niedziela, 24 lutego 2013

Live to rise








-Dzisiaj śpicie tu, czy wracacie do domu ? - zapytał Ash, zauważając, że wszystko jest już w porządku.
-Wracamy może, nie ? - Andy spojrzał na mnie.
-Dobrze, mi jest obojętnie - odpowiedziałam.
-To wrócimy. Jutro będziemy tu o 12, ok ?
-Jasne. Ja dzisiaj chyba tu przenocuje. Trochę popracuję - powiedział Ash.
-Ty popracujesz ? Ta, yhym. Powodzenia !
-A, dziękuję - odpowiedział z uśmiechem Ashley.

 Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i weszliśmy do samochodu.
-Andy wiesz, może.. No może ty byś chciał sobie odpocząć ode mnie ? Albo nie wiem.. Może do mnie pojedziemy, czy coś ?
  Andy spojrzał na mnie jak na jakąś wariatkę.
-No co ?
-Jestem taką osobą, że jakbym miał ciebie, jak ty to ujęłaś 'dość', to bym ci powiedział. Chłopaki mogą to potwierdzić. Ale ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Serio. Nawet mam dla ciebie niespodziankę. Czekaj.. - Andy zaczął grzebać w swojej torbie.
-Ooo ! Są ! Proszę - podał mi jakiś bilet.
      Bring Me The Horizon

-Jedziemy na ich koncert ?! - zapytałam ze zdziwieniem.
-No.. Jeśli chcesz. 
-Pewnie ! 
-To świetnie ! Znam Oliver'a, więc sobie pogadamy - uśmiechnął się.
-Ale chłopaki też z nami będą.. Chyba ci to nie prze.. - dodał.
-Przeszkadza ? Skąd ! Będzie świetnie !
-Ale Ashley miał pracować..
-No co ? Miała być niespodzianka !
 Uśmiechnęliśmy się do siebie.

   Zadowoleni, jechaliśmy dalej w ciszy. Mieliśmy dość mało czasu.
O 19.00 musimy być w klubie. Mamy dwie godziny.

   Wysiedliśmy z samochodu i biegiem weszliśmy do domu. Nikt z nas nie miał ochoty na kąpiel w deszczu. Zamówiliśmy pizzę, by coś przekąsić przed szalonym wieczorem i zaczęliśmy się szykować.
 Czarna sukienka + biały kołnierzyk z ćwiekami + lekko związane w kitkę włosy z kilkoma 'zapomnianymi' kosmykami + nie do końca zawiązane, czarne glany =.. Hmm.. To oceni Andy.

-Nie no.. Śliczna !
-Podoba się ? - uśmiechnęłam się.
-Oczywiście - Andy dał mi buziaka w policzek.

  Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otworzę ! - krzyknęłam.
-Gotowi ?! - zapytał Ashley.
-No nie widzisz ?! Ślicznie ! - zagadał Jinxx.
-Haha, dziękuję. Wchodźcie !

 Usiedliśmy na kanapie.
-Andy jeszcze się szykuje - powiedziałam.
-No, nie ma się co dziwić. Musi się mocno postarać, by dobrze przy tobie wypaść - uśmiechnął się Jake.
 Uśmiechnęłam się.
-A tak w ogóle, to skąd ten pomysł na koncert ? - zapytałam.
-Znamy się z chłopakami z Bring Me The Horizon.. Są całkiem spoko i zaprosili nas - odpowiedział Christian.
-To miło.
-Fajnie będzie. Miejmy nadzieję, że nie będzie żadnych niespodzianek.
 Wszyscy wiedzieliśmy co Ashley miał na myśli.

W końcu Andy zszedł na dół. Wyglądał jakoś inaczej. Zaczęłam mu się przyglądać. Koszula ! Czarna, rock'owa koszula !
-Nie no.. Przystojniak z ciebie ! - krzyknął Ashley.
  Andy stanął przede mną.
-I jak ?
-Ślicznie wyglądasz - przytuliłam go.
-Jesteście pewni, że jedziemy na koncert ? - to pytanie kierował do nas Ash.
-A czemu niby nie ? - zapytał Andy.
-Szykujecie się jak na bal !
-Mając taką dziewczynę.. Trzeba !
 Mój partner złapał mnie za rękę i weszliśmy do samochodu.
Po 20 minutach byliśmy przed klubem.
Masa ludzi próbowała dostać się do klubu. Jedni byli pijani - nie weszli, drudzy się awanturowali - nie wchodzili. Z boku stałą tylko mała grupka dyskutujących ze sobą fanów. Jednej z dziewczyn z nimi dyskutujących, nigdy nie zapomnę. Bała się Danielle tak jak ja. Wtedy, w toalecie. Teraz śmiała się ze znajomymi. Nie sprawiała już wrażenia cichej, bojącej się dziewczyny.
-Andy !
-Black Veil Brides !
-Ashley !
-Jinxx !
-CC !
-Jake !
  Fani zaczęli atakować moich przyjaciół. Wśród nich była ona. Chłopaki zgodzili się na pare zdjęć i autografów. Ja w tym czasie stałam z boku. Nagle podbiegło do mnie kilka osób prosząc o autograf i zdjęcie.
-Chyba mnie z kimś pomyliliście.. - zaczęłam się bronić.
-Jak to ? Nie jesteś dziewczyną Andy'iego ? - zapytał jakiś chłopak.
-Jestem.. Ale..
-No właśnie !
  Zdziwiona popatrzyłam na Andy'iego. Uśmiechnął się od mnie.
Po skończonej 'sesji' podeszła do mnie moja 'znajoma'. Chyba mnie rozpoznała. Albo.. Albo chce zdjęcie.
-Czy ty jesteś teraz dziewczyną Andy'iego ? - uśmiechnęłam się.
-Tak..
-Pamiętasz mnie ?
-Oczywiście.
-Dałaś jakoś radę ? - zapytała.
-Z czym ?
-Z nałogiem.
 Widać, była uzależniona.
-Andy mi pomógł i jakoś dałam rade. Nie biorę. A ty ?
  Dziewczyna westchnęła.
-Alice -podała mi rękę.
-Taylor.
-Wiem - uśmiechnęła się.
-Nie boisz się chodzić na takie koncerty po tym wszystkim ? - zagadała.
-Z Andy'im ? Nigdy.
 
