 minut, Ashley czekał w swoim czerwonym BMW.
-Hej - uśmiechnęłam się.
-No hej. Coś się stało ?
-Chciałam pogadać.. Możemy gdzieś pojechać ?
-Jasne, wsiadaj. 
  Tym razem nie chciałam jechać do żadnej kawiarenki, ani innej podobnej rzeczy. To było trochę inne miejsce.
 Po chwili znaleźliśmy się na wielkim klifie. Usiadłam na jego krawędzi i wymachując nogami, klepnęłam miejsce obok.
-Trochę tu wysoko - Ashley usiadł niepewnie, bardzo blisko mnie.
  Fale obijały się o skały tak mocno, że miałam wrażenie, że zaraz obydwoje będziemy mokrzy.
-Fajne miejsce wybrałaś. Jakbyśmy nie mogli iść na kawę.. - zaczęliśmy się śmiać.
-Nie mów, że ci się nie podoba.
-Pięknie jest - puścił do mnie oko.
-A więc o co chodzi ?
-Czytałam ten pamiętnik... To znaczy raczej list..
  Ashley przerzucił wzrok na zachodzące słońce.
-Czemu nie powiedziałeś mi o tym od razu ? Nawet nie wiesz, jak byłoby mi łatwiej.
-No ale co ja ci miałem powiedzieć. Hej Taylor ! Jesteś adoptowana i znamy się od urodzenia ?
-Czemu tu przyjechaliśmy, skoro mama nie chciała mieć z tobą nic wspólnego ?
-Nie wiem. Tak samo, jak nie wiem, czemu nie chciała mieć ze mną nic wspólnego.
-Wiesz.. - zaczęłam się śmiać.
-Bałam się, że będzie tam coś w stylu, że jesteś moim bratem, albo, że..
-Cię kocham ? - znowu tak słodko się uśmiechnął.
-No..
   Nastała chwili ciszy.
-Pamiętasz mnie, jak byłam mała ?
-No jasne. Ja całymi dniami z tobą przesiadywałem... Ale pamiętam, że zniszczyłaś mi moją mini gitarę ! Wzięłaś ją i rozwaliłaś o stół. To nie było miłe..
  Wybuchnęłam śmiechem. Już wyobrażam to sobie.
-Bardzo śmieszne - udawał obrażonego.
-Oj, przestań - pocałowałam go w policzek.
-A to co było ?
-Na przeprosimy.
-Na przeprosiny to ja mam co innego - dodał i delikatnie się uśmiechnął.

^^^
Nowy rozdział będzie jakoś dopiero w środę/czwartek, ponieważ jestem nad morzem i za bardzo nie mam dostępu do komputera.

Liczę na komentarze ^^


wtorek, 28 maja 2013

Alligator Blood

   





Kiedy się obudziłam, przez okno nie wpadał, ani jeden płomyk słońca. Niebo było zachmurzone, jak nigdy, deszcz obijał się o szyby, a w oddali było widać zbliżającą się burze. Delikatnie usiadłam na łóżku. Chciałam, jak najszybciej, założyć jakieś ubranie. Siedząc, narzuciłam na siebie, za wielką o kilka rozmiarów bluzkę. Zwinnym ruchem, ściągnęłam z krzesła jakieś spodenki od piżamy i wróciłam na swoje miejsce.
-Jeszcze nie.. - burknął zaspanym głosem, zakrywając się poduszką.
  Uśmiechnęłam się do niego.
-Trzeba wstawać. Umówiliśmy się z chłopakami za godzinę w studiu.
-Oj tam, oj tam.. - usiadł na łóżku.
-Fajnie było - popatrzył w moją stronę.
-Wiem.. Ale teraz naprawdę musimy już wstawać..
-Naprawdę ? - zapytał, całując mnie w usta.
-Naprawdę. Idę zrobić śniadanie - przeciągając się, wstałam i popędziłam do łazienki.
  Wciągnęłam podarte, czarne rurki i luźną białą koszulkę. W kuchni, jak zwykle panował wielki bałagan.
No w sumie, to nie ma się co dziwić, pani od sprzątania, przychodzi za dwie godziny. Postanowiłam ułatwić jej pracę. Po chwili na stole, czekało pachnące śniadanie. Czekając na Andy'iego, postanowiłam poszukać pamiętnika. Nigdzie go nie było. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Że zgubiłam jego, być może, jedną z najcenniejszych rzeczy ? Muszę znaleźć ten zeszyt.

