Rano obudziłam się u boku Andy'iego. Znowu było jak dawniej. O to mi właśnie chodziło, mino, że nie wierzyłam, że damy jeszcze jakoś radę. Tym razem nie obudził mnie żaden telefon, żadna zła wiadomość, tylko promienie słońca wpadające przez okno.
Usiadłam na łóżku i lekko się przeciągnęłam.
Po cichu udałam się do łazienki, a następnie do kuchni, by zrobić jakieś pyszne śniadanie.
-Hej Taylor - podszedł do mnie zaspany i lekko pocałował mnie w czoło.
-Hej, siadaj już. Zaraz będzie śniadanie.
-Brakowało mi tego - uśmiechnął się.
-Domyślam się.
Zajęłam miejsce naprzeciwko.
-To... Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał.
-W sumie to tak. Zastanawiałam się trochę i chyba muszę zacząć szukać pracy. Nie to że nie mam pieniędzy, ale po prostu jest mi głupio.
-Dlaczego?
-Żyje za pieniądze rodziców, na które oni ciężko pracowali. Ja też powinnam się trochę wysilić. A ty jakie masz plany?
-Myślałem, że jakieś związane z tobą...
-No cóż... Możesz pomóc mi szukać pracy - uśmiechnęłam się.
-Najpierw to chyba sam sobie muszę ją znaleźć - zaśmiał się.
-Nie rozumiem...
-Zespół się rozpada. Wystarczy, że sama spojrzysz na Ashley'a. Na to, co się z nim stało.
-Na nic jeszcze nie jest za późno - w tym momencie zadzwonił mi telefon.
-Przepraszam - rzuciłam pośpiesznie i wyszłam z kuchni.
-Słucham?
-Cześć Taylor. Jak tam? Wczoraj nie chciałem dzwonić, żeby wam nie przeszkadzać. Bardzo się denerwowałaś, więc jak się trzymasz?
-W porządku Will. Nawet bardzo w porządku. Pogodziłam się z Andy'im.
-Ym.. To wspaniale! - w jego głosi słychać było, że wcale się nie cieszy.
-Czyli jesteście znowu razem? - dodał.
-Spokojnie. Nie tak prędko. Musimy jakoś to wszystko ogarnąć, wiesz...
-Tak, rozumiem. Hmm... Co dzisiaj porabiasz?
-Mam zamiar iść poszukać nowej pracy, a ty?
-Ja siedzę w domu. A jeśli chodzi o tą pracę to chyba jestem w stanie ci pomóc.
-Serio? Co masz na myśli?
-Znam pewną osobę, która może ci załatwić pracę twoich marzeń, tylko jest jeden problem. W tym momencie nie ma jej w mieście.
-Jejku, Will dziękuję ci bardzo! Nigdzie mi się nie śpieszy, także żaden problem. Ważne żeby była.
-To może umówimy się dzisiaj, żeby to uczcić?
-Dzisiaj za bardzo nie mam czasu, ale jak będę miała już pracę to oczywiście, że to uczcimy! Będę ci bardzo wdzięczna Will.
-Nie ma sprawy - słychać było, że lekko posmutniał.
-Chyba, że pasowałoby ci, żebyśmy spotkali się jutro? Nie mam żadnych planów.
-Tak? No to super! Widzimy się jutro! - rozchmurzył się.
-Tak! Do zobaczenia!
-Coś się stało? - zapytał Andy, sprzątając po kolacji.
-Nie, wręcz przeciwnie! Dzwonił Will, że ma dla mnie jakąś super ofertę pracy! Jejku, jak się ciesze!
-No to super! To ten twój koleszka, tak?
-Tak, a co? Coś nie tak?
-Nie, nie.
-Andy, proszę cię. On jest moim bardzo dobrym kolegą, może nawet i przyjacielem. Pomógł mi znaleźć mieszkanie, pomagał mi, jak wy się ode mnie odwróciliście, ale nic więcej.
-Taylor, ja nigdy się od ciebie nie odwróciłem. Ty odwróciłaś się ode mnie.
-Będziemy o tym rozmawiać? Myślałam, że daliśmy sobie szansę i będziemy dążyć do tego, by zapomnieć o tym wszystkim.
-Tak będzie - podszedł do mnie i delikatnie mnie objął.
-Mam nadzieję i... - w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otworzę - szepnął.
Kiwnęłam głową.
-O dobrze, że jesteś Andy!
Wszędzie rozpoznałabym głos Alexandrii.
-O co chodzi? - zapytał lekko poirytowany.
-Mam nowe ploty. Podobno Taylor spała z Will'em, wiesz... Wczoraj, kiedy została u niego na noc. A tak w ogóle, jak po spotkaniu z tą kłamczuchą? Co ci tam naopowiadała?
-Na pewno prawdę - nie wytrzymałam i podeszłam do drzwi.
-O Taylor... Hmm... Czyli ułożyło wam się, tak? No to super! - uśmiechnęła się sztucznie.
-Tak bardzo super - Andy mnie do siebie przyciągnął i pocałował.