  W końcu wybiła 19.00.
-Chodź - Andy złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy ?
-No za kulisy oczywiście - uśmiechnął się.
-Chłopaki już tam są. Ja czekałem jak skończysz konwersację ze swoją koleżaneczką - dodał.
-Znam ją z tamtego klubu.. No wiesz, wtedy.
-Bierze ?
-Yhym.

 Podeszliśmy do drzwi.
ZAKAZ WSTĘPU
Popatrzyłam na Andy'iego.
-Nie dla nas - uśmiechnął się i weszliśmy do środka.
-Andy ! - ten głos znałam dobrze. 
-Oliver ! - chłopaki przywitali się tym swoim chłopięcym uściskiem. 
-To jest Taylor - Andy przysunął mnie do siebie.
-Oliver - uśmiechnął się.
-Wiem, wiem - zawstydziłam się.
-Słyszałem, że całkiem nieźle śpiewasz - zagadał.
-'Don't go', znasz ? - dodał.
-Jasne. 
-Dobrze, to zaśpiewasz z nami.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Lost in echo




-Andy.
-Jaki Andy.. ?
-No nie mów, że nie wiesz. Z kim siedziałaś codziennie przy torach ?
-Nie no nie mów, że to ty ! Co się z tobą działo przez tyle czasu ?!
-Miałem poważne problemy.. Spotkajmy się !
-To przyjedz do Nowego Jorku.
-Gdzie mam przyjechać ? To ty już nie mieszkasz.. ?
-Nie. Przeprowadziłam się, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy z kim teraz jestem ! - z uśmiechem popatrzyłam na Andy'iego.
  On jednak nie był aż tak szczęśliwy.
-Z kim ?
-Andy Biersack. Osoba, która spełnia marzenia. Najwspanialszy człowiek na świecie ! - Andy popatrzył na mnie z nie do wierzeniem.
-Jakim cudem ?!
-Wszystko ci opowiem, ale musisz tutaj przyjechać !
-Postaram się jakoś..  Wieczorem jeszcze zadzwonię i dam ci znać.
-Spoko. To pa ! Wielkie dzięki że się odezwałeś !
-Do usłyszenia !
  Schowałam telefon do kieszeni. Usiadłam z powrotem obok Andy'iego.
-Kto to był ? - zapytał, zapalając papierosa.
-Andy, no wiesz.. Ten z ławeczki.
-Co chciał ? - Andy przestał być miły.
-Pogadać i się spotkać.. Ale.. Co się stało ?
-No wiesz, coś z tym kolesiem jest nie tak.
-Czemu tak sądzisz ?
-No kto normalny znika na jakiś czas, a potem jakby nigdy nic dzwoni i chce się spotkać. Może był w pierdlu ?
-Andy.. Daj spokój..
-Najpierw był Oliver, a teraz jakiś następny palant.
-Co ?
-Myślisz, że Oliver tak po prostu się od ciebie odwrócił ? Umawia się z Juliet. Nie mniej w tamtych wydarzeniach było jego winy od Juliet. Myślisz, że to był twój najlepszy przyjaciel ? Myślisz, że przyprowadziłby cię do studia, gdybym nie kazał Juliet, dać mu biletów ?! Myślisz, ze wszyscy ludzie tutaj są w porządku ?! Po prostu dobrze umieją udawać. Ja kazałem Oliver'owi się odczepić ! Nie widziałaś tego ?! Czemu Oliver miał cię w dupie ?! Czemu ten cały pojebany Andy miał cię w dupie przez tyle czasu ?! To są prawdziwi przyjaciele ?! Ty już być najchętniej popędziła od razu to tego całego Andy'iego ! Rzuciła się w ramiona Oliver'owi ! Ale tak nie jest. Ludzie są jacy są, a ja chce cię po prostu obronić ! Chcę żebyś byłą bezpieczna, ale ty tego nie widzisz ! - zdenerwowany Andy wszedł do studia.

   Ja siedziałam i wpatrywałam się w trawę. Po chwili spadła jedna kropla, potem druga..
 Nagle ktoś koło mnie usiadł. Zobaczyłam tylko 'kowbojskie' buty. To wyjaśniało wszystko. Ashley.
-Wszystko gra ? - zapytał.
-Andy jest nieźle wkurzony.. - dodał.
-Wiem..
-O co poszło ?
-Tak dokładnie to sama nie wiem..
-A co to za Andy ?
-Hmm ? Jaki Andy ?
-No wiesz, Biersack chodzi po studiu i pod nosem mamrocze 'pojebany Andy', a wątpię, by mówił o sobie..
 -Mój przyjaciel i.. W pewnym sensie, były chłopak..
-No i zagadka rozwiązana !
-Co ? - zapytałam.
-Biersack jest zazdrosny !
-Ale tutaj chodzi o coś jeszcze.. To on kazał Oliver'owi się ode mnie odwrócić..
-Wiem - szybko odpowiedział.
-Skąd ?
-Yyy.. No jesteśmy przyjaciółmi.. Wszyscy wiedzą.. Wszystko sobie mówimy.. - uśmiechnął się.
-A Oliver serio jest z Juliet ?
-No debil, co nie ?
-A ja mu ufałam..
-Zdarza się.. Teraz masz nas - uśmiechnął się i zwinnym ruchem, poprawił kapelusz.
-No tak, ale.. No wiesz.. Tak nagle dowiedzieć się, że wszyscy którym ufałeś są fałszywi to.. To tak trochę..
-Boli - dokończył.
-No właśnie.. Czyli mam się nie umawiać z Andy'im ?
-Na razie ja bym ci radził, żeby lepiej nie. Zresztą w sumie to trochę dziwne, że tak długo się nie odzywał i nagle chce się spotkać, nie ?
-No może..
-On się po prostu martwi. Jeśli mam być z tobą szczery, to on po prostu w końcu zakochał się we właściwej osobie i martwi się o ciebie. Bardzo. On dużo przeszedł. Po prostu bardzo cię kocha - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Idź do niego - dodał.
-Dawaj !
-Dziękuję bardzo - przytuliłam go.