-To co ? Jedziemy ? - zapytał wokalista, kończąc śniadanie.
-Tak.
-A ! Taylor, słuchaj.. Czekaj, zaraz ci coś przyniosę - Andy popędził na górę.
  Ja w tym czasie dokończyłam pić kawę i postanowiłam zadzwonić do Alexandrii.
-Słucham ? - zapytała, smutnym głosem.
-Hej ! Co tam słychać ?
-Jakoś leci. Jak ma być.. ?
-Słuchaj, może chcesz wpaść do studia ? Sama tam siedzę z chłopakami i trochę mi się nudzi..
-Teraz nie za bardzo.. Ale wieczorem, nie ma sprawy. Taylor słuchaj, mogłabyś mi podać numer telefonu do tej twojej szefowej, jeśli się nie obrazisz, to zajęłabym twoje miejsce..
-Żaden problem.. Tylko, że nie znam tego numeru na pamięć, a o ile się orientuję, wizytówkę zostawiłam w studiu. To, jak wpadniesz to ci dam, hmm ?
-Dobra, to super. Do zobaczenia !
   W tym samym momencie do pokoju wszedł Andy. W ręku trzymał pamiętnik Ash'a. Serce zaczęło mi walić, jak nigdy.
-Taylor, słuchaj.. - podeszłam do niego.
-Znalazłem ten pamiętnik i o ile się orientuję, jest za pewne twój. Nie zaglądałem do niego, nie jestem taki. Nie mówiłaś, że prowadzisz taki zeszyt.. Proszę - podał mi go.
-O ! Dzięki ! Dziękuję, dziękuję, dziękuję ! Nawet nie wiesz, ile go szukałam ! Kochany jesteś ! - rzuciłam mu się na szyję.
-Jejku.. Nie ma za co - zaczął się śmiać.
-Masz przede mną jakieś tajemnice ? - puścił do mnie oko.
-Nie, no co ty !
-Dużo Ashley'ów na tej twojej okładce - stwierdził.
-Ymm.. Bo to stary pamiętnik. To znaczy. Tak wyszło - zaczęłam się gubić.
    Andy wpatrywał się we mnie, jakby domyślał się, że coś jest nie tak. Chyba za dobrze mnie znał..
-Ashley ma taki sam. Wiem, że to jego - powiedział, po czym od razu odszedł.
   Zrobiło mi się strasznie głupio. Chciałam, jakoś to wszystko mu wytłumaczyć, ale nie wiedziałam jak..
-Andy ! - odwrócił się.
-To nie tak, bo on..
-Dobra, Taylor. Spoko. Nie wiem, co on u mnie robił, ani dlaczego Ash dał go tobie, ale to są wasze sprawy. Chyba mogę ci ufać, prawda ?
-Ty ? Zawsze - pocałowałam go w policzek, po czym pobiegłam na górę.
   Rzuciłam się na łóżko i czym prędzej otworzyłam pamiętnik. Nagle wypadło z niego jakieś zdjęcie. Kiedy je uniosłam, zauważyłam na nim siebie, jako małą dziewczynkę i siedzącego obok Ash'a.
-Boże. Jakim cudem ? - szepnęłam do siebie.
-Taylor. Jedziemy ?! Jesteśmy już spóźnieni ! Chodź !
-Już ! Już idę !
   Włożyłam zdjęcie z powrotem do pamiętnika i całość, włożyłam pod poduszkę.
-Co ty tam robiłaś ? - zapytał, siedzący już w samochodzie, Andy.
-Nic, nic - uśmiechnęłam się.
-Dobra. Słuchaj, pomożesz nam planować trasę ?
-Jasne ! A ! Dzwoniłam dzisiaj do Alexadnrii. Wpadnie wieczorem do studia, dobrze ?
-Pewnie, nie ma sprawy. Oliver trochę zachował się.. No wiesz..
-Szkoda mi jej.
  Nagle zorientowałam się, że jesteśmy już pod studiem. Pędem pobiegliśmy do drzwi, ale to i tak nie pomogło. Po chwili byliśmy cali mokrzy.
-Poranny prysznic ? - zapytał otwierając nam drzwi, Ashley.
-Tak.
   Przemierzyłam Ashley'a podejrzanym wzrokiem i weszłam do środka.
 Boże, skąd on ma to zdjęcie ? Skąd ja mam z nim zdjęcie ?!
Jak najszybciej chciałam wrócić do domu i wszystko przeczytać, dowiedzieć się. Teraz to już naprawdę to wszystko wydawało mi się dziwne..
-Irlandia ?
-No ok. Niemcy ?
-Dajesz.
-Polska ?
-Spoko.
-Bierzecie tylko Europe ? - włączyłam się do dyskusji.
-Na razie tak. Potem weźmie się resztę.
  Po chwili dołączył do nas Will.
-Miałem dzisiaj coś nagrywać. Chyba.. - powiedział lekko zdezorientowany.
  Ten to zawsze był jakiś taki nieogarnięty.
-Dobra, chodź - zawołał go Andy.
 Ja w tym czasie dołączyłam do siedzącego na kanapie, Ash'a.
-Czytałaś ?
-Jeszcze nie..
  Basista zaczął się śmiać.
-Dziwnie to wyszło. 

sobota, 25 maja 2013

Blacklist






-Ta laska za szybą, to kto to jest ? - zapytał stojący za szybą, Will.
  Andy przemierzył do zdziwionym wzrokiem.
-No co ?
-To jest Taylor, dziewczyna Andy'iego, geniuszu - szepnął mu do ucha Ash.
--A co ona tu będzie śpiewać ? - zapytał takim samym tonem.
-Lost it all..
-Czy wy myślicie, że ja was nie słyszę ? - zapytałam, opierając się o ścianę.
-To może już zacznijmy - odpowiedział z uśmiechem, wokalista.

'Then I lost it all,
Dead and broken.
My back's..'

 Śpiewając, wpatrywałam się w Andy'iego, który lekko się uśmiechał. Wiedziałam, że na pewno nie wyjdzie to idealnie, ale z drugiej strony, cieszyłam się, że mogę im jakoś pomóc. 
  W pewnym momencie, do pokoju weszła jakaś dziewczyna. Widziałam ją pierwszy raz, inaczej, na pewno poznałabym ją, po mocno opalonej w solarium skórze, blond, a może raczej, białych włosach i bardzo mocnym makijażu. Jej krótkie spodnie, odsłaniały dość zgrabne, chude nogi, a obcisła, różowa koszulka z gigantycznym dekoltem, sprawiała, że wyglądała, jak..
 Nagle rozległy się brawa. Delikatnie się ukłoniłam i zaczęłam się śmiać.
-Świetnie to wyszło ! - podbiegł do mnie Andy i podnosząc mnie, delikatnie przytulił.
-To super ! 
-Posłuchajcie ! - zawołał nas Jinxx.
   Faktycznie. Nie było, aż tak źle, jak sobie wyobrażałam. Jednak moją uwagę cały czas, przykuwała ta dziwna, blondyna. W pewnym momencie, usiadła na kolanach Ash'a i rękoma, obwinęła jego szyję. 
 Basista nie wyglądał na super zadowolonego.
-Co ty tutaj robisz ?! - zapytał.
-A co ? Nie mogę sobie przyjść, do mojego słodziaszka - kociaka? - zapytała żując gumę.
-Co kurwa ? 
-No nie mów kochanie, że mnie nie pamiętasz. Kurde no. Pamiętasz, jak byłeś tam, w takim super, odjazdowym, klubie. No heloł ! Poznaliśmy się tam kocie ! 
  Zza pleców, usłyszałam dzikie śmiechy, pozostałych muzyków.
-I co koteczku ? Masz jakieś plany ? - zapytała, wymachując nogami.
   Ashley popatrzył na nią, jak na totalną wariatkę, po czym zrzucił ją z kolan.
-Skąd wiedziałaś, że tu jestem ?
-Powiedziałeś mi słodziszku - kociaczku..
  Chłopaki myśleli, że zaraz nie wytrzymają. Kiedy się odwróciłam, wszyscy tarzali się po podłodze. Z tego wszystkiego, myślałam, że zaraz do nich dołączę.
-Ja cie nie znam, kurwa dziewczyno ! - wykrzyczał, zdenerwowany basista.
-Kiedy niby to było ?! - dodał.
-Nie pamiętam.. Niestety.. - zasmucił się.
-Ale chyba jakoś wczoraj.. - dodała.
  W tym momencie dołączyłam do bandy, tych tarzających się po podłodze.
-Śmieszy to was ?! - podszedł do nas Ash.
-Może byście mi pomogli ?!
  Andy wstał, próbując się opanować.
-Opuść to pomieszczenie - mruknął, rzucając się ze śmiechem na kanapę.
-Muszę do toalety.. - śmiejąc się, odparł Will.
-Ja pierdole.. - warknął basista.
-Mogę chociaż wiedzieć, jak ty masz na imię ? - zapytał.
-Isabella - odpowiedziała, głupio się uśmiechając.
-A wiec Isabello.. - przysunął się do niej, jakby chciał ją pocałować.
-Wypierdalaj ty mój słodziaszku - kociaczku !
-Jak śmiesz tak do mnie mówić, kochanie. Matt, przecież tyle mi obiecałeś ! - upadła przed nim na kolana.
   Andy zakrył sobie twarz poduszką, mimo wszystko słychać było tylko jego szalony śmiech.
-Po pierwsze widzę cię pierwszy raz na oczy, po drugie nie wiem jakim cudem jesteś w tym momencie w naszym studiu, po trzecie, od dwóch tygodni, nie byłem w żadnym klubie, bo nie było mnie w domu, a po czwarte to kurwa nie mam na imię Matt - szarpnął ją za rękę i po chwili słychać było trzask drzwi.
  Basista usiadł obok Andy'iego, próbując zachować kamienny wyraz twarzy.
-Słodziszku - kociaczku.. - szepnął pod nosem, po czym wybuchł śmiechem.
-Czy.. Czy ona.. Czy ona już poszła ? - Will nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.
-Taa- odpowiedziałam.
-A zostawiła chociaż swój numer ?! - walnął się na kanapę, zakrywając Andy'iego.
-Ała, kurwa !

