-Jakim cudem Andy chce się spotkać, skoro Ashley mówił że wyjechał... - zaczęłam głośno myśleć.
-O co tu chodzi?
Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Hej Taylor - za progiem stał uśmiechnięty Will z bukiecikiem róż.
-Hej Will - lekko się zarumieniłam.
-Chyba nie sadziłaś, że będziesz sama do mnie jechać. Nie pozwoliłbym ci.
-Nie musiałeś przyjeżdżać. Dałabym sobie radę!
-Nie wątpię. Ale potem byś musiała sama wracać po nocach.
-W sumie racja - uśmiechnęłam się.
-A! To dla ciebie - podał mi bukiet pięknych, krwistoczerwonych kwiatów.
-Dziękuję bardzo. Są śliczne. Ym... Wejdź na sekundkę, a ja szybko włożę je do wody i możemy jechać.
Will naprawdę się postarał. Kolacja była przepyszna. Wszystko było przygotowane i ustalone do perfekcji. To był jeden z najprzyjemniejszych wieczorów od dłuższego czasu. Zapomniałam o wszystkich problemach... Ciągłych kłopotach i stresującym spotkaniu z Andy'im. Było wspaniale.
-Smakowało? - zapytał po skończonej kolacji.
-Było pyszne! Jesteś wspaniałym kucharzem!
-Nie wydaje mi się... - zaczął się śmiać.
-A powinno!
-Hmm.. To jak? Pomogę ci posprzątać i pojadę do domu.
-Jest już dość późno. Może zostaniesz u mnie na noc?
To pytanie całkowicie mnie zszokowało. Nie znałam go zbyt dobrze, tak naprawdę prawie wcale. Był znajomym... Kolegą, którego bardzo lubiłam, ale chyba to nie był dobry pomysł, by zostawać u niego na noc.
Chyba zauważył, że sama nie wiem co odpowiedzieć.
-Znaczy... Przepraszam, że tak z tym wyskoczyłem. Nie znamy się dobrze, to fakt. Tak jakoś...
-Nic się nie stało.
-Zawiozę cię - lekko się zasmucił.
Wydaje mi się, że zrobiło mu się głupio.
-Zaraz, zaraz... Will chyba jest mały problem - nagle sobie coś uświadomiłam.
-Piliśmy wino i to całkiem sporo. Chyba nie dasz rady zawieźć mnie do domu.
-Zadzwonisz po kogoś? Chyba, że cię odprowadzę, ale to trochę daleko...
Gdybym jeszcze miała po kogo zadzwonić...
-To chyba nie mam wyjścia. Muszę zostać - uśmiechnęłam się.
Po posprzątaniu brudnych naczyń, postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Nie ukrywam... Było bardzo przyjemnie. Will okazał się czułym, delikatnym, uprzejmym chłopakiem. Był jednak całkowitym przeciwieństwem Andy'iego. Nie bawiła go zabawa w klubach, głośne imprezy, palenie, czy inne. Był tak zwanym 'grzecznym chłopcem', co miało wiele plusów. Wszystkie wątpliwości, co do niego, po prostu zniknęły.
Po filmie Will naszykował mi czystą pościel i zaprowadził mnie do pokoju gościnnego. Ogromne dwuosobowe łóżko, nowoczesne białe meble... Było tam ślicznie. W sumie tak jak i w całym domu. Will był niezwykły.
Rano obudził mnie jak zwykle telefon. Tym razem nie był to Will, ani Ashley (uff), lecz Alexadria.
-Słucham? - zapytałam, pocierając oczy.
-Hej Taylor! Chyba cie nie obudziłam, co?
-Nie, no coś ty. Jest 8 rano, a ja już dawno na nogach.
-To dobrze - odpowiedziała.
Chyba nie zrozumiała mojego sarkazmu...
-Kiedy byśmy mogły się spotkać? Stęskniłam się!
-Hmm... Mogłybyśmy się umówić na telefon? Bo dzisiaj jeszcze miałam spotkać się z Andy'im i w ogóle.
-To może ja ci się pomogę ogarnąć? Bo jestem właśnie przed twoim domem! Przyjechałam już, bo wcześnie wstałam i wiesz... Myślałam, że jak śpisz to zrobię ci śniadanko i tak dalej!
-Kochana jesteś, ale nie ma mnie w domu.
-A gdzie jesteś? Przecież słyszę, że dopiero wstałaś?
-U przyjaciela.
-O ile się orientuje, dopiero co rozstałaś się z Andy'im, a już śpisz u jakiegoś faceta?! Nieźle.
-To nie tak. To jest mój przyjaciel.
-Ashely opowiadał mi o ...Jak mu tam? Will?
-Co Will?! Jezu, czy wy macie jakąś schizę?! - chyba lekko przesadziłam.
-Co ty się tak bulwersujesz?! Czyli jednak mam rację. Jesteś u niego.
-Może i jestem, bo jest on jedyną mi bliską osobą.
-Tak i ten twój przystojny facet, który obronił cię przed Ash'em?! To tak się traktuje dawnych przyjaciół?! Może na mnie też kogoś naślesz, co?!
-O czym ty mówisz?! Nie wiesz jak to było, a się wtrącasz!