   Po chwili szybko wstałam i pobiegłam do studia. Na kanapie siedział zamyślony Andy. Usiadłam obok niego. Nie zwrócił na to uwagi.
  Westchnęłam wymuszając na nim jakieś słowo. Zero reakcji. Przysunęłam się - zero reakcji. Ale w sumie nie odsunął się. Ufff... .
-Przepraszam..
-Za co ? - w końcu się odezwał.
-No wiesz..
-Nie nie wiem.
-To ja przepraszam - dodał.
-Nie masz za co..
-Mam. Może za bardzo się wtrącam w twoje życie.
-Ty się wtrącasz ? Ja chcę.. Chcę żebyś się wtrącał - uśmiechnęłam się.
  Po chwili Andy złapał mnie za rękę i pocałował.





  *Przepraszam za dość krótki rozdział, ale nie było mnie w domu i pisałam go na szybko. Obiecuję, że następny będzie dłuższy ^^*

piątek, 8 lutego 2013

Ogłoszenia Duszpasterskie II


1. Jutro wyjeżdżam w góry, więc niestety do przyszłej niedzieli nie będzie żadnego nowego posta.. Postaram się jak najszybciej dodać :
2. Zapraszam na stronkę, którą prowadzę razem z jeszcze 2 wiernymi fankami :)) :       

http://www.facebook.com/AndyBiersackPoland?ref=hl

It never ends








-Cześć - przywitałam się.
-Cześć ! - Oliver wstał i dał mi buziaka w policzek.
-Siadaj ! - dodał. 
Stolik mieliśmy przy oknie. Andy nie zdążył jeszcze wyjechać. Przyglądał się nam. 
-To co tam słychać ? - chciałam jakoś zagadać.
-No jakoś leci.. Bez ciebie to nudno. Tobie życie się rozkręca, a u mnie to codzienność. Wstać rano, iść do szkoły, wrócić i iść spać.. A u ciebie ?
-U mnie chyba lepiej być nie mogło - pochwaliłam się.
-Zazdroszczę..
-Dzień dobry, czy mogę coś podać ? - rozmowę przerwał nam kelner.
-Ja poproszę whiskey - odpowiedział Oliver.
-A ja poproszę herbatkę..
-Dobrze - uśmiechnął się kelner i po chwili odszedł.
 Nastała niezręczna cisza. 
-Chciałbym żebyś wróciła do domu.. Żebyśmy znowu mogli się przyjaźnić..
-Ale nic nam nie szkodzi na drodze..
-Andy.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Andy nie zniszczy przecież naszej przyjaźni - uśmiechnęłam się.
-Ale i tak, mieszkasz teraz z nim. Zaraz pojedziesz zapewne w trasę koncertową z nimi i tak dalej.. Z tego już nic nie będzie..
-Ale czemu tak uważasz ?! Co się stało, bo nie rozumiem..
-Wtedy co podjechaliśmy do mnie pod dom, Andy chciał mi już wygarnąć.. On ma coś do mnie, a widzę, że teraz nie ma takiej opcji, żebyśmy sami się spotykali !
-No jak nie ? Jestem tutaj sama. Oliver.. Czy mogę wiedzieć o co ci chodzi ?!
-O to, że nie możemy się już więcej spotykać ! Nigdy ! - Oliver wstał i z hukiem wyszedł z kawiarni.
Wybiegłam za nim.
-Ale czemu ? - zapytałam ze łzami w oczach.
Oliver nie wiedział co powiedzieć.
-Bo nie ! - odszedł.
Łzy zaczęły mi lecieć, jak z kranu. Po chwili poszłam do parku. Usiadłam na drewnianej ławeczce pod drzewem.
Wyciągnęłam telefon. Kontakty > Andy.
-Słucham ? - usłyszałam jego głos.
-Andy, możesz po mnie przyjechać ? - próbowałam nie wybuchnąć płaczem.
-Tak szybko ? Jasne.. Gdzie jesteś ?
-W parku..
-Dobra, zaraz jestem.
Odłożyłam telefon i zaczęłam płakać.
Utrata przyjaciele była dla mnie czymś.. Całkowicie nowym uczuciem.. Ale może to dlatego, że nigdy nie miałam PRAWDZIWEGO przyjaciela, takiego jak właśnie Oliver. Tak, Oliver z tatuażami, którego poznanie całkowicie odmieniło moje życie. W końcu dzięki niemu poznałam Andy'iego i resztę Black Veil Brides..
Zaczęłam zastanawiać się o co mogło mu chodzić. Przecież nic nie zrobiłam .Nic. Zupełnie nic..
-Co się stało ? - koło mnie stanął Andy.
Rzuciłam mu się na szyję.
Usiedliśmy na ławce.
-Co się stało ? - powtórzył.
-Oliver.. Powiedział, że nie możemy się już więcej spotykać i odszedł. Zostawił mnie.. - łzy znowu zaczęły lecieć po moich policzkach.
Ta informacja nie zdziwiła zbytnio Andy'iego. Przyglądał się w drzewo rosnące na przeciwko ławki.
-Ale czemu ? - zapytał w końcu.
-Nie wiem właśnie.. Co ja takiego zrobiłam ?! Czemu on ... ? - wybuchnęłam płaczem.
Andy mnie przytulił.
-Masz nas - powiedział łapiąc mnie za rękę.
Lekko się uśmiechnęłam. Po chwili byliśmy już w samochodzie. Po chwili dostałam sms'a od nieznanego numeru. 'Tęsknię.'
-Od kogo ? - zapytał Andy.
-Od nieznanego, ale to zapewne Oliver. Napisał : tęsknię.
-Jak on w ogóle ma czelność się odzywać ?! Ja sobie z nim pogadam..
-Nie trzeba. Nie chcę.. Nie potrzebuję już go. Nie będzie mi robił łaski..
-No w sumie racja..
Po chwili byliśmy już w studiu. Weszliśmy. Przywitałam się ze wszystkimi. Oczywiście nie obyło się bez pytań typu : Co się stało ? . W sumie to nic mi to nie przeszkadzało. Wszystkim opowiedziałam o moim 'przyjacielu' Oliver'ze. Nikt nie był zbyt zdziwiony tą wiadomością. Każdy powiedział coś w stylu : Masz nas. , Nie przejmuj się nim. , Zasługujesz na lepszych przyjaciół..

