Harry cały czas patrzył się w stronę Andy'iego, nic się nie odzywając. Nagle zaczął płakać. Tak po prostu. Bez niczego. Bez powodu ?
Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Takiego dziwnego, tajemniczego człowieka. W tym całym sierocińcu traktowano go, jak dziwaka. Sami się do tego przyczynili. On był bezsilny. Pamiętam ten moment, kiedy wybiegł stamtąd. Oddychał tak ciężko. Nie miał siły biec. Przez dwa lata siedział tam, zamknięty, samotny. Życie nieźle dało mu popalić.
-Co się stało ? - podeszłam do niego.
-Nic, nic, nic - zaczął szeptać.
Andy patrzył na niego, opierając się o drzwi.
-Chcesz wejść do środka ? - zapytałam.
-Tak, proszę. Szybko - odpowiedział takim samym tonem, jak poprzednio.
Wzięłam go za rękę. Stanęliśmy przed Andy'im, który nie pozwolił nam przejść.
-Andy, co ty robisz ?
-Nie lepiej, jak pojedziecie do domu ?
-Ashley zawieziesz ich do mojego domu ? - dodał, nie czekając na moją odpowiedz.
-Zostać z wami ? - zapytał, troskliwie Ash.
-Nie, wracaj do studia. Macie tam dużo pracy. Nie przejmuj się nami - odpowiedziałam, lekko się uśmiechając.
Zaprowadziłam Harry'ego do mojego pokoju.
-Tu będziesz spał, dobrze ?
Mój pokój niczym nie różnił się od pozostałych. Nie był szczególnie dziewczęcy. Nie gustowałam w różowych ścianach.
-Dobrze - usiadł na łóżku.
Nagle do pokoju wpadła policja.
Harry patrzył na nich przestraszonym wzrokiem.
-Co tu.. ?! Harry ? - podszedł do nas jeden z funkcjonariuszy.
-Nic ci nie jest ?
Chłopak pokiwał przecząco głową.
-A ty jesteś..
-Taylor. Taylor Evans.
-A co on tutaj robi ?
-Pomogła mi - odpowiedział Harry.
-Gdzie ty byłeś przez tyle czasu ? Co się z tobą działo ?
Chłopak w odpowiedzi westchnął, dając znać, że nie chce o tym mówić.
Po chwili do pokoju wpadł Ash, a za nim dwoje mężczyzn w mundurach. Popatrzyłam się na niego, wystraszonym wzrokiem.
-Puśćcie go.
Ashley biegiem usiadł obok mnie.
-O co tu chodzi ? - zapytał, po cichu.
-Nie mam pojęcia..
-Mogę cię na chwilkę prosić ? - zapytał policjant, patrząc w moją stronę.
-Tak - odpowiedziałam, trochę przerażonym głosem.
Poszliśmy do kuchni, b móc porozmawiać w spokoju.
-Ja chciałem cię tylko poprosić, abyście się nim opiekowali, on tego potrzebuje.
-A może mi pan powiedzieć, kim on jest ?
-Niech on sam ci o tym powie. A ! No i nie będziecie mieć już żadnych problemów. Dostaliśmy tylko zgłoszenie, że kogoś porwano, a nie uratowano.
Lekko się uśmiechnęłam.
Kiedy wszystko ucichło, każdy poszedł w swoją stronę.
-W końcu trochę spokoju - odparłam, siadając obok skulonego Harry'ego.
-Tu nigdy nie jest spokojnie - szepnął.
Przerażał mnie, kiedy tak mówił.
-Czemu tak uważasz ?
-Nie boisz się wyjść na ulicę ? - mówił cały czas, takim samym tonem.
-Nie, czemu ?
-A nie boisz się, że zostaniesz sama ?
Nic nie odpowiedziałam.
Harry był naprawdę dziwnym człowiekiem. Było w nim coś wyjątkowego i tego nie dało się, nie zauważyć.
W końcu ktoś zapukał do drzwi.
-Andy ! W końcu - uśmiechnęłam się sama do siebie i popędziłam do drzwi.
-No hej - przywitał się z uśmiechem i po chwili mocno mnie przytulił.
Właśnie za to go kochałam.
-Rozgościliście się już ? - dodał po chwili, rzucając się na kanapę.
-No jasne ! - odpowiedziałam, siadając obok.
-Zrobić kolację ?
-Jeśli pizza nie przyjedzie za pół godziny to tak.
-No cóż..To ja może skoczę po Harry'ego.
-Weź z nim uważaj. Ash powiedział, że jutro weźmie go do siebie.
-Czemu ?
-Ja tam się go boje.
Harry siedział na balkonie. Oparty o ścianę, wpatrywał się w piękny ogród z basenem.
-Ślicznie, no nie ?
-Dawno czegoś takiego nie widziałem..
Pierwszy raz, odwzajemnił uśmiech.
-A jeszcze wczoraj tam siedziałem.. Nigdy bym się nie spodziewał.. Dziękuję.
Miałam ochotę go mocno przytulić.
Nastała niezręczna cisza.
-Przyniosę ci coś na przebranie.
-Jesteś wielka - wstał i delikatnie, pocałował mnie w policzek.
Kolacje zjedliśmy w ciszy. Każdy był zmęczony po dniu pełnym wrażeń. Jak zawsze wieczorem, Andy wyszedł go ogrodu zapalić. Ja w tym czasie wszystko ogarnęłam. Potem, zmęczona, postanowiłam do niego dołączyć. Po chwili zrezygnowałam z tego pomysłu. Stanęłam za ścianą i wsłuchałam się w konwersację chłopaków.
-Czyli jak ty się tam znalazłeś ?
-Rodzice mi umarli.
Nastała chwila ciszy.
-Mieliśmy masę problemów. Któregoś dnia rodzice stracili pracę, zaufanie do siebie.. To wszystko stało się tak nagle. Włączyli się w jakiś nielegalny handel.. Nie wiem dokładnie. Grozili im, mi. Nie chodziłem do szkoły. Zacząłem mieć problemy z prawem. Wiesz.. Ciągle się zrywałem, byłem trochę.. Drażliwy. któregoś dnia tata strasznie się nachlał. Mam asie zdenerwowała.. Wywaliła go z domu.. On wpadł pod samochód, następnego dnia mama..
-Spoko - Andy wyraźnie widział, że Harry nie chce już o tym mówić.
-Taylor jest wielka, że cie tam znalazła - wokalista próbował rozluźnić atmosferę.
-Jestem jej bardzo wdzięczny.
^^^
Wiem, że obiecałam, że rozdziały będą już normalnie, więc bardzo przepraszam.
Mam jeszcze trochę do roboty i to dlatego. Ale teraz już naprawdę wszystko się uspokaja, więc wracam do 'normalności' :) .
Z boku bloga ---> od teraz będą informację o datach nowych postów, którym będę przestrzegała !
Bardzo wszystkim dziękuję za czytanie mojego bloga !
Jesteście kochani !!! <3