    Następne dwie godziny, nagrywaliśmy kwestie Will'a. Jego rola w tej płycie, także wydawała mi się wspaniała. pierwszy raz słyszałam, takie wydanie. Piosenki, przeplatane nijakim STRACHEM. F.E.A.R.
-Wy to macie świetnie pomysły - usiadłam obok Christian'a.
-Już nie mogę się doczekać, kiedy w końcu będzie ta premiera. Myślisz, że się spodoba ?
-Na pewno ! A planujecie już trasę koncertową ?
-Jutro mamy zacząć, ustalać do jakich krajów się wybierzemy.
   Uśmiechnęłam się do niego.
-Musicie wpaść do każdego. Macie fanów na całym świecie !
-O czym plotkujecie ?! O mnie ?! - pomiędzy nami, usiadł basista.
-Myślisz, że chciałbym o tobie plotkować ? - CC uniósł jedną brew.
-CC ! Chodź tu na chwilę ! - zawołał go Jake.
  Ashley przysunął się do mnie.
-Czytałaś ? - zapytał szeptem.
-Nie, jeszcze nie..
-Jak przeczytasz, to mogłabyś mi go jakoś oddać ? - zapytał z uśmiechem.
-Muszę go dokończyć - dodał.
-Jasne. Nie ma sprawy. Jak tylko wszystko ogarnę to ci go oddam..
-Tylko.. Nie miej mi tego za złe..
-Czego ?
-Zobaczysz.
-Taylor, jedziemy ? - zapytał Andy.
  Widać było, że był już trochę tym wszystkim zmęczony.
-Jasne ! - złapałam go za rękę i po chwili byliśmy już w samochodzie.

-Jezu, mam już tego dosyć ! - wokalista rzucił się na białą pościel.
-Ciągle tylko ta płyta, te piosenki, ten film.. !
-Wiele osób marzy o takiej karierze - usiadłam na brzegu łóżka.
-A ja marzę o czymś innym.. - kątem oka, zauważyłam, że Andy zaczął się rozbierać.
 Odwróciłam się w jego stronę. Puścił do mnie oko i po chwili, wtulił się w milutką pościel.
-Miejsce obok jest wolne - uśmiechnął się.