  Nadszedł wieczór. Ja nadal nie mogłam pogodzić się z utratą tak bliskiej dla mnie osoby. Zjedliśmy kolację. Dzisiaj każdy z nas postanowił pojechać do domu i trochę odpocząć. Umówiliśmy się, że jutro każdy po śniadaniu przyjedzie do studia i znowu spędzimy tu noc. Mi to jak najbardziej odpowiadało. Pożegnałam się z każdym, dając buziaka w policzek i pojechałam z Andy'im do jego willi. Dom w rzeczywistości nie był olbrzymi, ale tak się wydawało. Był to dwupiętrowy, niezwykle przytulnie, orginalnie i nowocześnie urządzony dom z pięknym ogródkiem z basenem i mini studiem. Na powitanie przybiegły do nas koty. Andy nakarmił je, a ja w tym czasie poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Zeszłam na dół.
Andy, także już przebrany, czekał na mnie w sypialni. Obydwoje byliśmy bardzo zmęczeni. Daliśmy sobie 'po buziaku' i poszliśmy do swoich sypialni.

     'Obudziłam się. Było dziwnie ciemno. Pobiegłam do sypialni Andy'iego. Pusto. Jeden wielki bałagan. Zeszłam na dół. Porozbijane okna. Wszędzie pełno szkła i znowu jeden wielki bałagan.
-Andy ! Andy !
Echo rozniosło się po całym domu. Weszłam na górę pod. Wskoczyłam pod kołdrę i nie wiedziałam co robić. Po chwili usłyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju. Byłam pewna, że to Andy. Odkryłam kołdrę. W tym momencie do mojego pokoju 'wskoczył' Oliver. Ale nie był to ten Oliver. To był Oliver cały we krwi. To był Oliver z nożem w ręku. Chciałam zacząć krzyczeć, ale nie mogłam. Zbliżał się..'

Szybko wyskoczyłam w łóżka.
Boże co to był za sen.
Spojrzałam na zegarek 2.45. Bałam się wejść z powrotem do łóżka. Poszłam do łazienki. Przemyłam twarz.
-Wszystko w porządku ? - zapytał zaspany Andy.
-Tak.. Tak.. To znaczy nie.. 
-Co się stało ? - zapytał pocierając oczy.
-Miałam po prostu straszny sen.. Zdarza mi się to.. Ostatnio coraz częściej.
-To znaczy ? Co ci się śniło ?
-Ty i Oliver..
-Rozumiem.. To chodź na chwilkę do mnie.
Poszliśmy do sypialni Andy'iego. Usiadłam na łóżku, a on obok mnie.
-Połóż się tutaj - powiedział.
-Nie no co ty.. Nie będę ci prze..
-Taylor. Też nie miałem zbyt przyjemnego snu. Połóż się tutaj. Jak będziemy razem to.. To będzie bezpieczniej - uśmiechnął się i po chwili 'wskoczył' w pościel.
Położyłam się koło niego. Nie chciałam znowu wracać do tych snów. Ale zastanawiałam się nad jednym.. Czemu to zawsze Oliver był zły.. ?
-Już tak nie rozmyślaj o tych snach.. To w niczym ci nie pomoże.. - powiedział Andy wtapiając się w pościel.
Znał mnie na wylot.

    W końcu ranek. Mocno się przeciągnęłam. Andy jeszcze smacznie spał. Spojrzałam na zegarek. 12:01.
-Andy stawaj ! - powiedziałam jeszcze zaspanym głosem, szarpiąc za ramię Andy'iego.
-Co.. ? Która jest ... ?
-Po 12.. - szybko odpowiedziałam i poszłam na dół zrobić śniadanie.
Ser + chleb + pomidor = szybkie śniadanie.
Poszłam do łazienki, żeby się z lekka ogarnąć i przebrać. Poszłam zrobić gorącą herbatkę i obudziłam Andy'iego.
Zaspany, półprzytomny, Andy wlekł się za mną do kuchni.
-O jak miło.. - uśmiechnął się.
  Usiedliśmy do stołu. Szybko 'wciągnęliśmy' śniadanie i wsiedliśmy do samochodu. Kierunek - studio.

-Śpiochy ! - przywitał nas Ashley.
Andy popatrzył się na mnie z uśmiechem.
-Długa noc.. - tylko mi wiedzieliśmy o co chodzi.
Dzisiaj nagrywali 'Resurrect The Sun'. Ja siedziałam sobie na kanapie i się im przyglądałam. Mówiąc 'przyglądanie' miałam na myśli analizowanie snu i wczorajszego dnia. Nadal to wszystko mi się nie układało.
  Teraz nagrywali perkusyjne cuda Cristian'a. Andy usiadł obok mnie.
-Chyba nie przejmujesz się nadal Oliver'em, co ?
Westchnęłam.
-Ej no, bo się pogniewam ! Nie można tak się przejmować osobą, która..
-Która ?
-No.. Chodzi mi o to, że nie możesz się przejmować Oliver'em, który ma jakieś fochy i sprawia ci przez to wszystko przykrość ! Ja też miałem powody do wielkiego smutku ! Straciłem przyjaciela i wiem jak to jest..
-Ale on zapewne ciebie nie skrzywdził..
-No nie.. - Andy bardzo się zasmucił.
-Tylko, że jego już nie ma, więc nie da się tego naprawić..
Spojrzałam na Andy'iego. Wzrokiem śledził ruchy Cristian'a.
-Przepraszam..
-Za co ? Nie masz powodu - Andy mnie przytulił.