-Chłopaki mi wszystko opowiedzieli. Myślisz, że oni nie wiedzą? Andy cię zostawił to szukasz innego. W sumie, nieźle ci idzie. Ten twój 'Ian Somerhalder' i Will to niezłe ciacha, ale chyba szybko o kimś zapomniałaś.
-Nie odzywałaś się przez tyle czasu, zostawiłaś mnie, nagle się pojawisz, udajesz przyjaciółkę, a teraz mówisz mi co mam robić?! Wracaj sobie tam, skąd przyjechałaś, bo bez ciebie było mi tu lepiej! - zdenerwowana, odłożyłam słuchawkę.
Dawno nikt mnie tak nie zdenerwował. Ashley opowiedział jej o wszystkim i to jeszcze w taki sposób, żeby to jemu było wygodnie. To było niewiarygodne.
Wyszłam z pokoju i jak najszybciej chciałam dostać się do łazienki. Oczywiście wpadłam na Will'a.
-Coś się stało? - zapytał wpatrując się we mnie.
-Ja... Nie wiem sama - w końcu nie wytrzymałam i popłakałam się.
Bez wahania, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Nie martw się.
-Ale ty nie rozumiesz... Straciłam wszystkich swoich przyjaciół Will. Nie mam już prawie nikogo - ledwo powiedziałam.
-Masz mnie. Pomogę ci jak tylko będę mógł - odparł patrząc się głęboko w moje oczy.
-Obiecuję.
Po tym wszystkim ledwo zdążyłam na spotkanie z Andy'im. Widać było, że był bardzo zdenerwowany. Nikogo z nim nie było, siedział sam.
-Hej Andy - lekko się uśmiechnęłam i usiadłam na przeciwko jego.
-O jesteś. Myślałem, że już nie przyjdziesz.
-Dlaczego miałabym nie przyjść? Też chciałam się z tobą spotkać. Wszystko w porządku?
-A co miałoby być w porządku? - zapytał lekko drwiącym głosem.
-Ashley mówił, że wyjechałeś, dlatego lekko zdziwiło mnie to, że...
-Gdzie wyjechałem niby?! Serio tak ci powiedział?!
-Tak. Mi też coś tam właśnie nie pasowało. Za dobrze cie znam. Wiedziałam, że nigdzie nie pojechałeś.
-Potem z nim o tym porozmawiam, bo dość długo nie gadaliśmy. Ashley się zmienił. Lata za tymi pustymi dziewuchami i nic poza tym.
-I jeszcze mnie okłamuje - dodałam.
-Dokładnie.
Nastała chwila ciszy.
-Ale jak mniemam nie po to mnie tu zaprosiłeś, prawda?
Westchnął.
-Chcesz coś do picia?
-Herbaty.
-Dwa razy herbatę poproszę - odpowiedział kelnerce.
-Zaraz będzie - uśmiechnęła się.
-Więc o czym chciałeś pogadać?
-A jak myślisz? Słyszałem, że znalazłaś sobie innego partnera. Will'a tak? A no i jeszcze jakiś gość chciał pobić Ash'a i...
-Nikt go nie chciał pobić Andy! Ashley kłamie. Przez niego pokłóciłam się z Alexandrią!
-Alexandria mi o tym wszystkim opowiedziała. Wiedziała pewnie od niego. Ale to tak trochę do niej nie podobne, że na ciebie 'naskarżyła'.
-Wiesz, zniknęła z mojego życia, nagle się pojawia i wszędzie się wtrąca i nagabuje wszystkich przeciwko mnie. Tak jak Ashley, więc...
-Pójdziemy się przejść? - przerwał.
-Coś się stało? - zapytałam.
-Nie, ale chodźmy.
Na dworze było bardzo przyjemnie. Robiło się już powoli ciemno, ale bezchmurne niebo odsłaniało ogromny księżyc. Andy zaprowadził mnie na jakąś promenadę. Cały czas rozmawialiśmy o tym, co się stało. Było wyjątkowo miło. Opowiedziałam mu o Will'u. O tym, jak to było naprawdę. Wyjaśniliśmy sobie wiele spraw. Przysięgał mi, że skończył już ze ćpaniem, że na nic nie jest za późno.
Usiedliśmy sobie na skraju promenady. Andy odwrócił się w moją stronę i zaczął mi się przyglądać.
-Bo się zarumienię - zaczęłam się śmiać.
-Może właśnie o to mi chodzi - uśmiechnął się.
-Wiesz, że mi ciebie bardzo brakowało? - zapytał po chwili.
-Mi ciebie też.
-Kocham cię.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Odwróciłam wzrok. Po chwili... Pocałowaliśmy się. Oboje popatrzyliśmy na siebie z uśmiechem.
-Idziemy do mnie? - zapytał.
Dawno nie widziałam kogoś tak szczęśliwego.
Pokiwałam głową i poszliśmy, trzymając się za ręce.
Zajebiste :-)
OdpowiedzUsuńA więc...Z Ash'a zrobił się kompletny idiota, Alexandria to samo :/ Dzięki bogu, że między Andy'm i Tay jest lepiej, oni muszą być kurwa no muszą <3 Pisz szybko nexta ;3
OdpowiedzUsuń