czwartek, 23 maja 2013

The Gunsling







  Kiedy weszliśmy do studia, panował tam jeden, wielki 'burdel'.
-Co do jasnej kurwy się tu dzieje ?! - wydarł się Andy.
-Świętujemy ! - odpowiedział Ash.
-Co ? - zapytał kpiąco Andy.
-Nie wiem.. - zamartwił się basista.
  Andy bez zastanowienia odepchnął go i dołączył do reszty chłopaków.
-Ale to nie może być tak !
-No to sam to zmień !
-Ja już nie mam siły !
-Musimy jeszcze raz to nagrać !
-Czy wy nie słyszycie tego ?!
-Kurwa, no !
-Sami sobie poprawiajcie !
-Ale ja nie wiem jak !
-No to masz problem !
-Ta piosenka musi być pierwsza !
-Pierwszy to zaraz tu dostaniesz w..
-Przepraszam. Przepraszam ! - Andy kulturalnie, próbował przerwać dyskusję.
-Ehem. Przepraszam !
  Muzycy byli tak zdenerwowani, że nigdy nie widziałam czegoś takiego. Byłam pewna, że zaraz zaczną się bić, albo nie wiadomo co jeszcze.
-Ja pierdole, kurwa mać, jak można się tak zachowywać.. - szepnęłam pod nosem.
  Nagle wszyscy ucichli i popatrzyli na mnie ze zdziwieniem. Poczułam na sobie wzrok wszystkich.
-Co ? - zapytałam, jakby nigdy nic.
-Co ty powiedziałaś ?! - w tłum wepchnął się Ashley.
 Nie za bardzo wiedziałam co im odpowiedzieć. W sumie.. W sumie to racja. Pierwszy raz, tak się przy nich odezwałam.
-Moja krew ! - Andy puścił do mnie oko.
-Nie, no Taylor. Kurde. Nie spodziewałam się tego po tobie. High five ! - krzyknął Ashley.
   Nie zwróciłam na niego najmniejszej uwagi.
-A więc, co się tutaj dzieje ? - zapytałam.
-Nie wiem. Chłopaki mają jakiś problem - odpowiedział Jinxx.
-Jaki problem ?
-Posłuchaj tej piosenki - CC wcisnął jakiś przycisk.
  W pokoju rozległa się, chyba jedna z najpiękniejszych piosenek, jaką kiedykolwiek słyszałam. Była taka spokojna, słuchało się jej tak przyjemniej, a do tego wszystkiego, jej tekst był naprawdę mądry i.. Prosto z serca.
-Piękna jest ta piosenka.. - kątem oka, zauważyłam uśmiech na twarzy wokalisty.
-Done for you - podszedł do mnie CC.
-Słucham ?
-To tytuł - odpowiedział, pokazując swoje białe zęby.
-I o to się kłócicie ? - zapytałam zdziwiona.
-Ta piosenka jest.. Hmm.. Jakaś nie nasza - powiedział Jake.
-Jak nie wasza ? Jest po prostu inna. To jest w niej wspaniałe. Jej tekst po prostu.. - chyba za bardzo się wczułam.
-Świetna jest !
-No nie wiem.. - westchnął gitarzysta.
-Nie mamy jeszcze 'Lost it all'. Kurwa..
-No to nagrywajcie. Na co czekacie ?
-Tam miała Juliet śpiewać. Pamiętasz ?
-Aaa... To ta piosenka, co ja niby.. Ups.
-Pomożesz nam ? - uśmiechnął się Jinxx.
-Proszęęę.. - dodał CC, robiąc maślane oczka.
-Bo ja wam to zaśpiewam, tak jak chcecie - odparłam.
-Nauczę cię ! - wtrącił się Andy.
-Ty mnie nauczysz ?! - wybuchnęłam śmiechem.
-No co ? - zapytał.
-Gdybym umiała śpiewać, to bym wam to nagrała, ale..
-Błagam ! Jak ty nie umiesz śpiewać, to ja tym bardziej. Wchodzisz ! - Andy wepchnął mnie do małego pomieszczenia za wielką szybą.
   Przed sobą miałam mikrofon, za sobą perkusja, po bokach pełno różnych gitar.
 Stanęłam na wprost Andy'iego i popatrzyłam na niego wzrokiem zabójcy. Wokalista chuchną na szybę, narysował na niej, wielką uśmiechniętą buźkę i wysłał mi buziaka.
 Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Podeszłam do mikrofonu. Obok leżał tekst oraz podkreślone słowa, które miałam zaśpiewać. Nagle do pokoju wszedł Wil Fracis. Przywitał się z chłopakami i po chwili znalazł się obok mnie. Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartymi oczami.
-Coś nie tak ? - uśmiechnął się.
  Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Nie jestem jego nie wiadomo jaką wielką fanką, ale słyszałam, że współpracuje z BVB. Zanim jeszcze ich poznałam, widziałam go tylko w internecie.
-Przepraszam słońce, ale muszę to zabrać - delikatnie mnie przesunął i wziął jakieś kartki.
   Starałam się przeczytać co jest na nich zapisane.

The rebel claim their brave new world is upon us,
Do not be fooled by the chicanery in which they lay their claim.
It is false, and their uprising will not succeed
You will place your trust in F.E.A.R.
You must !

^^^
Przepraszam za małą nieobecność, ale mam teraz na głowie masę nauki. :<
Postaram się nadrobić ^^

+ zapraszam : 

niedziela, 19 maja 2013

Empire (Let Them Sing)







   Lekko zaspana, uniosłam głowę z ramienia Andy'iego.
-Już jesteśmy ?
-Tak, zaraz lądujemy - odpowiedział z uśmiechem.
  Po chwili zaczęłam się rozglądać, w poszukiwaniu Alexandri oraz przemiłego pana Sykes'a. Oczywiście siedzieli osobno, oddaleni od siebie, jak najdalej się da.
-Taa.. - warknęłam pod nosem.
-Co ?
-Nic, nic. Tamci się nie pogodzili oczywiście ?
-Nie, no co ty..
-Szkoda, że spałaś. Kłótnia była niezła - dodał Ashley.
-Uuu..
  Nagle poczułam niezbyt miłe uczucie, przybliżającego się do ziemi, samolotu.
-No i jesteśmy w domu - zza pleców, usłyszałam głos Oliver'a.
-Niestety - dodał po chwili.
  Popatrzyłam się na niego. Wzruszył ramionami i ciężko westchnął.
-Ale teraz masz już spokój. Będzie trochę inaczej - szepnęłam.
-Mhm - odparł sarkastycznie.

  Na lotnisku, jak zwykle tłumy.. Co chwile ktoś podbiegał, a to do Black Veil Brides, a to do Bring Me The Horizon. Zawsze im tego zazdrościłam. Podbiegają do nich ludzie, którzy ich uwielbiają. Dzięki którym robią to, co kochają. Proszą o jedno zdjęcie, czy autograf.. Dla nich to nic wielkiego. Podpisać komuś jakiś papier.. Ale dla niektórych jest ot spełnienie marzeń. Już sobie wyobrażam, co ja bym zrobiła, gdybym zobaczyła Andy'iego, jakiś rok temu na lotnisku. Jejku..
  Właśnie po tym można poznać, naprawdę dobrego, kochającego fanów artystę. Ciągle słyszy się, że ktoś spóźnił się na spotkanie z fanami, potraktował ich nie tak, jak powinien.. Jak tak można ?
 Patrzyłam na nich z boku i dyskretnie się uśmiechałam. Byli tacy zadowoleni. Uśmiechali się najsympatyczniej, jak tylko mogli.. Zagadywali..
-Taylor ?
-Tak ?
   Odwracając się zauważyłam wysokiego, szczupłego chłopaka. Jego czarne włosy opadały mu na twarz, a razem tworzyły na głowie, jeden wielki bałagan. Jego czarne ubrania, świetnie komponowały się z strasznie bladą urodą.
-To ty jesteś dziewczyną Andy'iego ?
-Tak.
-Ładnie - uśmiechnął się.
-Taylor, idziemy ? - wtrącił się Andy.
-Tak, jasne - złapałam go za rękę.
-Kto to był ? - zapytał, gdy byliśmy już przy wyjściu.
-Nie mam pojęcia.. Wasz fan !