  Po nagrywaniu poszliśmy na nasze schody. To było moje ulubione miejsce na świecie.
-Uwielbiam tu być - uśmiechnęłam się.
-Ja też. Razem z tobą..
  Andy złapał mnie za rękę i pocałował.
-A to także uwielbiasz ? - zaczął się śmiać.
-Oczywiście ! - mi też przyszedł radosny humor.
 Nagle zadzwonił mi telefon. Numer - nieznany.
Popatrzyłam na Andy'iego.
-Odbierz, a jak to Oliver to.. Oddaj mi telefon.

-Słucham ?
-Taylor ?
-Tak..
-Taylor nawet nie wiesz, jak się stęskniłem !
-Ale przepraszam.. Z kim rozmawiam ?
-No co ty. ? Nie poznajesz mnie ?
-Przepraszam, ale.. nie.
-To ja..

niedziela, 3 lutego 2013

Burn it down

  




Andy po chwili zapalił papierosa.
-Znowu mnie głowa boli.. - zaczęłam narzekać.
-Przynieść ci coś ?
-Danielle mówiła, że tylko tamte pomogą..
-Ty jej wierzysz ? Też cię w to wplątała. 
-Ale ona miała w sobie coś takiego, że jej uwierzyłam.. Proszę cię. No weź, Andy.. 
-Nie.
-Andy..
-Nie.
-Andy.. no weź - zaśmiałam się.
-No nie.. - uśmiechnął się.
-Nie no teraz na serio, bo zaraz w twoim pięknym ogródku będzie tabliczka z napisem 'RIP'. Chcesz tego ?
-Nie.. - znowu ten jego piękny uśmiech.
-Ty sobie papierosa zapaliłeś tak od siebie, a mi zaraz głowa wybuchnie i pomóc to mi już nie chcesz..
 W sumie to nic nie stało na przeszkodzie, żeby spróbować zwalczyć ból zwykłym lekiem, ale wolałam tym. Tego dnia, co pierwszy raz spróbowałam, czułam się tak.. Tak.. Dobrze.
-Nie ma mowy.
-Andy ! Proszę !
-Nie mam tego przy sobie..
-Andy.. - wyrwałam mu papierosa i paczkę.
-Ej no ! - znowu się tak słodko uśmiechnął.
-Co ? Nie mam tego przy sobie.. - odwzajemniłam uśmiech.
-Myślisz, że to jest mniej szkodliwe od tamtego ?
-A weź sobie. Mam więcej..
-Andy ! No weź ! - zaczęłam się śmiać.
-No chłopaki i dziewczyny, co porabiacie ? - zapytał Ashley.
-Zabrała mi papierosa - Andy udawał, że ma focha.
-No wiesz.. - Ashley stanął obok mnie.
Popatrzyli się na siebie. Przytaknęli i ruszyli w moją stronę. Zerwałam się, jak nigdy. Zaczęliśmy bawić się w 'berka'. Nagle wpadłam na Cristiana. Obydwoje ze śmiechem przewróciliśmy się na siebie. Potem dołączyli do nas Ash i Andy. Wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili podszedł do nas John.
-Co.. Co wy robicie ?! - zaczął się śmiać.
-Bawimy się - odpowiedział Andy, wstając i otrzepując się z trawy.
-Zmieńcie dilerów - odpowiedział ze śmiechem.
-Spoko - powiedział Ash.
  Po chwili poszliśmy nad mały stawik w ogrodzie. Dołączyli do nas Jake i Jinxx. Usiedliśmy dookoła wody. Nastała cisza.
Nagle Ash wybuchnął śmiechem, a ja razem z nim. Potem dołączyła do nas reszta.
-Widzę, że dzisiaj nie damy rady niczego przedyskutować - zaśmiał się John.
-Chodźcie do domu ! - zarządził Jinxx.
Wszyscy wstali i zmierzali w kierunku wejścia do domu.
-Często wieczorem tutaj siadamy i dyskutujemy nad piosenkami i w ogóle.. - powiedział do mnie Andy.
-Serio ? No przepraszam, że dzisiaj wam przeszkodziłam..
-Razem z Ash'em.. - uśmiechnął się Andy.
-Wcale nam nie przeszkodziliście. Poprawiacie wszystkim humor - uśmiechnął się John.
-Zgadza się. Od lat nie bawiłem się w berka ! - dodał Andy.
-Wprowadziłaś do nas wspaniały nastrój.. - do rozmowy dołączył się Jinxx.
-Jejku, dziękuję ! - zawstydziłam się.
Weszliśmy do domu.Wszyscy 'rozłożyli się' na kanapie.
-To co robimy ? Oglądamy jakiś film, czy idziemy spać ? - zapytał Andy.
-Ja myślę, że po takim dniu, każdy jest zmęczony - powiedział Ashley.
-No w sumie racja..
Każdy po kolei skorzystał z łazienki. Potem poszliśmy spać. Pokój dzieliłam z Andy'im i Ashley'em. Pokoi dla każdego z osobna nie starczyło.
Pogasiliśmy światła i poszliśmy spać.
Po niedługim czasie, obudziłam się z wielkim bólem głowy. Po cichu zeszłam na dół. Znalazłam jakieś tabletki, które tylko pogorszyły ból. Znowu weszłam na górę. Zajrzałam do szafki Andy'iego - nie ma. Torba - nie ma. Wtedy przypomniało mi się, że chował je do kieszeni od spodni. Było małe prawdopodobieństwo, że wciąż tam są, ale jednak. Jest ! Poszłam do kuchni i szybko popiłam tabletkę.
-Taylor ! - ze strachu upuściłam szklankę.
-Wszystko gra ? - zapytał Andy.
Zaczęłam zbierać odłamki. Nie obyło się, bez krwi.
-Taylor, zostaw ! Zobacz co sobie zrobiłaś ! - Andy wziął mnie za drugą rękę i zaprowadził do łazienki.
Obmył rękę i zabandażował. Potem poszliśmy do salonu.
