Okazało się, że w książeczce, przy piosence 'Lost it all', było moje zdjęcie ! Taka mała rzecz, a cieszy. Uśmiechnęłam się z całego serca i popatrzyłam na Andy'iego, po czym z całej siły go przytuliłam.
-Ale wiesz, ze to zdjęcie zniszczy całą płytę ? - zapytałam.
-Wiem.. - popatrzyłam na niego zdziwiona.
-No przecież żartowałem ! - dodał z uśmiechem.
Przez następne dwie godziny, chłopaki latali z całym sprzętem, a ja za bardzo do niczego się nie przydałam. Zastanawiałam się, jak to wszystko będzie. Wcześniej, nigdy nigdzie nie jeździłam, bo rodzice zawsze byli zajęci. Co ja się oszukuję ?! Bywali w domu raz na tydzień. Może dlatego, nie mogę sobie teraz z niczym poradzić ?
Po chwili usiadł koło mnie, zmachany Ash.
-No i jak tam ? Wszystko gotowe ? - zapytałam.
-Można.. tak.. powiedzieć.. - odpowiedział, zmęczonym głosem.
-No to dobrze. Ja sobie tego nie wyobrażam.
-Czemu ?
-Nie wiem. Boję się. Ja do tego nie pasuję.
Ashley nie za bardzo wiedział, co odpowiedzieć.
-Zobaczysz, że będzie fajnie. Musisz z nami jechać. Jesteś na naszej płycie.
-A co z Harry'm ?
-No chyba sobie jakoś poradzi..
-Przecież nie zostawimy go w domu Andy'iego na tyle czasu.
-Czemu ?
-Nie znamy go ! Skąd wiemy, czy nie rozwali mu domu ?!
-No w sumie racja.
Premierę płyty, uczciliśmy szampanem. Nie było żadnego 'super kameralnego' przyjęcia.
Wieczorem, zmęczona pojechałam do domu. Nie tracąc czasu, zaczęłam się pakować.
-Gdzie jedziecie ? - do pokoju wszedł Harry.
-Trasa koncertowa.
-A co ze mną ? - zapytał, siadając na łóżku.
-No nie wiem.. Trzeba to wszystko jeszcze uzgodnić.
-Chyba nie zostawicie mnie pod mostem, no nie ?
-No chyba nie - uśmiechnęłam się.
-Chyba ?!
-Żartuje. Niczym się nie martw.
-Nie mam zamiaru - szepnął pod nosem.
-Ymm.. To dobrze..
-A dużo ci tam jeszcze zostało do spakowania ?
-Nie, już prawie skończyłam.
-To.. Mógłbym cię gdzieś zabrać ?
-A dokładniej ? - uśmiechnęłam się.
-No.. Pokażę ci. Hmm ?
-Dobrze, to ja już zaraz schodzę.
-To gdzie mamy jechać ? - zapytałam, siadając za kierownicą.
-Masz GPS'a. On cie poprowadzi - puścił do mnie oko.
Godzinkę później byliśmy w najpiękniejszym miejscu, jakie kiedykolwiek widziałam.
W środku wielkiego lasu, było małe jeziorko z krystalicznie czystą wodą. Do tego, w wodzie, stało stare, drewniane molo, które dodawało temu wszystkiemu takiego.. wdzięku.
-Siadaj - wskazał na miejsce obok.
Zamoczyłam nogi w wodzie i uśmiechnęłam się do niego.
-Wiesz skąd znam to miejsce ? Kiedyś, udało mi się uciec z sierocińca. Wiesz.. Wiesz, jaka to była radość ?! Cieszyłem się, jak nigdy. Nie chciałem tam wracać i przyszedłem tutaj..
-I to tutaj cię znaleźli ?
-Chodziłem sobie po lesie, zgłodniałem. Wtedy.
Nastała chwila ciszy.
-Pamiętasz, jak poznałaś Andy'iego ? - na jego twarzy, pojawił się uśmiech.
-Jasne. To było nietypowe spotkanie.
-Opowiesz ?
-Byliśmy w klubie, ktoś mnie upił i obudziłam się u niego w łóżku.
Harry popatrzył na mnie zdziwiony.
-To znaczy, nie w tym sensie ! Ja byłam w łóżku, a on siedział obok, a nie że ja i on.. Dobra, nie ważne.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Wtedy moje życie obróciło się o 360 stopni.. Nigdy tego nie zapomnę. Nie wiem, co by teraz ze mną było, gdybym nie poszła wtedy do tego klubu.
-Moje życie obróciło się o 360 stopni, kiedy zabrałaś mnie z tego cholernego sierocińca.
-To miłe.
-Gdyby nie ty, siedział bym tam dalej. Ale ty tego nie zrozumiesz.
-Wiesz.. Ja niedawno też dowiedziałam się, ze jestem z domu dziecka. To wszystko jest tak dziwne. To jeszcze do mnie nie dotarło, tak, jak w sumie wiele rzeczy.
-No, ale teraz twoje życie, znowu obróci się o te twoje stopnie.
-No i właśnie tego nie chce.
-Nie chcesz sławy, pieniędzy i tak dalej ?!
-To nie jest mi potrzebne. Zobacz, tu mam wszystko. Przyjaciół, dom.. Rodzinę.
-Nie chciałabyś poszukać prawdziwych rodziców ?
-Sama nie wiem.
-Wiesz, Taylor. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale cieszę się ,ze to wszystko właśnie tak się potoczyło. Tylko, że nie mogę być dla was ciężarem. Mieszkam w waszym domu, tak nie mogę.
-Co ty pleciesz ?! Jakim ciężarem ?! A ! No właśnie.. Słuchaj, może w tym czasie, zamieszkasz z moim domu ? Miałam go sprzedawać i w ogóle, ale chyba nie chcę się z nim rozstawać. Dzisiaj były tam sprzątaczki i wszystko ogarnęły, a to co potrzebne mam u Andy'iego. Co ty na to ?
-Ja nie mogę..
-Czemu ? To prezent !
-Ale skąd wezmę pieniądze na to wszystko ?
-Na razie pożyczę ci, a jak wrócimy z trasy, znajdziemy ci prace.
-Taylor, jesteś wielka - Harry przybliżył się do mnie, i delikatnie pocałował mnie w policzek.
-Będę bardzo za tobą tęskniła, wiesz ? Znamy się tak krótko, ale..
-Ja też będę tęsknił. Dzwoń, jak tylko będziesz miała czas.
-Obiecuję.
-Ejj, Taylor gdzie wy jesteście ?
-Zaraz wrócimy. Siedzimy sobie w lesie.
-To jedzcie szybko, bo trzeba się wyspać. Jutro wielki dzień ! Wretched and Divine - nadchodzi BLACK VEIL BRIDES.