-No w końcu ! - Andy rzucił się na kanapę.
-Nie chce ci psuć chwili, ale trzeba by się rozpakować - uśmiechnęłam się złośliwie.
-Daj spokój - złapał mnie w tali i położył obok.
-Prędzej, czy później trzeba będzie to zrobić - kontynuowałam.
  W pewnym momencie poczułam, jak jego wargi stykają się z moimi. Nikt nie całował tak, jak on. Tak delikatnie.. Przyjemnie.
-Mamy czas - odparł.
 Nagle pomiędzy nas, wskoczył kot Andy'iego.
-No co tam mały ?! - przytulił go.
  Uwielbiał zwierzęta, to było w nim takie wyjątkowe.
-A gdzie masz kumpla ? - zapytałam, rozglądając się w poszukiwaniu mojego pupila.
  Nigdzie go nie było. Podniosłam się z kanapy i postanowiłam przeszukać cały dom. Nigdzie nie było nawet śladu.
-Nie ma go.. - usiadłam obok wokalisty.
-Dostałam go od rodziców.. Musiał uciec.. - zachciało mi się płakać.
-Tak mi przykro.. Może gdzieś tu jest - delikatnie mnie objął.
-Albo wróci.. - dodał.
-Oby.. - pocałowałam go w policzek.
  Uśmiechnął się i podszedł do walizek.
-Samo się nie wypakuje !
   Zaczęliśmy się śmiać.
Nie zajęło nam to zbyt dużo czasu. Przed kolacją wszystko było na swoim miejscu.
-Zjemy w twoim ukochanym studiu, dobrze ? - lekko mnie objął.
  No i wszystko wróciło do normy. Kochałam tam jeździć. Atmosfera, która tam panowała, była tak wspaniała. Wszędzie pełno instrumentów, wszędzie porozrzucane teksty piosenek.. Te świąteczne światełka w ogrodzie i w pokojach. To wszystko razem, tworzyło niebywały nastrój.
  Po chwili byliśmy już w samochodzie.
-Mamy dość mało czasu. Premiera ma być za dwa tygodnie, a roboty jest masa.. - westchnął Andy.
-No właśnie. Ja chyba się nie nadaję do tej pracy..
-Chcieliśmy z tobą o tym porozmawiać - rozchmurzył się.
-My ? Czyli kto ?
-Mamy dla ciebie coś lepszego.. Ale to już na spokojnie w studiu - uśmiechnął się.
 W tym momencie przypomniałam sobie o pamiętniku. Boże ! A gdzie on w ogóle jest ?! Po tym, jak zasnęłam w samolocie całkowicie o nim zapomniałam ! A co jak tam został ?! Albo..
-Coś nie tak ? - zapytał.
-Nie, nie. W porządku. Już nie mogę się doczekać, kiedy w końcu dojedziemy do waszego studia ! Kocham tam być !
-Raczej.. Naszego studia !

piątek, 17 maja 2013

Seen It All Before

   




Szybko przerzuciłam wzrok na Alexandrię.
-Nic nie powiesz ? - próbowałam ją zmotywować.
-Nie - odpowiedziała obojętnie.
  Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-No i dobrze. Inną sobie znajdę - odpowiedział zupełnie poważnie Sykes.
   Widziałam, jak łzy napływały do jej oczu.  Chyba naprawdę była w nim zakochana.
-Oliver nie przesadzaj - wtrącił się Andy.
-No co ?! Mam jej dość! W ciągu tych wakacji, pokłóciliśmy się chyba z milion razy ! Zupełnie do siebie nie pasujemy !
-Ale się wtedy upiłeś.. Gadałeś bzdury - odpowiedziałam.
-Kiedy człowiek jest pijany, nie kłamie. Nie ma jak. Po prostu mówiłem, to.. Co zawsze chciałem jej powiedzieć - odparł.
  Po chwili, zdenerwowana Alexandria, płacząc, opuściła naszą gromadę.
-Przesadziłeś - do rozmowy dołączył Lee, gitarzysta BMTH.
-Daj mi spokój.
-Nie będę spędzał wolnego z tą dziewczyną - dodał.
  'Jakby było za dużo problemów'.
-Jedziemy do innego hotelu.
-Do jakiego niby ? - zapytał Ash.
-Do hotelu, w którym nie ma dziewczyny, która o ile dobrze jeszcze pamiętam, zwie się ALEXANDRIA !
-Tam musiało pójść o coś więcej.. - wymamrotałam Ash'owi do ucha.
-Przepraszam..
 Do naszego 'kółka różańcowego', dołączył jeden z pracowników.
-Dzwonili z hotelu. Mają awarię i hotel jest nieczynny. Wszyscy goście musieli go opuścić.. Wątpię, że w tym momencie znajdziecie jakiś odpowiedni hotel.. Radziłbym wam wrócić do domu..
-Kurwa.
-Mi pasuje ! - odpowiedział Sykes.
-Idiota.
-To co ? Tak po prostu sobie zawrócimy ? - zapytał Andy.
-Musimy tu wylądować. Wszystko załatwię. Nie martwcie się.