W tym samym momencie tabletki zaczęły działać, ale teraz byłam świadoma tego co robię. Położyłam się na kanapie.
-Wszystko już w porządku ? - zapytał siadając obok mnie.
-Tak, przepraszam..
-Taylor, prosiłem cię..
-Ale już mi lepiej..
-Oddaj to..
Położyłam tabletki na stole.
Wstałam i usiadłam obok niego.
-Przepraszam..
Andy przytulił mnie.
-Chodźmy na schody.
Wziął mnie za rękę.
Usiedliśmy na zimnych schodkach. I każdy z nas zamyślił się. O czym myślał Andy ? Nie mam pojęcia, ale było widać, że o czymś miłym. O czym rozmyślałam ja ? O tym, że nigdy nie chcę, żeby cokolwiek się już zmieniło.
 Jednak warto mieć jakieś marzenia. Szczególnie takie, które są wręcz niemożliwe do spełnienia. Bo jeśli naprawdę ci zależy to zrobisz wszystko. Nie można całymi dnami siedzieć w domu i rozmyślać : ' Co by było gdyby.. ?' Każdy przechodzi przez taki okres, że ma już dosyć codzienności. Tego, że każdy dzień wygląda tak samo. Wtedy trzeba zacząć działać. Robić małe kroczki. Być bardziej otwartym na nowe znajomości, zmienić coś.
-Przyjemnie tu.. - powiedział w końcu Andy.
-Mogę tutaj siedzieć całą noc..
-Żaden problem - uśmiechnął się.
-Spoko.. Ale trochę tu zimno..
-Ta.. Chodźmy lepiej spać.
Zmarznięci szybko weszliśmy na górę, wskoczyliśmy pod ciepłe kołderki i usnęliśmy.
-No wstawajcie ! Ile można spać ?! 12 dochodzi ! - do naszego pokoju wszedł John.
-Już 12 ? - zdziwił się zaspany Andy.
Wstaliśmy. Każdy poszedł się ogarnąć do łazienki. Szybko poszło. Równo o 12 usiedliśmy do 'śniadania'.
-To co dzisiaj robimy ? - zapytał Ashley.
-Dzisiaj zrobimy sobie wolne. Pasuje ? - zapytał John.
-Jasne !
-To jakie plany ? - dodał po chwili.
-Nie mamy planów. Samo się ułoży - uśmiechnął się Andy.
-Dzisiaj jest totalny luzzzzzzz - dodał Ashley.
Po śniadaniu każdy robił to, na co ma ochotę. Ashley i CC poszli oglądać jaki film. Jake i Jinxx siedzieli przed laptopem, a ja, Andy i John, nie mieliśmy żadnych pomysłów.
-Dawno nie mieliśmy całego wolnego dnia.. Co ja mam niby robić ?! - zapytał Andy siadając na kanapie.
-Ciiiii ! Oglądamy ! - wtrącił się Ash.
-W sumie to ja też nie mam pomysłu.. Dobra ludzie ! Koniec lenistwa ! - zarządził John.
-Ej no !
-Piosenki same się nie nagrają !
Wszyscy poszli do studia.
-To co dzisiaj ? - zapytał CC.
-Dzisiaj jedziemy z 'Nobody's hero' - odpowiedział John.
Nagle zadzwonił mi telefon.
-Przepraszam.. Zaraz przyjdę.. - wyszłam na dwór i usiadłam na 'naszych' schodach.
-Słucham ?
-Siema, tu Oliver.
-Oooo cześć !
-Masz dzisiaj czas ?
-Tak, a o co chodzi ?
-Nie chciałabyś się może spotkać, ale tak sam na sam, bez Andy'iego..
-Jeśli mi pozwoli.. - uśmiechnęłam się.
-Pozwoli, pozwoli.. A gdzie jesteś ?
-W studiu chłopaków.
-Ulala.. Rozkręcasz się..
-Tak, zgadza się.
-To przyjechać po ciebie, czy jak ?
-Może spotkajmy się w tej kawiarni naprzeciwko parku ?
-Tej na rogu ?
-Yhym.
-Dobra, spoko. To..
-To za dwadzieścia minut.
-Dobra, do zobaczenia !
-Na razie !
Wróciłam do chłopaków.
-Pozwolicie, że na chwilkę gdzieś wyjdę ? - uśmiechnęłam się.
-Spoko - odpowiedział mi John.
-A dokąd ? - zapytał Andy.
-Idę do tej kawiarni na przeciwko parku.. Tam na rogu..
-Sama ?
-Nie z Oliver'em..
-Andy.. - wtrącił się John.
-Z Oliver'em ? Aha.. - kontynuował Andy.
-Tak, ale wy sobie nie przeszkadzajcie. Maksymalnie za 2 godziny będę.
-Zawiozę cię - zerwał się Andy.
-Chodź - złapał mnie za rękę.
-To na razie !
-Na razie !
Wsiedliśmy do samochodu.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł - powiedział Andy.
-Andy, Oliver jest moim kumplem. Ufam mu..
-A co jak będzie tam Juliet ? Czy ci jej znajomi ? Pogorszyły ci się kontakty z Oliver'em i nie wiesz, w jakim towarzystwie się obraca... Ja się po prostu o ciebie martwię. Chciałbym żebyś zawsze była koło mnie..
Uśmiechnęłam się.
-Też cię kocham - odparłam.
-I też bym chciała być zawsze obok ciebie.. Chwilkę z nim pogadam i wrócę..
-Przyjadę po ciebie.
-Dobrze.. Będzie mi miło.
-Jedziemy ?
-Tak.
Ruszyliśmy. Po 10 minutach byliśmy na miejscu.
-To.. Przyjedz za godzinkę.. - powiedziałam.
-Dobrze. Trzymaj się. Będę tęsknił.. - powiedział z uśmiechem.
Dałam mu buziaka w policzek i poszłam do kawiarni. Oliver już czekał. Na szczęście, był sam.




sobota, 2 lutego 2013

Castle of glass

 