-Taylor wcale nie spała z Will'em, a ty wcale nie jesteś jej przyjaciółką i nigdy, jak widać, nie byłaś - puścił jej złośliwe oczko.
-Emm... Oczywiście. Żebyś tylko kiedyś do mnie nie przyszedł, bo nie masz co ze sobą zrobić.
-Nigdy tak nie zrobiłem i nie zrobię, także jakbyś mogła już sobie wyjść - gestem dłoni, wskazał na drzwi.
-Dziękuję wam za gościnność, w tej kwestii to faktycznie jesteście dobraną parą.
-W każdej kwestii jesteśmy dobraną parą.
-To się okażę - wymamrotała.
-Bardzo ci jeszcze raz dziękujemy, że nas odwiedziłaś, ale możesz już wyjść - powiedział ponownie.
Tym razem skierowała się w stronę drzwi i ostatecznie postanowiła w końcu wyjść. Andy trzasnął drzwiami i westchnął.
Zbliżyłam się do niego.
-Skąd wiesz, że z nim nie spałam? - zapytałam.
-Bo cię kocham i wiem, że ty mnie też - szepnął, zabierając kosmyk włosów z mojej twarzy.
Pocałowaliśmy się. Tym razem nie na pokaz.
Na zewnątrz unosiła się lekka mgła, ale mimo to było bardzo przyjemnie. W sam raz na spacer.
Szliśmy razem, trzymając się za ręce i wspólnie rozmawiając o wszystkim, co nas ominęło.
-Alexandria była pod wpływem narkotyków - zmienił temat.
-Słucham?
-Wiem coś o tym. Sam byłem w to wplątany.
-To dlatego się tak zachowuje?
-No nie do końca, ale to na pewno też ma na to jakiś wpływ.
-Wiesz coś więcej? - zapytałam.
Kiwnął głową.
-Mów!
-Alexandria zniknęła, ponieważ miała ogromne problemy z Oliver'em. Byli razem kilka miesięcy, a ona zakochała się w nim na zabój. Chciała, żeby oni byli tacy jak my teraz. By byli szczęśliwą, kochającą się parą.
-I co się stało?
-Stan Oliver'a bardzo się pogorszył. Zachorował na anoreksje, a ona była z tym wszystkim sama. Jej rodzice się rozstali, więc nie miała kogo prosić o pomoc. Jej rodzina nie była jakoś szczególnie bogata, wręcz przeciwnie. Oliver nie miał praktycznie nikogo poza nią, bardzo jej potrzebował, ale jak się później okazało, tylko w kwestii pieniężnej. Planował z nią przyszłość i tak dalej... Ona znalazła pracę, by opłacić ośrodek... Znalazła jego brata.
-Oli miał brata?!
-Tak. Starszy o dwa lata. Mimo, że młody to ma bardzo dużo pieniędzy. Jak się później okazało, zanim Oliver'a oddano do rodziny zastępczej, to rodzice przepisali im majątek. Jednak jego nowi rodzice nie zostali o tym poinformowani. Jego brat dostał wszystko.
-Nie byli w jednej rodzinie?
-Nie. Wmówiono im, że tak będzie dla nich lepiej. Zapomną, ale przecież nie byli już tacy mali, żeby o tym zapomnieć. Jego brat szukał go bardzo długo, ale dopiero z pomocą Alexandrii to się udało. Tak więc, gdy się zjawił od razu zajął się chorym bratem. Opłacił całe leczenie i zabrał go do siebie, a Oliver nawet nie podziękował jej za pomoc. Zostawił ją samą.
-Nie wiedziałam...
-Ja też... Do niedawna. Rozmawiałem z Sykes'em, on go przecież dobrze znał i opowiedział mi o wszystkim.
-Nadal ma z nim kontakt?
-Tak. Dzwonił do mnie, bo Oliver przekazał mu, że chciałby się z tobą spotkać, jednak wtedy byliśmy... No wiesz... W 'separacji'.
-O nie - zmieniłam temat.
-Co jest?
-Ashley.
-O matko... Dobra, przejdź na drugą stronę, ja z nim pogadam.
-Co? Dlaczego?
-Nie chcę, żebyś słuchała, jak się kłócimy. Powiem mu, że poszłaś do sklepu.
-Dobra!
W okolicy nie było żadnych pasów. Rozejrzałam się i 'wskoczyłam' na ulicę. Zapomniałam, że tuż za rogiem jest skręt. W tym momencie usłyszałam tylko, że ktoś zaczął mocno trąbić. Odwróciłam się i zobaczyłam ogromne światła pędzącej w moja stronę ciężarówki.
-Taylor! Uważaj!
Niee! Tylko nie Taylor! :( Czemu to nie mógł być Ashley? Należałoby mu się za to co zrobił -.- Cieszę się, że naszej prace się układa ;* A ten Will niech spierdala od Tay bo jeszcze wszystko zepsuje! Czekam szybko na nexta <3
OdpowiedzUsuńNo chyba nie ! Tylko nie Taylor !! ;(
OdpowiedzUsuńDobrze ze parce sie układa. ^^
Czekam na next'a ^^
No błagam cię nie zabijaj jej :-(
OdpowiedzUsuń