-Czy ja naprawdę nie mogę mieć kurwa normalnych wakacji ?! - zapytał ironicznie, zdenerwowany wokalista.
   Całą bandą czekaliśmy na przygotowanie samoloty, który miał odwieźć nas do domu. Trochę to trwało, więc muzycy zaczęli rozmawiać między sobą na różne tematy. Ja siedziałam, przyglądając się pracownikom. W sumie, to miałam dosyć tych wszystkich atrakcji. Nawet ucieszyłam się, że wracamy.
   W pewnym momencie, Andy dostał jakiś ważny telefon. Opuścił nas na chwilę, by porozmawiać w ciszy. Bałam, się, że znowu są jakieś problemy.
-Coś się stało ? - zapytałam.
-No trochę.. - odpowiedział siadając koło mnie.
    W pewnym momencie wszyscy się rozeszli i obydwoje, zostaliśmy sami. To źle wróżyło..
-A więc.. ?
-Złapali bandę tych debili. Są w więzieniu..
-No to chyba dobrze, prawda ? - zapytałam niepewnie.
-Okazało się, że ten mężczyzna, który nas prześladował należał tylko do czegoś tam.. No.. Był pracownikiem. Policja od dawna ich szukała.. Oni.. - wziął głęboki oddech.
-Powodowali różne wypadki.. Byli zdolni nawet zabić i.. - nie wiedział jak ma to ująć.
-W tym wypadku co zginęli twoi rodzice, zginęło także kilkanaście innych osób. To nie był zwyczajny wypadek, typu stłuczka. Oni spowodowali ten wypadek celowo. Nikt nie wiedział, bo sprawcy też zginęli. Przykro mi.
   To było straszne. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Oni specjalnie ich pozabijali.
-Ale czemu ? - zapytałam.
  Tak, wiem. To pytanie było głupie, ale nienawidziłam tej niezręcznej ciszy.
-Naprawdę bardzo mi przykro. Są teraz w więzieniu, nigdy z niego nie wyjdą. Już nie będzie takich sytuacji.
-Ale ty nie rozumiesz, że tam zginęli ? Mogli się trochę pośpieszyć - pocierając włosy, poszłam do 'samolotowej łazienki'.
  Nawet nie zauważyłam, że samolot, zdążył już wystartować.
   Popatrzyłam na siebie w lustrze.
 Niedawno wyglądałam tak niewinnie. Zanim poznałam Andy'iego, nie zależało mi na tym, jak wyglądam. Mój luźny kucyk, zamienił się teraz, w sięgające do bioder, czarne delikatnie pokręcone włosy. Twarz, zakrywała mi, zachodząca za brwi, gęsta grzywka. Wyglądałam całkowicie inaczej.
  Nagle ktoś zapukał do drzwi. Delikatnie je otworzyłam.
-Już idę Andy.. - powiedziałam, nie zauważając Ashley'a.
  Delikatnie się uśmiechnął.
-Oj, przepraszam.. Byłam pewna, że to..
-Nic się nie stało. Chciałem ci powiedzieć, że najważniejsze jest to, że teraz nic ci nie grozi.
-Tak, ale moi rodzice..
-Ale może tak właśnie miało być. Nic nie dzieje się przypadkiem.. - powiedział, wręczając mi czarny zeszyt z białym napisem : PAMIĘTNIK .
   Ciemna okładka, obklejona była zdjęciami zespołu i nie tylko.. Wśród nich, znalazłam też moje zdjęcie, które zrobiłam sobie kiedyś z Ash'em.
-Czemu.. ?
-Otwórz.. Przeczytaj. Ale na razie.. Nie pokazuj nikomu, dobrze ? Raczej.. Nigdy go nikomu nie pokazuj. Chciałem, żebyś tylko ty go przeczytała..
-Oczywiście - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Przeczytam, jak wrócimy do domu - dodałam.
-I jeszcze raz niczym się nie martw - delikatnie mnie przytulił.
-Co tu się kręci ? - zapytał Andy.
-Podrywam twoją laskę - odpowiedział ironicznie Ashley.
-No nie ładnie, nie ładnie.
   Ukrywał pamiętnik za plecami.
-Nie chcę was wyganiać, ale chciałbym skorzystać z toalety - powiedział basista.
  Uśmiechnęliśmy się do siebie i razem z Andy'im, zajęliśmy swoje miejsca.
Dyskretnie włożyłam zeszyt do torby. Już nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu zobaczę, co jest tam napisane i dlaczego, dał ten pamiętnik, właśnie mi.

^^^
Przepraszam za małą przerwę w pisaniu, ale ostatnio nie miałam czasu, ani pomysłów na nowe rozdziały.
W weekend postaram się wszystko nadrobić :)
Specjalne pozdrowienia dla komentatorów ^.^ 
Uwielbiam czytać wasze komentarze, więc mam nadzieję, że będzie ich trochę więcej :)

niedziela, 12 maja 2013

And The Snakes Start To Sing





 Całą noc spędziliśmy w poszukiwaniu nowego hotelu. Chłopaki co chwilę się ze sobą sprzeczali. Ja usiadłam razem z Oliver'em z tyłu. Nie chcieliśmy się mieszać.
-Weźmy ten !
-Nie no co wy. Cisza nocna od 21. Pojebało ich.
-Doba a ten ?
-Ja chcę żeby blondynki roznosiły drinki !
-Zamknij się ! Chyba cię porąbało !
-Kupić ci perukę ? Sam se będziesz roznosił.
-Bardzo śmieszne.
-A ten ?
-Śniadanie jest do 10. O 10 to ja idę spać.
-Ale przez cały dzień masz nad basenem żarcie.
-No chyba nie ?
-Czytać umiesz debilu ?
-A co powiecie na ten ?
   W końcu nastała chwila ciszy.
-Taylor, Oliver, podoba się wam ? - zapytał się Andy.
   Wepchnęliśmy się w tłum czarnowłosych muzyków.
-Łał..
   Zdjęcia przedstawiały dość duży, nowoczesny hotel. 'Aquapark&Spa'
-Spa.. Mmm.. W sam raz dla mnie.. - westchnął Ash.
-Nie, no ale serio.. - zaczął mówić Andy.
-Zobaczcie. Wszędzie pełno basenów, a spójrzcie na pokoje.
  Na ekranie pojawił się śliczny, nowoczesny, urządzony cały na biało pokój. Na jednej ścianie, znajdowało się cieniutkie, podłużne akwarium, wielkie, podłużne, białe, dwuosobowe łóżko komponowało się z nim prześlicznie. Równie cudowne okazało się zdjęcie łazienki, w której na samym środku znajdowała się wielka wanna.
-Świetny jest ! - przytuliłam Andy'iego.
-No to jedziemy !
-Ale musimy poczekać do rana - powiedział Jinxx.
-Czemu ?
-Sykes.
-No właśnie, może by ich ktoś powiadomił łaskawie ?
-I całe BMTH - dodał CC.
-Ale ta sprawa ich nie dotyczy.. Może wolą tutaj zostać..
-Namówimy ich.
-Dobra, to my z CC'im pójdziemy - powiedział Jake.
-Ok, to wracajcie zaraz.

    Pakowanie nie zajęło nam dużo czasu. O 10 wszyscy spotkaliśmy się na recepcji i zadowoleni wsiedliśmy do dwóch, czekających na nas limuzyn. Jedna należała do BMTH, a druga do nas.
-To ile będziemy jechać ? - zapytałam.
-Ale to nie jest na Hawajach - uśmiechnął się Andy.
-To gdzie ?
-Karaiby.
-Serio ?
  Pokiwał głową.
-Czyli znowu samolot ? - westchnęłam.
   Odpowiedział mi buziakiem.