 W końcu dotarliśmy do celu. Byłam strasznie tym wszystkim zmęczona.
Andy poszedł się odświeżyć w łazience, a ja w tym czasie usiadłam na łóżku. Zapatrzyłam się w okno, okno Andy'iego. Tak, to w które wpatrywał się wtedy. Było tam drzewo. Zwykłe zielone, piękne drzewo. A może jednak niezwykłe ?
Wpatrując się w nie, ujrzałam siebie. Siebie na ławeczce, z Andy'im. Tak, tamtym Andy'im. To się z nim stało.. ? Czemu mnie zostawił ? Gdyby teraz wiedział co się ze mną dzieje.. Byłby dumny.
 Wyciągnęłam telefon. Kontakty > Mama . Sygnał, sygnał.. I poczta głosowa. Kontakty > Tata . Sygnał, sygnał.. I poczta głosowa.
-Co tak siedzisz ? - zapytał Andy.
Usiadł obok mnie i pocierał swoje włosy ręcznikiem.
-Tak sobie.. Opowiadałam ci o moim dawnym przyjacielu Andy'im ? - zagadałam, cały czas wpatrując się w drzewo.
-Nie. A co tam się z nim działo ?
-Był wyjątkowy. Wzorował się na tobie. Był waszym fanem. Codziennie chodziliśmy na naszą ławeczkę, koło torów.. Chodziliśmy do naszego 'klubu'.. Ale on zniknął.. Tak nagle. Nic nie powiedział...
-Tajemniczy gościu..
-Nawet nie wiesz jak..
Andy uśmiechnął się.
-Wiesz, jeśli chce ci się to możemy dzisiaj jechać kontynuować nagrywanie naszej nowej płyty.. Dzisiaj miałem sobie odpuścić, ale skoro.. No jeśli być chciała oczywiście..
-Dobra, spoko. Chętnie ! - popatrzyłam na Andy'iego z uśmiechem.
-Idę no łazienki - oznajmiłam i dałam mu buziaka w policzek.
-Dziękuję..

  Stanęłam przed lustrem. Lekkie wory pod oczami, trzeba związać włosy.
-Ała !
I bum w róg od wanny.
-Taylor, wszystko gra ? - zapytał stojący za drzwiami Andy.
-Wejdź..
Drzwi się otworzyły.
-Co się stało ?!
-Uderzyłam się w głowę. Boli bardzo..
-Ale jak to się stało ? - Andy kucną obok mnie.
-Zakręciło mi się w głowie.. To przez te..
-Pokaż.. - podał mi rękę.
Wziął moje włosy w kucyk.
-Będzie ok..
Odwróciłam się.
-Może pocałować ? Szybciej się zagoi - zażartował.
Uśmiechnęłam się i.. I pocałował. Tak, pierwszy raz pocałował. A ja, pierwszy raz od pary dni, czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że mam tą jedną osobę, tą jedyną.
-To jak ? Pocałować ? - zapytał znowu z uśmiechem.
-Już nie trzeba. Właśnie się zagoiło - uśmiechnęłam się.
-No jak wolisz. To na pewno chcesz jechać do studia ?
-Tak, chodźmy.
-To ja dam znać chłopakom, że będziemy.
-To ja już wyjdę.
-Dobra, to czekaj na mnie.