   Siedząc wygodnie u boku Andy'iego, oparłam się o szybę. Samolot właśnie wystartował. Przymknęłam oczy, chodź mimo wszystko wcale nie byłam zmęczona.
 Zaczęłam rozmyślać, co by było, gdybym nie spotkała Andy'iego, gdyby mnie teraz zostawił.. Rozmyślając nad tym pierwszym, doszłam do wniosku, że zapewne siedziałabym całymi dniami w domu, albo znalazłabym sobie jakąś durną pracę.
Biorąc pod uwagę drugą opcję.. Tutaj to bym musiała się porządnie zastanowić. Zapewne popadłabym w depresję i trafiła do szpitala psychiatrycznego, albo..
-O czym tak rozmyślasz ? - zapytał Andy.
-O tym, co by było, gdyby.. Kurde.
  Czy ja zawsze muszę mu wszystko mówić. Tego w sobie nienawidzę.
-Gdyby co ? - kontynuował z uśmiechem.
-Wolałaś zostać w tamtym hotelu ? -zmienił temat.
  Znał mnie zbyt dobrze.
-Ten nowy wygląda fantastycznie, więc.. Na pewno będzie super !
-To teraz mi powiedz o czym rozmyślałaś - odpowiedział z uśmiechem.
-Zaplanowałeś to ? - odwzajemniłam uśmiech.
-Oczywiście. Więc.. ?
-Chodzi o to, że ostatnio.. Raczej od chwili, gdy ciebie poznałam, żyje twoim życiem.
  Przez chwilę wpatrywał się we mnie, jakby za bardzo nie rozumiał, o czym mówię.
-Być może wydaje ci się tak, bo jesteś teraz.. Jego częścią.
  Zaczęłam się śmiać.
-A co jakby ta część odpadła ?
-Jest przyklejona - zza pleców, odpowiedział nam głos Ashley'a.
-Dobra Ash. Dobre ! - chłopaki przybili żółwika.
  Zaczęliśmy się śmiać.
 Kątem oka zauważyłam, że Alexandria siedzi sama na tyłach samolotu. Sykes nie zwracał na nią uwagi. Oboje byli bardzo smutni.
-A im co jest ?
-Sykes'owi i Alexandrii ?
-Mhm.
-Wczoraj nieźle się pokłócili - przysiadł się do nas Oliver.
-O co ? - zapytał Ash.
-Pewnie za te teksty - odpowiedziałam.
-Jakie ? - do rozmowy dołączyła reszta BVB.
  Uśmiechnęłam się.
-Ploty z was - dodałam.
-No wiem - odpowiedzieli chórem.
   Kochałam ich za to.
-Jak Oliver się upił, to zaczął jej mówić różne zboczone rzeczy.. Potem poszli do pokoju..
-Jak do nich weszliśmy, to patrzyli na siebie, jakby się mieli pozabijać - dodał CC.
-Dobra.. Idę z nią pogadać - postanowiłam.
   Zmierzając w jej kierunku, zastanawiałam się, jak zacząć rozmowę.
-Hej - przywitałam się z uśmiechem.
-Hej, co tam ? - udawała, że nic się nie stało, pomimo, że widać było, że przed chwilą płakała.
-W porządku. Co się stało ? - zapytałam ,siadając obok niej.
-Nic..
-No mów ! Nikomu nie wygadam.
-Naprawdę nic. Gadał mi różne rzeczy i tyle..
-Na pewno  ?
-Tak.
-To chodź tam do nas. Zaraz was pogodzimy.
-Nie trzeba..
-Chodź, bo jeszcze ze mną się pokłócisz ! - rzuciłam jej groźne spojrzenie.
-No dobrze - uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
  Po chwili zajęłam swoje miejsce obok Andy'iego i oparłam głowę na jego ramieniu.
 Popatrzyłam na Sykes'a. Widziałam, że bardzo chce do nas dołączyć, ale nie wie, jak załatwić sprawę. Kiwnęłam porozumiewawczo w jego stronę. Po chwili siedział już z nami.
-Przepraszam..


piątek, 10 maja 2013

Can You Feel My Heart






-Czy ktoś może mi to wszystko wytłumaczyć ?
   Czego mogłam się w sumie spodziewać. Nikt nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. W pokoju panował po prostu, jeden wielki 'burdel'.
-Trzeba było nasłać na nich policję !
-Ja pierdziele, coś jeszcze zabrali ?!
-Jeśli porysowali mi gitarę, to zajebie !
-Wal się gitarą, co jak mi pałeczki połamali ?!
-To se kupisz nowe !
-Zamknij się !
-A co z tekstami ?! Myślicie, że tak łatwo je wymyślić debile ?!
-Takie teksty, to ja wymyślam.. Dobra, nie wymyślam.. Fuck.
-Co jak mi nowe buty zabrali ?! Na pewno to zrobili ?! Stały na parapecie !
-Gdzie ty trzymasz buty idioto ?!
-Emm.. Przepraszam ? - próbowałam wtrącić się w tą, mądrą i interesującą konwersację.
-Przepraszam..
-Przepraszam !
-Piżamę mi porwali ! - wszyscy zwrócili na mnie uwagę.
  Zboczeńcy.
-Mogę w końcu się dowiedzieć, co się tu dzieje ?
-Dobrze, ale czy z tą piżamą to prawda ? - zapytał Andy.
  Popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
-Taa.. - podrapał się po głowie.
-Więc ? - kontynuowałam.
-Potem ci wszystko wytłumaczę - odezwał się Oliver.
-Nie. Teraz !
   Oliver nic nie odpowiedział. Wstał i zaciągnął Andy'iego w kąt, żeby pogadać z nim na osobności. W tym czasie, obok mnie usiadł Ashley. Po tych wszystkich sytuacjach, czułam się w jego towarzystwie, niezbyt komfortowo.
-Zaraz wszystko się wyjaśni i w końcu zaczniesz się zachowywać przy mnie normalnie - puścił do mnie oko.
 Co ? Jak normalnie ? Nie zachowuję się normalnie ?
 To wszystko zaczynało być coraz bardziej dziwne. W końcu podeszłam do Andy'iego i Oliver'a.
-Oliver ci wszystko teraz wytłumaczy.
-Chodź może na taras, dobrze ?
-Ale możemy wyjść ? - już to wszystko zaczęło mi się mieszać.
-Ochrona nas pilnuje, chodź - złapał mnie za rękę.
   Po chwili siedzieliśmy razem na tarasie.
-Tylko błagam cię ,nie bądź zła za to, co ci teraz powiem, dobrze ? - widać było, że bardzo się denerwował.
  Pokiwałam głową, ale strasznie bałam się tego, co zaraz mi powie.
 Wziął głęboki oddech.
-Wiele ostatnich sytuacji, nie działo się przypadkowo. Nie chcieliśmy ci mówić, żeby.. Żeby cię nie denerwować. Między czasie zmarli ci rodzice, to wszystko.. - westchnął.
    Patrzyłam mu głęboko w oczy.
-Wypadek w którym ty miałaś złamane żebra, a ja wszystko inne.. To nie był przez Juliet. Poprosiliśmy ją, żeby.. Dobra, może od początku. To było, jakoś niecały miesiąc temu. Okradli doszczętnie mój dom i wszystkie oszczędności. Nie miałem nic, wtedy byłem jeszcze z Juliet. Zgłosiłem to na policję, ale według nich - śledztwo nadal trwa. Nie miałem w ogóle pieniędzy, a jak ci wcześniej wspominałem wtedy jeszcze brałem.. Trzeba było coś wymyślić.. Znalazłem gościa, który powiedział, że mogę u niego kupować na kredyt. Wiesz.. 'Potem ci oddam'. W tym samym czasie Ashley, korzystał z jego innych usług.. Ale nie o to mi chodzi. Nie dziewczyny.. Też od niego kupował towar i inne gówna.
-Ash brał ? - wtrąciłam.
   Oliver nie zareagował na moje pytanie.
-Dowiedziałem się po pewnym czasie, że ten towar co od niego braliśmy, jest strasznym gównem. Jakieś.. No w każdym razie nie narkotyki. Stąd moja anoreksja. Razem z Ash'em postanowiliśmy mu wygarnąć, ale nie skończyło się to dobrze. Okazało się, że koleś ma znajomości. I teraz.. - ponownie wziął głęboki oddech.
-Wypadek, który spowodowała niby Juliet, spowodował ten koleś, widział mnie z tobą kilka razy.. To jego koledzy zaczepili cię wtedy w nocy.. I ta sytuacja z Ashley'em.. Był pod wpływem tego gówna wtedy, co cię całował.. Za każdym razem.. To on mnie wtedy okradł.. Ma coś do mnie, a teraz jeszcze do Ash'a i nas wszystkich.. To moja wina - zakrył twarz dłońmi.
   Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. To było takie dziwne. To nie Juliet spowodowała ten wypadek ? Andy tak udawał.. ?
-Andy wiedział o wszystkim ? - zapytałam w końcu.
-Nie do końca. Dopiero po pewnym czasie. Na początku myślał, że ten wypadek jest przez Juliet, tak samo jak sytuacja z Ash'em.. Dopiero potem to wszystko się wyjaśniło..
-A Juliet i Ash'em się na to wszystko zgodzili ?
-Juliet i tak miała wyjechać, a Ash chciał dla ciebie dobrze, więc nie chciał ci o tym wszystkim mówić..
-Ale dlaczego okradli chłopaków ?
-Ukradli tylko teksty Andy'iego.. Pewnie dlatego, że wtedy im wlał w nocy..
-To jest jakiś gang.. ? Czy co ?
-Najprawdopodobniej..
-I nie powiadomiliście policji ?
-Powiedział nam, że jak tylko kogoś na nich naślemy, to ciebie załatwi..
   Nadal to wszystko do mnie nie dotarło. Za dużo tajemnic, jak na jedną godzinę..
-Więc gdzie dzisiaj byłeś ?
-Spotkałem się z nim. Powiedział, że jak nie przyjadę, to coś ci zrobi..
-Co chciał ?
-Pieniądze.
-Miałeś ?
-Pożyczyłem od Andy'iego..
-Nie mogłeś od razu ?
-Wstydziłem się.
   Po chwili doszedł do nas Andy.
-Tak, jak ja się dowiedziałem, też nie mogło to do mnie dotrzeć - powiedział od razu.
-Jesteś zła ? - zapytał Oliver.
-Nie.. Po prostu przykro mi, że nic nie mówiłeś.. Ja bym ci pomogła..
-Wybaczysz mi ? - na taras przyszedł Ashley.
-No pewnie - podeszłam do niego i przytuliłam go delikatnie.
  Nie mógłbyś tego zrobić.
-To samo mu wtedy powiedziałem - uśmiechnął się Andy.
-Na ciebie też się nie gniewam - tym razem przytuliłam Oliver'a.
-No, a ja ?! - wtrącił się Andy.
  Podeszłam do niego i delikatnie go pocałowałam.
-Jutro przenosimy się do innego hotelu, pojedziemy na policję. Wszystko się wyjaśni.. Nie martwcie się - powiedział Andy.
-W końcu jesteśmy chyba przyjaciółmi, no nie ? - zapytał Ash.
-Oczywiście - odpowiedział Oliver.
   Pomimo, że wciąż nie mogłam tego wszystkiego zrozumieć, uśmiechnęłam się do nich. Tym razem miałam pewność, że zawsze mogę na nich liczyć. Nie są fałszywi. To jest dla mnie najważniejsze.
   Resztę nocy spędziliśmy, poszukując nowego hotelu.Między czasie chłopaki wraz z ochroną, poszli się spakować i poprzynosili wszystkie bagaże do naszego pokoju.
-Dzwonimy teraz na policję ? - zapytał Oliver.
-Pogadam z moim adwokatem.. Ja się tym wszystkim zajmę, a właściwie, on się wszystkim zajmie.
-Ten gang jest aż tak niebezpieczny ? - zapytałam.
  Andy popatrzył na mnie troskliwie.
Czy oni nadal coś przede mną ukrywają ?
-Dla nas już nie. A w szczególności, ty możesz czuć się bezpieczna - podszedł do mnie i delikatnie pocałował mnie w czoło.

^^^
Jeśli macie jakiekolwiek pytania, to zapraszam :