Zeszłam na dół. Założyłam buty i stanęłam przed samochodem. Odwróciłam się. 'Ruda'. Gorzej już być nie mogło. Zaczęłam iść z powrotem do domu.
-E ! Nie uciekaj ! Czekaj ! Ja muszę ci coś powiedzieć ! - podbiegła do mnie.
-Słuchaj, ja.. My byłyśmy wtedy naćpane, ja nie powinnam ci tego dawać.. Boże, przepraszam, to były za silne dla nas. Jestem Danielle. Słuchaj, nic ci się jeszcze nie stało ?
-To znaczy przewróciłam się już i..
-Taylor, racja ?
-Tak.
-Miło mi. Słuchaj, ja cię nie chcę do niczego namawiać, ale w razie czego weź to.
-Nie chcę tego znowu !
-Taylor spokojnie. Weźmiesz, kiedy będziesz potrzebowała. Jak będzie ci nie dobrze, czy będzie kręciło ci się w głowie to weź to. To są o wiele słabsze narkotyki.
-Yhym jasne.. Ja sobie wezmę tabletkę..
-Jak wolisz, ale ja przepraszam cię strasznie. Trzymaj się ! A.. I tu jest mój numer w razie czego - Danielle podała mi wizytówkę.
-Dzięki. Na razie !
  Wydawała się nawet spoko. Widać, że żałuje..
Schowałam 'prezent' do kieszeni. Nie chciałam niepokoić Andy'iego. I tak, już na pewno ma mnie dość. Było mi, aż głupio przez to wszystko.
-Już jestem ! - weszliśmy do samochodu.
-Andy.. Słuchaj.. Bo.. Ja.. No ten.. Ja.. hm.. Ja chciałam cię za wszystko przeprosić. Ty jesteś taki wspaniały, a marnujesz się ze mną. Zasługujesz na kogoś lepszego.. - popłakałam się.
-Taylor.. Nie mów tak ! Ja.. Ja cię kocham ! Więc nie mów tak.. Sprawiasz mi przez to przykrość.. Kocham cię.. - uśmiechnął się i przytulił mnie.
-I oddaj to co masz w kieszeni..
-Ale ja..
-Wszystko widziałem.. Znajdziemy coś lepszego niż to.. Mogę ?
Oddałam. Poczułam taką ulgę. Nie chciałam niczego przed nim ukrywać.
-Też cię kocham.. - popatrzyłam mu głęboko w oczy.
-Nie możemy mieć przed sobą tajemnic. Mów mi wszystko, słyszysz ? Ja wszystko zrozumiem. A zaufanie jest podstawą związku. Dobrego i trwałego.
Związku ? To było.. Niezwykłe. Spełniły się moje najskrytsze marzenia.
  Gdyby miesiąc temu ktoś mi powiedział, że moim chłopakiem będzie Andy Biersack, że spróbuję narkotyków, że będę mieszkać zupełnie sama i po prostu, że moje życie będzie wyglądać tak, powiedziałabym mu, że jest psychiczny. Tak moje życie wyglądało codziennie wieczorem przed snem, ale nigdy bym nie przypuszczała, że marzenia na prawdę się spełniają.
  Jedna kropelka spadła na moje spodnie.
-Coś nie tak ?
-Jest aż za dobrze. Marzenia się spełniają.. - uśmiechnęłam się.
-Z tym się zgodzę. Jedziemy ?
-Jasne.
  Po godzinie byliśmy na miejscu. Piękny parterowy domek z wielkim ogrodem.
-To tu wszystko się dzieje. Nasz drugi dom - uśmiechnął się Andy.
-Łał.. Jest piękny !
  Wysiedliśmy z samochodu. Andy złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka.
-Siema ! - krzyknął.
-No witajcie, witajcie ! Już wszystko gra ? - zapytał Jinxx.
-Tak, już wszystko gra - odpowiedziałam z uśmiechem.
-To dobrze. Chodźcie do studia - powiedział Ashley.
  Weszliśmy za nim do dużego pokoju. Połowa znajdowała się za szybą, duże sprzętów, kanapa i bałagan, czyli prawdziwe studio nagraniowe.
W środku czekał na nas John Feldmann.
-Siema ! - przywitał się Andy.
-To jest Taylor Evans - dodał.
-Witam, John Feldmann.
-Taylor, miło mi.
Wymieniliśmy się uśmiechem.
-To jest ta twoja dziewczyna, tak ? - John szturchnął Andy'iego w ramię.
Zaśmiał się.
Po chwili pojawiła się reszta zespołu.
-Witajcie !
-Siema !
-No cześć!
Każdy usiadł 'na swoim miejscu'.
-Więc tak. Piosenki 'Lost it all' i 'In the end', ujrzały już światło dzienne, ale nie możemy pokazywać już nowych piosenek. Premiera będzie, jest zaplanowana i wtedy się ukarzą wszystkie piosenki.
-Ale musimy nagrać od nowa 'Lost it all' - wtrącił się Andy.
-Czemu ?
-Juliet ! Nie chcę mieć z nią nic wspólnego ! - rozzłościł się Andy.
-Ale..
-Nie przeszkadzam wam ? - w drzwiach stanęła Juliet.
-Co on tu kur*a robi ? - Andy wstał z miejsca.
-Dzisiaj byliśmy umówieni na nagrywanie - odpowiedział John.
Andy podszedł do Juliet z taką nienawiścią, że myślałam, że zaraz zaczną się bić, jednak po chwili Ash odsunął ich od siebie.
-Nie nagrywamy z tobą - odpowiedział John.
Widocznie wiedział już co się dzieje.
Andy usiadł obok mnie.
-Hmm.. Szkoda.. O cześć Taylor ! - odpowiedziała z uśmiechem.
-Cześć.. - odpowiedziałam pod nosem.
-Dobra to w takim razie ja wam nie przeszkadzam. Mam juz się tu nie pokazywać, tak ? - zapytała z ironicznym uśmiechem.
-Tak ! - wrzasnął Andy.
-Ok, to na razie ! - w końcu poszła.
-To mogę się dowiedzieć co się stało ? - zapytał John.
Nastała cisza.
-Słuchajcie,jesteśmy jedną rodziną i musimy sobie wszystko mówić. Co się stało ?
-Podała Taylor narkotyki i inne ! - wrzasnął Andy.
-Trochę się działo na koncercie.. - dodał Jake.
-Zazdrość.. Ale to przesada, więc nie dziwię się wam. Taylor, zastąp Juliet.
-To jest świetny pomysł ! Przecież kochasz tą piosenkę ! - odpowiedział już spokojny Andy.
-Tak, ale jest jeden problem.. Ja nie umiem śpiewać!
-Tak, tak, ale spróbować można - John wepchnął mnie za 'szybę'.
-Nie no ja nie dam rady !
-Dobra, to zrobimy tak. Chłopaki, wypad ! - wszyscy wyszli, oprócz Andy'iego.
-Dawaj ! Wiesz, gdzie masz śpiewać i co ? - zapytał John.
Przytaknęłam.
-To dawaj !
  'Taylor, dasz radę. Oni będą z ciebie dumni. Przecież w domu dobrze ci zawsze szło. Nikt cię tu nie wyśmieje. Dasz radę.'
[...]

I believe, that we all fall down, sometimes.
Can’t you see, that we all fall down, sometimes.



I rozległy się brawa.
  'Tak Taylor. Udało się !'
Wybiegłam z mocno przytuliłam Andy'iego i John'a. Zaczęli się śmiać.
-No widzisz ! Jesteś gwiazdą ! - krzyknął John.
w tym momencie weszła reszta BVB. Wszyscy zaczęli bić mi brawo.

   Nadszedł wieczór. Chłopaki na kolację zamówili pizzę. Po jedzeniu wszyscy stwierdzili, że dzisiaj śpimy tutaj. Ashley i Jinxx szukali jakiegoś filmu. Jake, Cristian i John poszli na chwilkę do studia. Ja wyszłam na dwór. Usiadłam na schodach i rozglądałam się po pięknym ogrodzie.
-Co tam ? - koło mnie usiadł Andy.
-Nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Przecież to jest jak z jakiegoś filmu..
-Zasłużyłaś na wspaniałe życie.
-Ale to dzięki wam !
-Wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną i ty po prostu do niej dołączyłaś, bo tutaj jest twoje miejsce. Razem z nami. My nigdy cie nie zostawimy, bo pasujesz tu idealnie. Dopełniasz nas zespół. Przysięgam, że nigdy nie zostawię cię samej. Odmieniłaś moje życie. Oo pewnego czasu mało co sprawiało mi przyjemność, byłem ciągle jakiś taki.. Przymulony. Potrzebowałem kogoś takiego jak ty. Ty i chłoaki jesteście dla mnie najważniejsi.
-A wy dla mnie.. - przysunęłam się do Andy'iego.
-Pięknie tu.. - dodałam.
-Wiesz.. Nie wiedziałam, że tutaj będziesz. Zawsze tutaj przychodziłem po kolacji - uśmiechnął się.
-Serio ?
-Yhym.. Zanim cie poznałem, nocowałem tu prawie codziennie. Pisałem nowe teksty, czy siedziałem właśnie tutaj i rozmyślałem.. Ale nigdy nie zdarzyło się tak, żebym został tu sam. Chłopaki za dobrze mnie znają..